Tatarzy i dziennikarze na Krymie? Ekstremiści!


fot. pixabay.com
Rosja aspiruje do miana państwa demokratycznego, dba o etykietę na spotkaniach polityków, chce być otwarta, pokazać się światu z jak najlepszej strony, wspiera w działaniach naród rosyjski. Kreml chlubi się, stając w obronie tradycyjnych wartości i przychylnie patrzy na prorosyjskie poglądy mieszkańców Krymu czy Donbasu. Ale są pewne granice. Jeżeli ktoś głosi poglądy sprzeczne z "jedynymi właściwymi" - musi zostać ukarany. I nieważne, czy jest to dziennikarz, Polak czy Ukrainiec.
Jak pisaliśmy ostatnio tutaj, sytuacja Polaków na Krymie nie jest łatwa. Na szczęście, jak zapewniają sami zainteresowani, mimo trudności, udaje się kontynuować działanie organizacji polonijnych i organizować cotygodniowe lekcje języka polskiego. Po ukazaniu się artykułu o Polakach na Krymie wiele osób zastanawiało się, jaka jest historia naszych rodaków na półwyspie. Postanowiliśmy więc nieco przybliżyć Państwu temat.

Polonia na Krymie

Pierwsi Polacy pojawili się na Krymie w 1430 roku. Po utworzeniu Chanatu Krymskiego wielu Polaków dostało się do niewoli tatarskiej. Na stałe Polacy przenosili się na Krym po jego aneksji przez Rosję. Pierwsze migracje rozpoczęły się w 1798 roku, a najbardziej nasiliły się w latach 60. XIX w. Szczególnie po wojnie krymskiej na półwysep zaczęli masowo przybywać nie tylko Polacy, ale i Ukraińcy z Galicji i Podola. Migracje nastąpiły, ponieważ Krym zaczęli masowo opuszczać Tatarzy.

Będący pod zaborami Polacy, szczególnie chłopi bez ziemi oraz ci, którzy obawiali się zsyłek na Syberię, postanawiali oswajać dziewicze ziemie Krymu. W przeciwieństwie do innych osiedleńców np. Niemców lub Bułgarów, Polacy nie mogli na Krymie zakładać osad.

Prawie każda założona wioska podzielona była na dwie części: polską i ukraińską, na tych, którzy praktykowali prawosławie oraz tych którzy byli katolikami. We wszystkich większych wioskach znajdowała się zarówno cerkiew, jak i kościół. Kościoły były też we wszystkich większych miastach: Jałcie, Teodozji, Symferopolu, Sewastopolu.

Z uwagi na okoliczności, proces asymilacji przybywających na Krym Polaków był bardzo szybki. Na początku XX w. językiem powszechnie używanym stał się południowy dialekt ukraiński. W czasie rewolucji i wojny domowej, Polacy obawiając się prześladowań i represji, ukrywali swoją prawdziwą tożsamość, podając się z reguły za Ukraińców lub Rosjan. Pomimo to, prowadzili aktywną działalność, zakładali szkoły ukraińskie, a nawet polskie. Jednym z podstawowych problemów był brak nauczycieli władających językiem polskim na wysokim poziomie.

Z początkiem kolektywizacji, nauki języka polskiego w ogóle zaprzestano. Przez wszystkie lata obecności na Krymie, ważnym czynnikiem jednoczącym społeczeństwo polskie był Kościół. Kiedy władze sowieckie zamknęły katolickie świątynie na Krymie, rozpoczął się ostateczny proces zaniku kultury polskiej. Represje lat 30. dotknęły szczególnie krymskich Polaków. Władze sowieckie w zależności od potrzeb aparatu politycznego, oskarżały o szpiegostwo osoby, które miały krewnych w Polsce.

Dziś na Krymie jest około 3 tysięcy osób polskiego pochodzenia. Niestety, tylko ok. 13% posługuje się językiem polskim. Od ponad pięciu lat działa Krymskie Stowarzyszenie Polaków, którego filie znajdują się w kilku miastach półwyspu.

Tatarzy? Niemile widziani

Niestety nawet jeśli założyć, że sytuacja Tatarów i Polaków na Krymie nie jest aż tak trudna, jak pokazują to media, informacja o represjach wobec osób oskarżanych o ekstremizm musi budzić niepokój. Jeżeli Rosja aspiruje do bycia demokratycznym państwem, nie może zamykać osób głoszących poglądy niezgodne z głównym dyskursem polityki Kremla.

O ekstremizm oskarżono m.in. lidera społeczności tatarskiej Ilmi Umera. Działaczowi grozi do pięciu lat łagru za "wzywanie do naruszenia terytorialnej integralności Rosji". Zdaniem prokuratury, publiczne wypowiedzi Umera przedstawiały ukraiński punkt widzenia na kwestię aneksji Krymu.

Jak pokazuje praktyka działania służb rosyjskich, zakazane jest nie tylko głoszenie ekstremistycznych haseł, ale również jakiekolwiek powiązania z osobami, które je głoszą. Kłopoty ma więc również adwokat Ilmi Umerowa - Nikołaj Połozow (ten sam, który bronił wokalistek Pussy Riot i Ukrainki Nadiji Sawczenko). Najpierw, wbrew przepisom o wykonywaniu mandatu adwokata, Nikołaja Połozowa wezwano jako świadka w śledztwie dotyczącym jego klienta. Jego stawienie się w sądzie wykorzystano jako pretekst do odebrania mu sprawy. Teraz Połozowowi grozi proces karny, który może zakończyć się odebraniem prawa do wykonywania zawodu.

Obecny adwokat Ilmi Umerowa, a także innych Tatarów krymskich, Edem Siemiedljaew, twierdzi, że tego typu praktyki zastraszania adwokatów są w Rosji coraz częstsze: "Większość adwokatów stara się nie brać spraw politycznych, ponieważ wszyscy dobrze zdają sobie sprawę, że lepiej bronić żulików i morderców, niż działaczy politycznych, którym przyklejono etykietkę ekstremistów, terrorystów czy separatystów".

Co na to Rosjanie?

Krótka jest pamięć historyczna Rosji. Nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć, do kogo Krym powinien należeć - do Ukraińców czy Rosjan, bo wydaje się, że do nikogo. Rdzennymi mieszkańcami Krymu zawsze będą Tatarzy. To, że Rosja wcieliła Krym do Imperium, nie wymazało z jego historii wszystkiego, co wydarzyło się przed 1783 rokiem. Pytanie, czy aneksja Krymu nie okaże się dla Rosji samobójstwem. Ekonomiści już biją na alarm, bo utrzymanie półwyspu wymaga ogromnych nakładów finansowych ze strony państwa rosyjskiego.

Dziennikarze? Tylko neutralni 

Przed sądem stanie też oskarżony o ekstremizm Mykola Semen. Dziennikarza zatrzymano ponad rok temu. Semen ma sądowy zakaz opuszczania Krymu. Zarzuty przeciwko niemu są podobne do zarzutów stawianych przywódcy Tatarów: dziennikarz wzywał do naruszenia integralności terytorialnej Rosji. Wygląda na to, że, idąc za przykładem państw niedemokratycznych, Rosja zabrania wolnego dziennikarstwa. Adwokaci pracujący na Krymie potwierdzają, że tamtejsi dziennikarze i działacze społeczni są na celowniku miejscowych służb. Materiały, które, nawet nie wprost, przypominają o aneksji Krymu, są traktowane jako ekstremistyczne. Publicyści i blogerzy muszą uciekać się do różnych wybiegów, aby nie formułować krytycznych uwag pod adresem rosyjskich władz.

Tendencyjność mediów?

Można uważać, że media są nierzetelnym przekaźnikiem informacji, ale nie zapominajmy, że są jedynym. Media są czwartą władzą, więc trudno oczekiwać, że będą bezstronne, tym bardziej, jeśli dziennikarze chcą stawać po jasnej stronie mocy, w obronie praw człowieka i statusu zawodu dziennikarza. Przywoływane często hasło "wojny informacyjnej" to narzędzie w ręku państw reżimowych. Przypisując mediom zagranicznym metkę "tendencyjnych", władcy autorytarni mogą swobodnie wtłaczać w kanał informacyjny treści sprzyjające rozwojowi ich polityki.

Tak długo, jak media zagraniczne są przedstawiane w negatywnym świetle, Rosja będzie wykorzystywać swoje sposoby, żeby Rosjanie interpretowali rzeczywistość z zyskiem dla Kremla. Ale zachód jest, był i będzie utożsamiany z wolnością i swobodą. Jeżeli funkcjonuje jakieś prawo, które nosi miano "międzynarodowego", a jedno państwo tego prawa nie przestrzega, to bez względu na to, jak dużą powierzchnię ma to państwo, jego głos na arenie międzynarodowej zawsze będzie się liczył jako jeden.

Na podstawie: IAR, radioszczecin.pl, kresy24.pl 

Komentarze

#1 Teraz stało się modna

Teraz stało się modna napiętnowanie jakiegoś wybranego jednego państwa że nie przestrzega praw człowieka, że nie pozwala działać organizacjom pozarządowym, że rozprawia się z przeciwnikami politycznymi. A nikt nie zauważa że w takim Izraelu więzienia są pełne Palestyńczyków (oczywiście wszyscy to "terroryści"). W Polsce niektórzy twierdzą że też jest osadzony więzień polityczny ( M. Piskorski z partii Zmiana) a np. w Niemczech istnieje poprawność polityczna w mediach. Nikt nie wyrzuca Tatarów Krymskich z półwyspu, autonomiczne władze są takie same jak za czasów okupacji ukraińskiej. Jakby Rosja sobie pozwalała na działania dywersyjne jak ma to miejsce w Polsce w przypadku związku ukraińców który w tym roku otrzyma ok.1,380 mln zł z budżetu państwa a np. ich gazeta nazwała J. Piłsudskiego międzynarodowym terrorystą!! to długo nie utrzymałaby się w tych granicach. Sytuacja osób z polskim pochodzeniem jest taka sama jak i reszty mieszkańców Krymu, stowarzyszenie jak działało tak działa więc nie ma powodu do obaw

#2 Krym to odwieczna ziemia

Krym to odwieczna ziemia Tatarów Krymskich- podbity przez Katarzynę II w 2 poł XVIII w- z którego wyrzucił ich Stalin. Krym musi być tatarski, być może w symbiozie z Ukrainą- ale nie z z Kremlem.

#3 Peferendum demokratyczne

Peferendum demokratyczne pokazalo w 89% przynaleznosc do Rosji, odczepcie sie od tego Krymu, wrocil do macierzy jak Wroclaw do RP.

#4 Na Krymie nie ma Polakow.

Na Krymie nie ma Polakow.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.