Protest ostrzegawczy: rolnicy wyjechali na ulice


Fot. ELTA/Marius Morkevičius
Ponad 50 traktorów przez półtorej godziny jeździło dziś (26 listopada) ulicami Wilna. W ten sposób protestowali rolnicy, którzy chcieli zwrócić uwagę rządzących na swoją sytuację. W całym kraju na ulice wyjechało kilka tysięcy traktorów. Ich właściciele sprzeciwiają się planowanym przez rząd zmianom podatkowym.




„Ta akcja jest ostrzeżeniem, protestem ostrzegawczym rolników, który rozpoczął się od stawiania zielonych krzyży na polach. Chcemy pokazać władzom, że rolnicy są zjednoczeni” – powiedział szef administracji Stowarzyszenia Producentów Zbóż Ignas Jankauskas.

„Przyjechaliśmy nie po to, aby demonstrować nasz sprzęt, ale aby zwrócić uwagę społeczeństwa na problemy, o których trzeba rozmawiać przy wspólnym stole. Jeśli zakłócimy życie wilnian, to nie zrujnuje mojego sumienia. To ich sumienie powinien rujnować fakt, że mieszkańcom wsi jest źle, a jedno miejsce pracy na wsi tworzy 3–4 miejsca w mieście” – mówił szef Stowarzyszenia Rolników Rejonu Solecznickiego Kamal Zulfijev, komentując zarzuty o korkowanie miasta.

K. Zulfijev złości się, że ludzie zmuszeni są do akceptowania cen sprzedaży mleka bez ich pokazywania. Obecnie za litr dostają nieco ponad 20 centów, podczas gdy 10 lat temu stawka wynosiła (po przeliczeniu) 30–40 eurocentów. Jak mówi, Polacy jeżdżą po całej Litwie i skupują zwierzęta, ponieważ ich ceny są tu niższe niż w Polsce. Dotyczy to nie tylko zwierząt, lecz także paszy.

Rolnicy twierdzą także, że Polacy za litr mleka otrzymują 43 eurocenty, czyli ok. 1,8 zł. Faktycznie średnia cena w polskich spółdzielniach mleczarskich waha się od 1,28 do 1,44 zł, czyli 29–33 centów (dane z 25 listopada).

Inny rolnik, który również wziął udział w akcji protestacyjnej, mówi, że w przyszłym roku prawdopodobnie skończy z rolnictwem, chociaż ma niemało ziemi – 300 ha. Miał 100 sztuk bydła, z których na razie zostało mu 28, ale wiosną nie będzie miał ani jednej. „Muszę podnieść pensje, chociaż ceny skupu spadają” – skarżył się w rozmowie z portalem delfi.lt.

Rolnicy wypominają także wysokie ceny traktorów i innych maszyn rolniczych. Jak mówią, sprzęt nie należy do nich, a do banków, którym spłacają kredyty, od których z kolei odprowadzają podatki.

Zdaniem rolników sytuacja rolnictwa na Litwie jest krytyczna, banki odmawiają jego finansowania, a ludzie nie mają kapitału obrotowego. Ostrzegają, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, wiosną możemy spodziewać się masowego ogłaszania bankructwa.

Rolnicy rozpoczęli protest w połowie listopada, stawiając na polach zielone krzyże. Według organizatorów akcji miały one symbolizować dyskryminację rolników w Unii Europejskiej. Zdaniem I. Jankauskasa na terenie całego kraju stanęło około 10 tysięcy krzyży. Jeżeli rolnicy nie doczekają się reakcji ze strony władz, zapowiadają masowy protest w Wilnie na początku grudnia.

Na podstawie: BNS, lrt.lt, delfi.lt, cenyrolnicze.lt