Trwa strajk pracowników LOT-u


Fot. commons.wikimedia.org/Azymut
Strajk w szeregach pracowników Polskich Linii Lotniczych LOT trwa już 6 dni. Przewoźnik ponosi coraz większe koszty związane z leasingiem dodatkowych samolotów w formule ACMI, ale też odwołuje część lotów. Jednocześnie w poniedziałek, 22 października, zwolnił dyscyplinarnie 67 strajkujących osób. Zdaniem zarządu ich strajk jest nielegalny. Związki zawodowe domagają się przywrócenia wszystkich zwolnionych do pracy.


Wczoraj, 22 października, prezes LOT Rafał Milczarski ogłosił, że pracę straci 67 osób. Są to stewardessy i piloci, którzy odmówili przystąpienia do pracy. Zarząd PLL LOT podkreśla, że strajk, który trwa od 18 października, jest nielegalny. „Strajk wszczęty 18 października jest nielegalny. Wielokrotnie informowaliśmy o tym pracowników i apelowaliśmy do nich, aby mogli się wycofać bez konsekwencji. Wczoraj konieczne było odwołanie pierwszego rejsu dalekiego zasięgu do Toronto, a to oznacza szkodę wielkiej wartości, co najmniej 1 mln zł” – powiedział prezes LOT-u podczas briefingu prasowego w siedzibie linii.

Związkowcy protestujący w PLL LOT domagają się przywrócenia do pracy zwolnionej dyscyplinarnie kilka miesięcy temu Moniki Żelazik – przewodniczącej związku zawodowego personelu pokładowego. Było to bezpośrednim powodem rozpoczęcia protestu. Strona społeczna domaga się także przywrócenia regulaminu wynagradzania z 2010 roku, a także odwołania prezesa firmy Rafała Milczarskiego, który zdaniem związkowców źle zarządza spółką, stosuje mobbing i toleruje niesprawiedliwą według nich politykę zatrudniania.


Źródło: twitter.com

Jeden ze zwolnionych pilotów Leszek Grzeszczyk mówi, że związkowcy liczą na interwencję premiera w tej sprawie. „Prezes strzelił sobie w stopę, wysyłając nam wiadomości mailowe o zwolnieniach dyscyplinarnych. To uruchomiło lawinę, zainteresowanie opinii publicznej i w tej chwili jest już nie do zatrzymania. Zainteresowała się tym Kancelaria Premiera, czekamy na działania” – powiedział.

Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska powiedziała dziennikarzom w sejmie, że premier Mateusz Morawiecki interesuje się sytuacją w PLL LOT. Dodała, że najpierw tą kwestią zajmą się odpowiedzialny za to prezes spółki oraz ministrowie. „Premier rządu polskiego czuje na sobie zawsze odpowiedzialność za cały obszar, ale proszę dać szansę tym, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za dany obszar, aby ze swoich obowiązków się wywiązali” – powiedziała rzeczniczka. Dodała, że jeżeli zapadną jakiekolwiek decyzje co do bezpośredniego zaangażowania szefa rządu, to przekaże mediom te informacje.

Od czwartku z powodu strajku PLL LOT musiały odwołać kilkanaście rejsów, w tym kilka dalekodystansowych. Przewoźnik na razie nie podaje, ile firma straciła przez protest. 

Głównym pomysłem na wypełnienie „dziur” w siatce połączeń LOT są krótkoterminowe leasingi samolotów w formule ACMI – wraz z załogą. Mimo trwającego strajku, według zapewnień przewoźnika sytuacja jest pod kontrolą. Leasing dodatkowych maszyn ma na celu wzmocnienie siatki i utrzymanie ciągłości połączeń w obliczu bojkotu lotów przez strajkujących pracowników. Koszty dla przewoźnika to kilkadziesiąt tysięcy dziennie za jeden dodatkowy samolot w leasingu ACMI. Przewoźnik zapowiedział wyegzekwowanie kosztów związanych ze strajkiem, w tym leasingu samolotów, od związków zawodowych.

Agnieszka Szelągowska, wiceprzewodnicząca związku zawodowego personelu pokładowego poinformowała, że żadne rozmowy z zarządem nie są teraz planowane. Wyraziła jednocześnie gotowość do negocjacji na temat przywrócenia zwolnionych pracowników.

„Nie mamy żadnej możliwości kontaktu z zarządem, oczywiście bardzo byśmy chcieli, ale obawiam się, że w tej atmosferze, która powstała wczoraj, takie rozmowy są już bardzo mało prawdopodobne i też nie wyobrażam sobie, żeby miały w takiej atmosferze być prowadzone” – powiedziała.

Jak pokazują dane z serwisu VariFlight, LOT podczas 4 dni strajku – od 18 do 21 października – uzyskał punktualność przylotową na poziomie 88,9 proc., ze średnim opóźnieniem 27 minut. W metodologii VariFlight za opóźniony lot uznaje się ten, który wystartował w czasie rzeczywistym 30 minut lub później niż deklarowany czas startu. Według danych serwisu w tym czasie zostało odwołanych 51 lotów.

Na podstawie: PAP, IAR, fly4free.pl