Samorząd Rejonu Wileńskiego prostuje zarzuty Rzecznik Praw Dziecka


Po przeanalizowaniu wniosków badania przeprowadzonego przez Rzecznik Praw Dziecka Republiki Litewskiej Samorząd Rejonu Wileńskiego zwraca uwagę, że ostatnio pod adresem samorządu ze strony instytucji państwowych i środków masowego przekazu nasiliły się ataki polityczne i nieuzasadnione oskarżenia dotyczące problemów kształcenia.
Szeroko rozdmuchany w mediach problem powołania litewskiej grupy w przedszkolu w Kowalczukach prysł jak bańka mydlana, ponieważ Rada Samorządu Rejonu Wileńskiego po uwzględnieniu próśb rodziców 11 czerwca 2010 roku podjęła uchwałę, na mocy której powołane zostały 2 dodatkowe grupy z litewskim i polskim językiem kształcenia, mimo to temat ten dotychczas jest eskalowany w prasie i telewizji. Samorząd Rejonu Wileńskiego kategorycznie zaprzecza wnioskowi służby rzecznika praw dziecka, że w przedszkolach w Ławaryszkach, Rudominie, Bujwidzach i Mościszkach w rejonie wileńskim nie ma możliwości kształcenia dzieci w państwowym języku litewskim. Wyciągając taki wniosek, Rzecznik Praw Dziecka Edita Žiobienė nie uwzględniła faktu, że w Rudominie i Mickunach, oprócz podlegających Samorządowi Rejonu Wileńskiego placówek przedszkolnych, działają placówki przedszkolne będące wcześniej w gestii Administracji Naczelnika Powiatu Wileńskiego, a teraz – Ministerstwa Oświaty i Nauki (w przedszkolu w Rudominie działają 4 grupy, w przedszkolu w Mickunach – 3), które kształcą wyłącznie w państwowym języku litewskim. Oba przedszkola czynne są już ponad 10 lat. Zapewne służba rzecznika praw dziecka nie chciała również zauważyć tego, że w Bujwidziszkach i Rzeszy działają przedszkola wyłącznie z litewskim językiem kształcenia, zaś w języku polskim i rosyjskim dzieci z tych miejscowości mogą być kształcone wyłącznie w wileńskich placówkach wychowania przedszkolnego. Dotychczas nie było przedszkola lub grupy z polskim językiem kształcenia w Mickunach, chociaż mieszka tu 80 proc. mieszkańców narodowości polskiej. Kilka lat z rzędu rodzice w Mickunach zwracali się do kierownictwa przedszkola z pisemnymi prośbami o powołanie grupy z polskim językiem kształcenia, ale ciągle otrzymywali odmowną odpowiedź. W okolicach Bujwidz i Mościszek w zwarty sposób zamieszkuje większość mieszkańców narodowości polskiej (w Bujwidzach – 95 proc. mieszkańców narodowości polskiej; w Mościszkach – 70 proc. mieszkańców narodowości polskiej i 5 proc. narodowości litewskiej) i dotychczas nie było zapotrzebowania na zakładanie litewskich grup w działających tam przedszkolach, ponieważ nie wpłynęła żadna prośba w tej sprawie. Liczba dzieci w placówkach kształcenia zmniejsza się nie tylko z powodu sytuacji demograficznej, emigracji czy wyboru języka kształcenia, ale również z powodu ubóstwa: rodzice niemający pracy i pieniędzy nie chcą i nie mogą wyprawić dziecka do placówki kształcenia i do czasu osiągnięcia przez nie wieku szkolnego kształcą je samodzielnie w domu. Do przedszkola w Bujwidzach uczęszcza 16 dzieci, w Mościszkach – 24. Rada Samorządu Rejonu Wileńskiego nie może w sztuczny sposób powoływać dodatkowych grup w placówkach przedszkolnych, dopóki nie ma próśb rodziców w tej sprawie. We wniosku Rzecznik Praw Dziecka Edity Žiobienė stwierdza się, że w 4 grupach liczba dzieci w wieku od 1,5 do 3 lat oraz w 14 grupach liczba dzieci w wieku od 3 do 7 lat jest o jedną piątą większa niż zezwalają na to przepisy. W tym samym wniosku rzecznik wyciąga wniosek, że Samorząd Rejonu Wileńskiego „w pełni nie zapewnia, by wszystkie chętne zamieszkałe na terenie rejonu wileńskiego dzieci w wieku przedszkolnym mogły uczęszczać do placówek kształcenia przedszkolnego Samorządu Rejonu Wileńskiego”. Zwracamy uwagę na to, że samorząd akurat stara się stworzyć warunki, by możliwie najwięcej dzieci, których rodzice tego sobie życzą, były kształcone w placówkach wychowania przedszkolnego. Placówki wychowania przedszkolnego Samorządu Rejonu Wileńskiego są atrakcyjne dla rodziców, ponieważ  wszystkim przedszkolakom samorząd pokrywa 30 proc. miesięcznej opłaty rodziców za przedszkole, przyznaje również inne ulgi, dlatego nawet mieszkający na przedmieściach Wilna rodzice składają prośby o przyjęcie ich dzieci do placówek wychowania przedszkolnego w rejonie wileńskim. Na mocy uchwały Rady Samorządu Rejonu Wileńskiego z dnia 8 grudnia 2004 r. zatwierdzono tryb przyjmowania dzieci do grup przedszkolnych, przygotowawczych placówek oświatowych oraz szkół ogólnokształcących Samorządu Rejonu Wileńskiego, według kryteriów którego dzieci i uczniowie są przyjmowani do placówek kształcenia. Zgodnie z powyższym Samorząd Rejonu Wileńskiego stwierdza, że odpowiedzialne służby państwowe nie zgłębiają wszystkich okoliczności oraz przyczyn i nie pomagają w rozwiązywaniu drażliwych problemów kształcenia, a bezpodstawnie podżegają w rejonie wileńskim niezgodę i zwiększają przeciwstawianie się lokalnej władzy.
Samorząd rejonu wileńskiego


Beata Naniewicz
Czy tak powinna wyglądać demokracja 6 lat po akcesji do UE?

Wybory samorządowe tuż-tuż. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, to z całą pewnością rozwieją je media litewskie, które co rusz trąbią o niegodziwcach Polakach. W obliczu sięgnięcia litewskiej gospodarki dna, rosnącego w zatrważającym tempie bezrobocia oraz nasilania się innych konsekwencji kryzysu po raz kolejny przed wyborami na Litwie wyciągana jest karta złego Polaka. Dla przykrycia się. Niczym listkiem figowym. Ostatnio pierwsze strony litewskich mediów znów pstrzą od antypolskich komunikatów. Przed tygodniem wybuchł sztucznie sprowokowany skandal o rzekomo nie według przeznaczenia wykorzystanych przez Samorząd Rejonu Wileńskiego środkach. Prawda jest taka, że nikt nie ma prawa żądać od urzędu zwrotu do budżetu państwa pieniędzy, ponieważ były one wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. Kontrola państwowa grozi urzędowi zwrotem pieniędzy, podstaw zaś do takich żądań brakuje, jedynie nieznaczne uchybienia proceduralne. A może pozwolimy biurokracji przezwyciężyć człowieka? Kolejny skandal dotyczył zarzutu Rzecznika Praw Dziecka, że w 25 przedszkolach rejonu wileńskiego nie ma grup nauczania w języku litewskim! Kogo obchodzi, że litewskich grup nie ma w miejscowościach, gdzie Polacy stanowią niemalże 100% mieszkańców. Litewskie grupy powinny być i już. Widocznie od Samorządu Rejonu Wileńskiego oczekuje się, by w dobie kryzysu wyłożył pieniądze na zatrudnienie litewskojęzycznych wychowawców, wynajęcie i utrzymywanie pomieszczeń, opłacenie personelu technicznego i…czekał na litewskie dzieci w polskich wsiach. A może urząd powinien wydelegować pracowników, by chodzili od domu do domu i namawiali rodziców do oddania dzieci do litewskiego przedszkola? Wygląda na to, że takie rozwiązanie idealnie zbiega się z oczekiwaniami „miłośników” tematyki polskiej K. Garšvy, prezesa skrajnie nacjonalistycznej organizacji „Vilnija", antypolskiego posła Gintarasa Songaili, wykonujących (czyje? kogo?) zlecenia urzędników i im podobnych. Paradoksalne, bo fakt, że większość przedszkolaków w placówkach nauczania rejonu wileńskiego uczęszcza do grup właśnie z państwowym językiem nauczania, że tylko 4 przedszkola z 25 nie posiadają (z powodów obiektywnych) grup litewskich, przyprawia o ból głowy tych, co to regularnie podejmują się kroków mających na celu zatarcie wszelkich śladów polskości na ziemi litewskiej. Za głowę się łapać powinna właśnie mniejszość polska, bo to polskie dzieci powinny dominować w szkołach i przedszkolach. A tak nie jest. Czy tak ma wyglądać demokratyczny ustrój w kraju sześć lat po wejściu do Unii Europejskiej? Otóż nie. Jak to można zmienić? Wszystko wskazuje na to, że rozwiązanie przyjdzie niedługo – kiedy to Litwa sama zapędzi się w kozi róg, pozostając sama po zrażeniu do siebie sąsiadów i partnerów, kiedy to decydenci w Unii Europejskiej zauważą, że do swego grona przyjęli członka, który sukcesywnie rujnuje wizerunek wspólnej europejskiej rodziny.

  
Autorka tekstu jest pracownikiem Wydziału Współpracy Zagranicznej i Informacji Samorządu Rejonu Wileńskiego