Relacja z dwóch pierwszych i dwóch… ostatnich dni festiwalowych


Fot. organizatorów
Trudny czas dla kultury zmusza do szukania nowych form prezentacji zjawisk artystycznych. Na ciekawy pomysł wpadli organizatorzy festiwali teatralnych na Litwie. W dniach 5-14 września spragnieni kontaktu z kulturą mogą uczestniczyć w niezwykłym dwupaku festiwalowym. W Domu Kultury Polskiej w Wilnie rozpoczęły się X Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej. Wydarzenia z dwóch dni stanowiły część programu obu festiwali. Było pięknie i wzruszająco.


Uroczystość oficjalnego otwarcia X Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej otworzyła Lila Kiejzik, dyrektor festiwalu i Polskiego Teatru „Studio” w Wilnie, pomysłodawcy i głównego organizatora Wileńskich Spotkań. Otwarcie zaszczycili swoją obecnością m.in.: ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska, Elżbieta Wrotnowska-Gmyz – dyrektor Instytutu Teatralnego, która odczytała list premiera Piotra Glińskiego, patrona honorowego festiwalu i Mariusz Grudzień, prezes zarządu rzeszowskiego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, dobry duch Domu Kultury Polskiej i Wileńskich Spotkań. Nie mogła przybyć do Wilna senator Barbara Borys-Damięcka, która tradycyjnie dzwoniła festiwalowym dzwonkiem na otwarcie, ale odczytano list senator, a dzwonili wszyscy obecni na scenie, w tym prowadzący uroczystość, młodzi aktorzy Teatru Polskiego „Studio”: Justina Stankevič i Artur Dowgiałło.

Już pierwsze wydarzenie festiwalowe w Domu Kultury Polskiej porwało licznie zebraną publiczność. Fundacja Pomysłodalnia zaprezentowała specjalnie na tę okazję przygotowany koncert „Polskie, arcypolskie: Nadzieja”. Hanka Łubieńska (wokal prowadzący), Rafał Jackiewicz (sax), Aleksandra Mońko-Allen (piano) i Katarzyna Witkowska (wokal) zaprezentowali kilkanaście „nieśmiertelników” polskiej piosenki poetyckiej. Wielkie wrażenie na zebranych zrobiło finałowe wykonanie songu „Moja i Twoja nadzieja” z repertuaru zespołu Hey:



Na bis zebrani wybrali „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. Piotr Wyszomirski, jeden z prowadzących koncert, wystosował apel do pani ambasador Doroszewskiej i dyrektor Wrotnowskiej-Gmyz o interwencję ws. Pohulanki. Festiwal po raz pierwszy nie mógł się odbyć w tym niezwykłym dla polskiej kultury miejscu (więcej), co jest bardzo przykrą informacją. Prowadzący rozmarzył się, snując wizję wykupienia teatru i oddania go w ręce polskich teatralników i ludzi kultury na wzór odkupienia pałacu Paców i przeznaczenia go na siedzibę ambasady. Marzenia marzeniami, ale plan minimum, czyli przywrócenie na stałe obecności polskiego teatru na Pohulance jest zadaniem wykonalnym i obowiązkowym. Liczymy, że wszyscy ludzie dobrej woli pomogą w tym działaniu.

Oglądaj filmy z Festiwalu: Playlista

Dzień zamknął recital Dagny Mikoś, aktorki Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, której akompaniował Mikołaj Babula. Rzeszowscy artyści przedstawili wiązankę szlagierów.



Także dzień drugi otworzyła produkcja Fundacji Pomysłodalnia. „Nasza bajka” w reżyserii Magdaleny Olszewskiej, wg scenariusza Piotra Wyszomirskiego, z muzyką Krzysztofa Wojciechowskiego i w wykonaniu Hanki Łubieńskiej i Katarzyny Witkowskiej ucieszyła dzieci i rozbawiła nostalgicznie dorosłych, którzy przypomnieli sobie dzięki tej muzycznej opowieści Niewidzialną Rękę, Colargola, Lolka porzuconego przez Bolka czy cierpiącego na szpiegowski stres pourazowy i osobowość wieloraką Don Pedro, szpiega z krainy Deszczowców. Nieobecny był Reksio, gdyż… zszedł na psy.



Także w Domu Kultury Polskiej odbył się wernisaż wystawy „Kiepura i Eggerth. Miłość na scenie”. Polak – Węgier dwa bratanki, a Polak i Węgierka? Wielka miłość! I właśnie o miłości Jana Kiepury i Marthy Eggerth opowiada wystawa, którą można oglądać do końca festiwalu. Wystawa powstała dzięki współpracy Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie i Narodowego Archiwum Cyfrowego w Warszawie. O wystawie i smaczkach związanych z Kiepurą i Eggerth opowiedział jej główny twórca Piotr Piętka. Jeden z uczestników wernisażu podpowiedział, że Kiepura koncertował także w Wilnie, co do tej pory nie było wiedzą oczywistą.



Wydarzeniem, szczególnie sądząc po reakcji publiczności, a ta jest najważniejsza (zobacz owacje na stojąco) był „Wiśniowy sad”, najnowsza premiera Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Tak o swoim spektaklu mówi reżyser Andro Enukidze:



„Wiśniowy sad” Czechowa to komedia o tragedii ludzi, którzy zabłądzili między tym, jak należy postępować a tym, jakie postępowanie jest zupełnie nieprawidłowe, a nawet niedopuszczalne. Komedia o tragedii ludzi, którym nie udało się spełnić swojego obowiązku właśnie dlatego, że ten obowiązek był dla nich święty. Jest to, wreszcie, tragedia o tym, jak komicznie poczucie obowiązku przekształca się w coś fatalnego, coś mrożącego krew w żyłach, tak że podjęcie trzeźwej decyzji jest po prostu niemożliwe. А ostatecznie jest to sztuka o bardzo przyzwoitych i dobrych ludziach (jak zwykle u Czechowa), którzy cierpią właśnie dlatego, że są przyzwoici i dobrzy.

Dzień zamknął koncert Tria Ivara Brinuma z Łotwy. Zagrali: pianista Artjom Sarwi, kontrabasista Wiktor Stankiewicz i skrzypek Iwar Brinums.



Materiał opublikowany bez skrótów i redakcji