Tysiące wiernych wzięły udział w beatyfikacji ks. Machy


bł. Jan Macha / Fot. ekai.pl
Kilka tysięcy wiernych wzięło udział w sobotę, 29 listopada, w Katowicach w beatyfikacji ks. Jana Machy. Uroczystość odbyła się w katedrze Chrystusa Króla. Mszy św. beatyfikacyjnej przewodniczył kard. Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Wraz z nim modlili się liczni biskupi, przedstawiciele duchowieństwa i wierni.




Po zakończonej uroczystości wielu diecezjan nie kryło wzruszenia.

Ks. Jan jest mocnym przykładem dla nas na te czasy. W sumie na beatyfikację się nie wybierałam, ale chyba on sam nas tutaj przyprowadził. Trzeba się za jego przyczyną modlić, żeby nam pomógł wejść z wiarą w te trudne czasy” – mówiła siostra Rozyna, służebniczka śląska. „Imponuje mi jego całkowite oddanie. Nie patrzył na to, żeby przeżyć, ale żeby pomóc” – dodaje siostra Rozyna.

W liturgii uczestniczyli nie tylko diecezjanie z Katowic i okolic. Byli też wierni spoza Śląska.

Młodzi ludzie przyjechali też z Mysłowic, miasta, gdzie więziony był ks. Jan. „Niezłomność ducha i służba drugiemu człowiekowi, za którą oddał życie – jest to dla mnie niesamowite. Myślę, że ks. Jan może być wzorem dla młodych ludzi” – przekonywali. „Myślę, że jest to wzór na nasze czasy. Nie jakiś odległy błogosławiony, tylko człowiek, którego mógł znać ktoś z naszych znajomych czy z rodziny” – mówili.

W uroczystości beatyfikacyjnej uczestniczyli członkowie najbliższej rodziny ks. Jana Machy. W tym gronie była Małgorzata Kozak, siostrzenica nowego orędownika. Zapytana, jakie towarzyszą jej dziś uczucia, mówiła o wielkiej radości. „Ten ostatni etap, który był dla nas bardzo trudny, już się zakończył. Teraz jest czas na świętowanie. Myślę, że ta beatyfikacja to jest wielka łaska z nieba i ona rozleje się na cały Śląsk i dalej, i ksiądz Jan będzie nas wspomagał w tych naszych trudnych czasach” – powiedziała.

Śląski męczennik po beatyfikacji stał się patronem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach. Dla diakona Łukasza Płaczka z szóstego roku to postać bardzo inspirująca. „Ksiądz Jan pokazał, jak ważna dla każdego kapłana powinna być ofiara: czasu, środków materialnych. To powinno być czymś normalnym, naturalnym, że robimy coś dobrego dla innych. Bez wielkich akcji, małymi kroczkami, bez tłumu, czasem w ciszy. Musimy o tym pamiętać, żeby nasze powołanie stawało się drogą do świętości” – mówi.

Z kolei kleryk Paweł Kaszuba z czwartego roku wskazuje, że „Hanik” (przydomek ks. Machy – przyp. red.) uczy go wierności w powołaniu. „W czasach, kiedy wokół nas jest tyle poplamionych grzechami, porzuconych sutann, ks. Macha dobitnie pokazuje, co znaczy wierność kapłaństwu. Choć nie dostał się za pierwszym razem do seminarium, nie obraził się na Kościół – spróbował za rok. Był solidnym duszpasterzem, współpracował z proboszczem, wyróżniał się konsekwentną wiarą, a ostatecznie był w stanie oddać za nią życie” – wyjaśnia.

Na podstawie: KAI