W Gdańsku 10-latka uratowała życie dorosłemu mężczyźnie


10-letnia gdańszczanka, widząc na ulicy nieprzytomnego przechodnia, bez zastanowienia wezwała pogotowie. Gdyby nie jej telefon, mężczyzna zapewne by zmarł. To nie pierwszy przypadek, kiedy dziecko ratuję życie dorosłej osobie.
Marta zareagowała natychmiast, gdy zobaczyła mężczyznę upadającego na maskę samochodu. Do zdarzenia doszło w czwartek przed godziną 19. Karetka przybyła na miejsce wezwania po 3 minutach. Mężczyzna umierał, ale po reanimacji udało się przywrócić akcję serca, liczyła się każda sekunda.

Gdy lekarze robili, co mogli, aby uratować życie mężczyzny, Marta bawiła się na podwórzu i obserwowała ich pracę z wielkim przejęciem. W pewnym momencie zdecydowała się jednak podejść do karetki i zapytała o stan zdrowia mężczyzny.
"Z rozmowy z nią wywnioskowaliśmy, że to właśnie ona zadzwoniła po pomoc" – stwierdził jeden z ratowników.
"Powiedziałem, że dzięki jej postawie ktoś żyje, że uratowała dziś komuś życie. Tylko się uśmiechnęła" - powiedział doktor Krętkowski.

Mężczyzna, któremu pomogła 10-letnia Marta, przechodzi intensywne badania. Chociaż jego stan jest poważny, to według lekarzy jest duża szansa, że
wkrótce wyjdzie ze szpitala o własnych siłach.