W Grodnie powstanie pierwsze na Białorusi muzeum Kościoła greckokatolickiego


Fot. belsat.eu/pl
belsat.eu/pl, 2016.11.30
Jeszcze pod koniec XVIII wieku za unitów uważało się ok. 75 proc. mieszkańców dzisiejszej Białorusi. Obecnie zostało około 20 niewielkich rozsianych parafii. Dlaczego unia łącząca chrześcijan okazała się w efekcie niewygodna dla wszystkich?
Andrej Krot greckokatolicki ksiądz z Grodna rozpoczął zbiórkę eksponatów, które trafią do pierwszego na Białorusi muzeum białoruskiego Kościoła unickiego. Idea stworzenia takiej placówki to efekt licznych próśb od ludzi chcących zobaczyć, gdzie i jak modlą się współcześni białoruscy grekokatolicy. Do parafii przychodzą goście - niedawno np. odwiedziła ją cała wycieczka młodzieży z jednego z grodzieńskich kościołów. Już wkrótce odbędzie się podobna wycieczka dla zorganizowanej grupy ludzi w starszym wieku.

"Tworzymy muzeum, by zachować i popularyzować nasze dziedzictwo. Żeby ludzie wiedzieli, że taki kościół istniał. Żeby wiedzieli, jaki wniósł wkład w kulturę Białorusi, że nie jest to jakaś sekta, która pojawiła się tu po rozpadzie ZSRR, a kościół, który ma swoją tradycję, która nigdy nie została przerwana nawet w czasach, gdy działalność Kościoła była zabroniona" - podkreśla ks. Krot.

W wyniku podpisania Unii Brzeskiej w 1596 r. większość prawosławnych na terytorium I Rzeczpospolitej uznała zwierzchność Rzymu przy zachowaniu prawosławnej liturgii i zwyczajów. Pod koniec XVIII w. 75 proc. mieszkańców dzisiejszej Białorusi było unitami, a pozostałe wyznania znajdowały się w mniejszości. Dziś na Białorusi działa ok. 20 parafii gromadzących kilka tysięcy wiernych. Co sprawiło, że tak silny kościół prawie całkowicie zniknął?

Niewygodna "wiejska" wiara

"Cerkiew greckokatolicka nigdy nie była lubiana. Od samego początku była niewygodna dla wszystkich, poczynając od czasów podpisania Unii. Często mówi się, że była to sprawa polityczna, że zrobiły tak władze ówczesnej Rzeczypospolitej, żeby nawrócić wszystkich prawosławnych na katolicyzm i zrobić z nich Polaków. A w rzeczywistości od samego początku władze Rzeczpospolitej były jej niechętne. Kanclerz Lew Sapieha nie lubił cerkwi unickiej. Nawet katoliccy biskupi podchodzili do niej bardzo ostrożnie. Do tego czasu prawosławni na terenie Rzeczpospolitej byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Po podpisaniu Unii stawali się katolikami i mogli pretendować do tych samych praw, co katolicy. A uniccy biskupi mogli domagać się zapewnienia im miejsc w senacie tak jak biskupi katoliccy" - podkreśla Krot.

Idea unii jednak napotykała na opór władz nawet w czasach rozkwitu w XVIII w. W pierwszej połowie XVIII w. wprowadzono prawo o "popowiczach", przewidujące, że dzieci unickich księży niepełniących posługi kapłańskiej były degradowane do poziomu zwykłych pańszczyźnianych chłopów. Było to ogromne uderzenie w wizerunek cerkwi, nie mówiąc o losie zwykłych ludzi. Rodziny wtedy były wielodzietne, a tylko najstarszy syn mógł przejąć po ojcu - greckokatolickim księdzu - schedę. O Unii mówiono, że jest to chłopska wiara.

Rozwiązanie i odrodzenie

Kościół unicki na ziemiach białoruskich w czasach rozbiorów Rzeczypospolitej trwał jedynie kilkanaście lat. W Cesarstwie Rosyjskim greckokatolicką cerkiew ostatecznie przyłączono pod przymusem do cerkwi prawosławnej w 1839 r. Odrodzenie nastąpiło dopiero w latach 20. XX w. Jednak władze odrodzonej Polski niechętnie patrzyły na unitów. Istniały przypadki zamykania kościołów, czy wysyłania unickich księży za granicę np. do Mandżurii, by propagowali Unię wśród niechętnych im Rosjan.

W muzeum zostaną pokazane poszczególne okresy istnienia Kościoła unickiego na Białorusi, poczynając od podpisania Unii Brzeskiej, okres nielegalnego działania i emigracji w XX w. a także okres odrodzenia Kościoła w latach 90. XX w.

"Białorusini jako naród, który żyją na pograniczu, na styku wyznań, zawsze starał się w pewien sposób dążyć do zjednoczenia. Nasi przodkowie, a także współcześni, rozumieją, że podziały między chrześcijanami nie są normalną sprawą. I na razie nie wmyślono lepszego modelu takiego zjednoczenia niż Kościół unicki".

Od lat 50.-60. XX w. mówi się wiele o potrzebie zjednoczenia chrześcijan. Jednak nie wychodzi to poza deklaracje i nieznaczne działania, które nie posuwają sprawy. A Unia była realną jednością. Można ją krytykować za błędy i braki, ale w obecnym momencie lepszego zjednoczenia nie znajdziecie.

Najcenniejsze eksponaty  

Perłą w zbiorach muzeum będzie niedawno ofiarowana kościołowi księga polemicznych rozważań Ipacieja Pocieja wydana przez ojców Bazylianów w Supraślu w 1768 r.

"Pociej był jednym z założycieli cerkwi unickiej i przed długi czas nią kierował. Jednak trwa jeszcze zbiórka eksponatów - mówi ks. Andrzej - większość z nich pochodzi z czasów nam bliższych".

Np. powielane na maszynie do pisania kazania ojca Wiktora Daniłowa, który w czasach sowieckich był księdzem podziemnej cerkwi. Duchowny zbliżył się do Boga podczas swojego pobytu w stalinowskich łagrach. Co ciekawe siedział za krytykę Stalina z pozycji leninowskich. Po wyjściu z więzienia chciał zostać katolickim księdzem, jednak liczba seminarzystów w ZSRR była ściśle kontrolowana. Dlatego doradzono mu, by ożenił się i został księdzem greckokatolickim, co stało się w 1976 r. O. Daniłow był proboszczem greckokatolickie parafii w Grodnie do 2005 r. Obecenie żyje w Jarosławiu z córką i wnukami. Innym unikalnym eksponatem będą liturgiczne szaty Czesława Asipowicza, które po jego śmierci zachowały się Londynie.

Pierwszy na Białorusi muzeum Kościoła grekokatolickiego ma zostać otwarte w przyszłym roku. O. Anrdrej Krot zachęca ludzi, by przekazywali mu dokumenty, czy przedmioty związane z unicką wiarą, a także prosi o wsparcie finansowe.