Udany występ siatkarzy z Awiżeń w Bielsku-Białej


Siatkarki z Awiżeń, fot. vilniaus-r.lt
Na początku maja uczniowie Awiżeńskiej Szkoły Średniej, reprezentujący Szkołę Sportową Samorządu Rejonu Wileńskiego, zostali zaproszeni na III Międzynarodowy Turniej Piłki Siatkowej im. Stefana Zubera do Bielska-Białej. Współpraca, która została nawiązana między SzSSRW i Awiżeńską Szkołą Średnią po jednej, a PSKS „Beskidy“ Bielsko-Biała po drugiej stronie, nigdy nie ograniczała się wyłącznie zmaganiami sportowymi, a więc i tym razem organizatorzy program pobytu wzbogacili szerokim wachlarzem propozycji kulturalno-rozrywkowych. Sam założyciel PSKS „Beskidy“ śp. Stefan Zuber był nie tylko sportowcem, lecz, a może przede wszystkim, osobą głębokiej wiary, patriotą, człowiekiem solidarności, przyjacielem Wileńszczyzny, rozkochanym w historii Polski. Te wszystkie wartości starał się przekazać innym, zaszczepić tak przez niego kochanej młodzieży. Nowy prezes i zarząd klubu dba, by dzieło założyciela trwało, pielęgnuje tradycje. Ale o wszystkim po kolei.
Otóż w poniedziałek rano wyjechaliśmy z Awiżeń do Bielska-Białej, a na miejsce dotarliśmy tuż przed północą. Więc szybka kolacja, krótki sen i o 7 godz. pobudka, gdyż o 9 na hali BBOSiR miały rozpocząć się rozgrywki. O tym, że to pokaźny obiekt, zdawałem sobie sprawę, przecież w telewizji oglądałem mecze Ligi Mistrzyń, w których BKS „Aluprof“ Bielsko-Biała rozgrywał mecze z najlepszymi drużynami świata, lecz to, co zobaczyłem, przerosło moje oczekiwania. Hala, z rzędu Siemens Areny, zrobiła duże wrażenie na całą grupę. Nie jesteśmy nowicjuszami w siatkówce, rozegraliśmy wiele meczy na różnych parkietach, ale na tak okazałym obiekcie jako uczestnicy znaleźliśmy się po raz pierwszy. W kategorii chłopców i dziewcząt stawiły się po cztery zespoły, a grono uczestników z Polski i Litwy uzupełniły siatkarki z Czech. Rewelacją rozgrywek okazali się nasi siatkarze, którzy jak burza przeszli przez turniej, wygrywając wszystkie mecze, nie przegrywając żadnego seta i zdobywając 1 miejsce. Niewiele gorzej wypadły nasze dziewczęta, które uplasowały się na drugim miejscu. Więc zdecydowanie odbieramy to jako wielki sukces. Swoją dobrą grę nasza młodzież skwitowała tym, że rozmiary obiektu zobowiązywały do określonego poziomu gry. Na ceremonii zamknięcia wszystkie drużyny otrzymały puchary, dyplomy, każdy uczestnik koszulkę pamiątkową. Najlepsi zawodnicy na poszczególnych pozycjach nagrody indywidualne. I tutaj wyraźna domena naszych siatkarzy, dużo ciepłych słów padło pod ich adresem, zdziwienie było jeszcze większe, gdy dowiedzieli się z jak małej miejscowości wywodzą się ci najlepsi. Po turnieju już czekał na nas program kulturalny. Krętymi górskimi dróżkami podążyliśmy przez Szczyrk do Wisły. Na chwilę tylko zatrzymaliśmy się przy skoczni Adama Małysza i dalej na sam szczyt góry Żar, by zwiedzić Zamek - Rezydencję Prezydenta Rzeczpospolitej Polski. Ładny krajobraz, śliczny widok z apartamentów, autentyczny i unikatowy wystrój wnętrz wywarł na nas ogromne wrażenie. Przewodniczka z pasją potrafiła przekazać atmosferę zamku. Dowiedzieliśmy się, że tu prezydent Lech Kaczyński gościł prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa. Późnym wieczorem wróciliśmy z powrotem do Bielska. Następnego dnia czekała nas kolejna dawka zwiedzania. Szlak turystyczny rozpoczęliśmy z Oświęcimia obozem zagłady Auschwitz-Birkenau. Jest to jedyny hitlerowski obóz koncentracyjny znajdujący się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, to miejsce stało się symbolem Holokaustu. Główną bramą, nad którą widnieje kłamliwy nadpis: „Praca czyni wolnym“, weszliśmy na plac, gdzie przewodniczka powitała nas, tak jak niegdyś witał nowo przybyłych komendant obozu, że wyjście stąd jest jedną drogą - kominem krematorium. W milczeniu zwiedzaliśmy teren byłego obozu, w milczeniu patrzyliśmy na wyeksponowane ludzkie włosy, protezy kończyn, dziecięce obuwie, walizki, i tylko słychać było głos przewodniczki. Dla czwórki dzieciaków musiałem tłumaczyć na język litewski, często głos mój drżał, czasami się urywał. Nikogo nie zostawiły obojętnym widok baraków, krematoria, widok kamer gazowych, ilość ofiar, ściana egzekucji, szpitale - przedsionki śmierci, opis tortur, relacje pozostawione przez świadków, zdjęcia więźniów i cele kar. Przy celi męczennika, świętego Maksymiliana Kolbe, podziwialiśmy ludzką ofiarność.

Wadowice były kolejnym miejscem na mapie, które obraliśmy sobie jako punkt docelowy. Miasto znane głównie dzięki osobie Papieża Jana Pawła II, który właśnie tutaj urodził się, wychował i spędził najmłodsze lata życia. Tutaj zwiedziliśmy rodzinny dom Papieża, w którym obecnie mieści się jego muzeum biograficzne. W tym domu poznał Boga i tutaj go spotkała bolesna utrata starszego brata i ukochanej matki.

Następne miejsce, do którego udaliśmy się, to była Kalwaria Zebrzydowska. Kalwaria Zebrzydowska jest ośrodkiem ruchu pielgrzymkowego. To sanktuarium też jako jedyna kalwaria na świecie jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Szczególnym miejscem tutaj jest boczna nawa, w której jest umieszczony cudowny obraz Matki Bożej Płaczącej. Przy tym obrazie na chwilę ukląkłszy powierzyliśmy Matce Bożej swoje troski i prośby. Spacerkiem obeszliśmy część drogi krzyżowej i wróciliśmy z powrotem do Bielska. Lecz na tym nasz dzień się nie zakończył. By zmyć trudy dnia, udaliśmy się do Aquaparku. Wodne procedury i relaks odbudowały siły, które były już na wyczerpaniu.

Następnego dnia śniadanie o 5, pożegnanie i powrót do domu. Na drodze powrotnej mieliśmy zaproszenie naszego przyjaciela posła na Sejm RP Stanisława Pięty, odwiedzić go w sejmie, zobaczyć jak wygląda praca senatu i sejmu od wewnątrz, spróbować, jak sam to określił, „poselskiej kuchni“. W biurze przepustek na „siatkarzy z Litwy“ już czekały imienne indyfikatory zezwalające na wejście do Sejmu, a przy wejściu czekał i sam pan Stanisław. Szybkim przemarszem po korytarzach, na krótko zatrzymujemy się przed galerią zdjęć, wpadamy do sali obrad przez chwilę słuchamy wystąpienia posłanki Anny Fotygi, kilka pamiątkowych zdjęć, na korytarzu ktoś zaczepia pytaniem pana Stanisława, czy to ta grupa rodaków z Litwy, słowa pokrzepienia wiemy: nie poddawajcie się, walczcie o swoje prawa.... Lecz my śpieszymy, czas nas ponagla, przed nami jeszcze długa droga, więc pan Stanisław prowadzi schodami w dół, o piętro niżej znajdującej się sejmowej stołówki, młodzież od posła otrzymuje polecenie wybierać i w niczym sobie nie odmawiać, on funduje. Jemy, żegnamy się i odjeżdżamy.

Wracamy zmęczeni, ale zadowoleni. Wszystko się udało. Plan maksimum został zrealizowany. Drobna usterka auta nie psuje dobrego nastroju. Jeszcze nie wiemy, że w Awiżeniach czeka nas przykra wiadomość. Podczas naszej nieobecności stan naszej sali sportowej został uznany za awaryjny, niebezpieczny do eksploatacji. Komisja zabrania w niej prowadzić zajęcia, treningi, rozgrywać zawody, całkowity zakaz wstępu. Ogarnia nas żal, bowiem uświadamiamy sobie,, że turniej o puchar „Awiżeń 2012“, który był zaplanowany na 17-18 maja nie odbędzie się. Dzwonimy do przyjaciół z Tuszyna, Kowna, Wilna, Olity, z przykrością odwołujemy turniej. Zdajemy sobie sprawę, że ten problem szybko się nie rozwiąże. Prawdopodobnie, po raz pierwszy od lat, nie weźmiemy udziału w Polonijnych Igrzyskach Młodzieży Szkolnej w Łomży. A pierwszy wrzesień wcale nie musi być radosnym dniem. Miesiąc bez treningów to już wyrządzona szkoda, to dziura, którą z trudem da się załatać. Rok to przepaść, a w tej sytuacji z taką możliwością należy się liczyć. Awiżenie mogą zniknąć z siatkarskiej mapy. Oby na krótko, oby nie na zawsze.  

Komentarze

#1 "w Solecznikach i pytaliśmy

"w Solecznikach i pytaliśmy jedno dziecko (prawdopodobnie potomek LT przybyszów-kolonistów ze Żmudzi, z którego w przyszłości wyrośnie polakożerca)"

Rowniez prawdopodobnie to mog byc potomek PL przybyszów-kolonistów ze Grodenszczyzny, z którego w przyszłości wyrośnie litwinożerca. Solieczniki - rejon rosyjskojęzyczny, więc trzeba bylo z tym dzieckiem gadac po rosyjsku. Polonizatory skutecznie ten rejon polonizują, ale nie wszyscy jeszcze polskiego nauczyli się.

#2 "Dla czwórki dzieciaków

"Dla czwórki dzieciaków musiałem tłumaczyć na język litewski, często głos mój drżał, czasami się urywał."

Dlaczego te dzieciaki nie znają polskiego, skoro mieszkają w Awiżeniach? Aż mi się przypomniała sytuacja sprzed lat gdy byłem z kumplami w Solecznikach i pytaliśmy jedno dziecko (prawdopodobnie potomek LT przybyszów-kolonistów ze Żmudzi, z którego w przyszłości wyrośnie polakożerca) w pobliżu nowo wybudowannej willi o drogę do cmentarza. Nie znało w ogóle polskiego, koleżanka która zna bałtolitewski musiała się go spytać w tym języku.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.