Tajemnicze podpalenie rosyjskiej ambasady w Mińsku
"Dla nas to dziwne, bo u nas coś takiego się nie zdarza. Szybko zareagowaliśmy, zaproponowaliśmy pomoc ambasadzie, ale oni powiedzieli, że poradzą sobie sami" - powiedział Łukaszenka.
Tych, którzy twierdzą, że Białorusini wcześniej wiedzieli o przygotowaniach do zamachu i nic nie zrobili, Łukaszenka nazwał szkodnikami i idiotami. Zapowiedział przy tym, że białoruskie organy z uwagą przyjrzą się zdarzeniu. "Im w Moskwie najwidoczniej potrzebny był taki incydent, żeby pokazać: widzicie, jaki mają rząd na Białorusi i jakiego prezydenta, który chyba sam zorganizował ten zamach".
W nocy z poniedziałku na wtorek nieznani sprawcy wrzucili koktajl Mołotowa na teren ambasady rosyjskiej w Mińsku, niszcząc samochód jednego z pracowników ambasady.
Na podstawie: PAP