Sprawa Mindaugasa Bastysa przyczyną politycznego kryzysu


Fot. bns.lt
Sprawa Mindaugasa Bastysa nie zakończyła się w środę wraz z oddaniem przez posła mandatu. Nieudane wtorkowe głosowanie w sejmie, które miało pozbawić polityka stanowiska, doprowadziło do fali krytyki ze strony publicystów i użytkowników mediów społecznościowych. Politycy przerzucają się odpowiedzialnością, opozycja żąda przedterminowych wyborów, a obywatele szykują protest.



Poseł Mindaugas Bastys został uznany przez Sąd Konstytucyjny za winnego rażącego naruszenia Konstytucji i złamania przysięgi. We wtorek, 13 marca w tajnym głosowaniu za odebraniem mu mandatu głosowało 72 parlamentarzystów, 21 było przeciwko, 24 wstrzymało się od głosu, a 11 kart do głosowania było nieważnych. Do pozbawienia posła mandatu i immunitetu zabrakło 13 głosów. Sprawa wywołała powszechne oburzenie, spotkała się także z krytyką ze strony prezydent Dalii Grybauskaitė, która powiedziała, że sejm w ten sposób „zdyskredytował sam siebie”.

„Obecnie wielu twierdzi, że z powodu wtorkowej decyzji jeszcze bardziej zmniejszy się zaufanie do Sejmu, młodzież jeszcze bardziej rozczaruje polityka. Mają rację, ale trzeba zrobić krok dalej. […] 56 członków Sejmu świadomie lub przez swoją amoralność we wtorek stało się użytecznymi dla Kremla idiotami, wykonującymi użyteczną robotę dla reżimu Putina, niszcząc zaufanie obywateli Litwy do własnych politycznych instytucji państwowych” – w ostrych słowach napisał redaktor naczelny portalu bernardinai.lt Donatas Puslys.  

Skandaliczna sytuacja doprowadziła do szybkiej reakcji w mediach społecznościowych. Dziennikarz i twórca telewizji internetowej Laisvės TV Andrius Tapinas postanowił zorganizować protest pod sejmem, który ma się odbyć dziś, 15 marca o godz. 16. W facebookowym wydarzeniu „Protestas. Mes kaltinam!” (Prostest. Oskarżamy!) udział zadeklarowało jak dotąd ponad 9 tysięcy osób, a 27 tysięcy wyraziło zainteresowanie.

„Wybrany przez nas Sejm przekracza jedną granicę za drugą. Ale ten dzień jest szczególnie haniebny. Depcząc decyzję Sądu Konstytucyjnego, tchórzliwie ukrywając się za tajnym głosowaniem, Sejm ostatecznie zdyskredytował siebie jako instytucję mogącą rządzić tym krajem” – głosi informacja zamieszczona na stronie wydarzenia.

W środę, 14 marca Mindaugas Bastys zrzekł się mandatu poselskiego, to jednak nie zażegnało kryzysu. Protest i tak się odbędzie, a przedstawiciele partii opozycyjnych wystąpili z żądaniem ogłoszenia przedterminowych wyborów. „Rządzący pokazali, że nie mogą pracować w Sejmie zgodnie z Konstytucją, a praca partii chłopów i samych parlamentarzystów kontrolowana jest przez jednego »gospodarza«, w tym wypadku – szefa tej frakcji. W efekcie świadczy to o nawiedzającym Sejm kryzysie, który może doprowadzić do wcześniejszych wyborów” – powiedział przewodniczący sejmowej frakcji Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej Juozas Oleksas. Premier Saulius Skvernelis określił tę propozycję jako „desperację”.  

Oburzenie wzbudził także fakt, że po tajnym głosowaniu część posłów sfotografowała swoje karty do głosowania, a zdjęcia opublikowała w portalach społecznościowych. „Takie masowe upublicznienie kart pokazuje nie tylko to, że nie są przestrzegane sama procedura tajnego głosowania i Konstytucja, ale i to, że członkowie tej frakcji [Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych – przyp. red.] nie mogą samodzielnie podejmować decyzji, muszą się rozliczać, a głosowanie jest pod kontrolą” – skomentował zastępca przewodniczącego frakcji socjaldemokratów Julius Sabatauskas.

Na podstawie: BNS, bernardinai.lt, Facebook