Tymoteusz Karpowicz: zapomniany poeta pochodzący z Litwy


Na zdjęciu: „Częstym chwytem w poezji Karpowicza jest zabawa słowem” — mówi doc. dr Halina Turkiewicz, fot. Marian Paluszkiewicz
Nie dowiemy się już, jak wyglądało jego dzieciństwo na Wileńszczyźnie, czy miał sentyment do miejsca swego urodzenia — i czy kiedykolwiek je odwiedzał? Niemniej jednak, stąd pochodził i w jego życiorysie na zawsze zostanie zapisana Litwa. Obecnie, po latach zapomnienia, powraca i zalicza się go do najważniejszych postaci w polskiej literaturze powojennej. Kim był Tymoteusz Karpowicz?

 



Brenda Mazur:
 W tym roku obchodzony jest wyjątkowy jubileusz…

Halina Turkiewicz: 15 grudnia br. minęło 100 lat od dnia przyjścia na świat Tymoteusza Karpowicza (1921-2005). Chociaż ten poeta, prozaik, dramatopisarz i tłumacz urodził się we wsi Zielona pod Wilnem, debiutował w 1941 r. w „Prawdzie Wileńskiej”, nie jest raczej znany naszemu odbiorcy na Litwie.

Po wojnie, w latach 1945-1949, mieszkał w Szczecinie, pracując w Polskim Radiu.

W latach 1949-1954 studiował filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie krótko pracował też jako asystent. W latach 1957-1961 był prezesem wrocławskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Zasilał, m.in., redakcje czasopism, w tym tak renomowanych, jak „Odra” (1958-1974) czy „Poezja”, gdzie w latach 1965-1969 był zastępcą redaktora naczelnego.

W 1973 r. obronił doktorat na temat „Poezja niemożliwa”. Modele Leśmianowskiej wyobraźni” i w tymże roku otrzymał stypendium naukowe na wyjazd do USA, co stworzyło mu okazję do pozostania na emigracji. W 1978 r. powierzono mu Katedrę Literatury Polskiej na Uniwersytecie Illinois w Chicago, gdzie wykładał do 1993 r. Jako naukowiec zajmował się twórczością Bolesława Leśmiana.

Zmarł 29 czerwca 2005 r. w Oak Park koło Chicago. Został pochowany na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu.

Jako poeta kontynuował tradycje Awangardy Krakowskiej, zwłaszcza lidera tej grupy, Juliana Przybosia. Udało mu się jednak wypracować własny, oryginalny język poetycki, który dał podstawę do powstania nurtu lingwistycznego w poezji polskiej.

Przypomnijmy przy okazji, że do tego nurtu przypisuje się zazwyczaj poezję Mirona Białoszewskiego, Witolda Wirpszy, Edwarda Balcerzana i młodszego o parę pokoleń Stanisława Barańczaka. Jak się zgłębia arkana poezji lingwistycznej w nauczaniu akademickim, za ilustrację służą zazwyczaj wiersze Białoszewskiego. Inni poeci „lingwiści” starszej generacji, w tym Karpowicz, bywają najczęściej tylko wymieniani dla stworzenia kontekstu.

  
Na zdjęciu: 15 grudnia br. minęło 100 lat od dnia przyjścia na świat Tymoteusza Karpowicza. Poeta urodził się we wsi Zielona pod Wilnem, fot. domena publiczna

Czym jest poezja lingwistyczna?

Jak sugeruje sama nazwa, bazuje ona głównie na różnych eksperymentach językowych. Poeci nie tyle przyglądają się rzeczywistości otaczającej, ile samemu językowi: osobnym słowom, tworzonym przez nie konstrukcjom zdaniowym, przekształcają je, kawałkują wyrazy, wprowadzają do nowych, nieoczekiwanych kontekstów, które pozwalają zwielokrotnić znaczenie, czasem też w aluzyjny sposób nawiązać do rzeczywistości.

We wcześniejszych zbiorkach poetyckich Karpowicza, jak na przykład Żywe wymiary (1948), Gorzkie źródła (1957) czy Kamienna muzyka (1958), zdarzają się romantyczne porywy, odczuwalny jest niepokój młodości, nie brakuje jeszcze akcentów społeczno-politycznych dotyczących minionej epoki, okresu socrealizmu, kiedy inaczej mówiący poeta po prostu milczał, nie zabierał głosu, pisał „do szuflady”.

Zbiorki z lat 60., a są to: Znaki równania (1960), W imię znaczenia (1962), Trudny las (1964) przynoszą już coraz więcej innowacji i polemik z tradycją. Niektóre eksperymenty mogą się wydawać obrazoburcze. Starotestamentowa Księga Eklesiastesa w wersji Karpowicza brzmi, na przykład, tak:

jest czas otwarcia powiek i zamknięcia łóżka

czas nakładania koszuli i zdejmowania snu (…)

czas widelca i noża dziesięciu deka kiełbasy i gotowanego jajka

czas tramwaju czas konduktorki czas policjanta (…)

czas marchewki groszku i koperku

zupy pomidorowej i gołąbków z kapusty

czas zawijania knedli i rozwijania niedozwolonych szybkości myśli (…)

Częstym chwytem w poezji Karpowicza jest zabawa słowem, wykorzystywanie jego wieloznaczności, jak, na przykład, w wierszu Rozkład jazdy. Tytułowa całostka językowa kojarzy nam się z rozkładem w poczekalni dworcowej, tymczasem w nazwanym wierszu czytamy:

rozłożono jazdę na konie i ludzi

potem na konie i siodła

potem na ludzi i hełmy

potem na pęciny chrapy i piszczele

rozłożono wszystko bardzo szczegółowo

to był dobrze pomyślany rozkład

bardzo długo rozkładano ręce (…)

Rozkład zapowiada zazwyczaj porządkowanie jakichś rzeczy czy pojęć abstrakcyjnych, ale tutaj kojarzy się także z rozkładem ciała po śmierci. O dodatkowy sens wzbogaca utwór wprowadzenie idiomu „rozkładać ręce”.

W poezji Karpowicza rzucają się w oczy takie cechy jak: negowanie zasad logiki, ozdobność stylu, wieloznaczne metafory, niedopowiedzenia. Nawet poetyckie powroty do dzieciństwa nie wyzwalają zanurzenia się w prostocie i klarowności języka. W wierszu Rodzaj zatrzymujący rozszczepia siebie na człowieka dojrzałego i dziecko, widząc niejako przepaść między tymi fazami życia:

(…) zawróć

póki jest jeszcze póki póki jest jeszcze jeszcze

na biały obrus i na to Betlejem

gdzie siano za nas rośnie a nie samowiedza (…)

Niniejsze wersy pochodzą ze zbiorku Odwrócone światło (1972). Nieco później, w 1989 r., był wydany dość zawiły utwór Rozwiązywanie przestrzeni: poemat polimorficzny (fragmenty). Ostatni tom Słoje zadrzewne (1999) był nominowany w 2000 r. do literackiej Nagrody Nike.


Na zdjeciu: Tymoteusz Karpowicz wypracował własny, oryginalny język poetycki, który dał podstawę do powstania nurtu lingwistycznego w poezji polskiej, fot. FB

Karpowicz nie jest zbyt popularny, bo sam się do tego przyczynił, gdyż należy do tak zwanych poetów „trudnych”…

Jeżeli Awangardzie Krakowskiej wystarczyło „pisanie dla dwunastu”, to Karpowicz poszedł jeszcze dalej. W jednym z wywiadów ujawnił swój stosunek do czytelnika, o którego zazwyczaj zabiegają twórcy:

„(…) odbiorca nie istnieje u mnie w procesie tworzenia (…) moje pisanie jest rozprawą z sobą samym. Ja chcę dowiedzieć się wyłącznie czegoś o sobie. A każde myślenie o tym, jak to będzie odebrane, unieruchomiłoby mnie zupełnie”. Słusznie zauważył poeta i recenzent Maciej Woźniak: „Życie Karpowicza, rozpięte między zapadłą wsią a amerykańskim uniwersytetem (…) wydaje się tak samo nie do ogarnięcia jak jego poezja”.

Wiele tajemnic Karpowicza prawdopodobnie nigdy nie uda się wyjaśnić. Dlaczego właściwie wyemigrował? Dlaczego nie wrócił po śmierci żony? W latach 60. był jedną z ważniejszych postaci w świecie literackim. Krążyły rozmaite wersje jego przeszłości, bo on sam łączył wiele sprzeczności.

Artykuł ukazał się 17 grudnia 2021 roku na stronie dziennika „Kurier Wileński” www.kurierwilenski.lt