Referendum w Katalonii: Litwa nie wtrąca się w sprawy wewnętrzne Hiszpanii


Fot. BNS/AFP-Scanpix
W Katalonii odbyło się referendum niepodległościowe. 90 procent jego uczestników opowiedziało się za oddzieleniem regionu od Hiszpanii. Zebrano 2 miliony 262 tysiące głosów - mniej niż połowę spośród 5 milionów 300 tysięcy uprawnionych. Wiadomo, że poparcie było większe, ale policja zamknęła prawie 400 lokali referendalnych i zarekwirowała urny. Podczas starć z policją rannych zostało ponad 800 osób. Lider Katalonii Carles Puigdemont zapowiedział, że teraz region ma prawo stworzyć własne państwo.
Zgodnie z przyjętym we wrześniu br. przez kataloński parlament Aktem Przejściowym, który został uznany za nielegalny przez hiszpański Trybunał Konstytucyjny, samodzielne ogłoszenie niepodległości przez Katalonię będzie mogło nastąpić w ciągu 48 godzin od ogłoszenia wyników. Akt Przejściowy przewiduje, że w przypadku zwycięstwa zwolenników odłączenia się od Hiszpanii, obecny premier Katalonii Carles Puigdemont zostanie automatycznie prezydentem nowego kraju, a następnie zostaną przeprowadzone wybory parlamentarne. Deputowani będą mieli rok na przyjęcie konstytucji Katalonii. Nowy parlament zadecyduje też, czy stacjonujące tam wojska hiszpańskie mogą opuścić terytorium nowego kraju.

Media zwracają uwagę na fakt, że nikt nie jest teraz w stanie przewidzieć, co się stanie, jeśli katalońskie władze, zgodnie z zapowiedziami, opierając się na wynikach referendum, przyjmą jego wyniki za podstawę do ogłoszenia niepodległości, co grozi Hiszpanii utratą jednego z jej najbogatszych i najlepiej rozwiniętych gospodarczo regionów.

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił, że referendum w Katalonii nie ma mocy prawnej. "W Katalonii nie odbyło się referendum niepodległościowe. Wszyscy Hiszpanie mieli okazję się przekonać, że państwo prawa wciąż jest silne" - oświadczył szef hiszpańskiego rządu. Premier Hiszpanii spotka się w poniedziałek z przedstawicielami ugrupowań parlamentarnych. Tematem rozmowy będzie Katalonia. Nielegalne referendum będzie też przedmiotem najbliższego wystąpienia premiera w parlamencie.

Po działaniach policji skierowanych przeciwko obywatelom, którzy zamierzali wziąć udział w referendum, lider katalońskiego rządu Carles Puigdemont zwrócił się do Brukseli o pomoc w obronie Katalończyków. ''Unia Europejska nie może dłużej odwracać od nas oczu. Jesteśmy Europejczykami, którym ograniczono prawo i wolność" - mówił polityk. Zaapelował, by Bruksela "szybko działała, aby utrzymać swój autorytet moralny".

Litwa już wcześniej zadeklarowała, że nie zamierza ingerować w sprawy wewnętrzne Hiszpanii. "Hiszpania jest państwem demokratycznym, członkiem UE i zasada "prawo ponad wszystkim" jest bardzo ważna, ale po raz kolejny napominamy, że nie należy nadużywać siły. To jest bardzo ważne" - sytuację w Hiszpanii skomentował minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius. "To było do przewidzenia, że zostanie użyta siła, ale trudno cokolwiek powiedzieć, gdyż nie wiemy, jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. Z innej strony, napięcie rosło od dawna, zwolennicy Katalonii mówili, że emocjonalnie są przygotowani, poziom emocji jest bardzo wysoki, oczywistym jest, że rozmowy pomiędzy zwolennikami jednolitej Hiszpanii i niepodległej Katalonii nie były udane. Widocznie nie nastąpił konstruktywny dialog i teraz widzimy skutki, ale siłą rozstrzygnąć sytuacji się nie da, trzeba rozmawiać, żeby zachować zgodę i być może zachować niepodzielność państwa" - powiedział L. Linkevičius.

Na podstawie: BNS, IAR, polskieradio.pl

Komentarze

#1 Ot bieda dla EUROKOŁCHOZU;

Ot bieda dla EUROKOŁCHOZU; UE się rozpada- Brexit, imigranci, Katalonia, Szkocja itp- a grandziarze brukselscy nawet za to nie poniosły odpowiedzialności- i co najgorzej żaden nygus nie podał się dymisji; a urzędasy chcą się zajmować Polską - WSTYD I HAŃBA GRANDZIARZOM BRUKSELSKIM

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.