W nawiązaniu do "Hitlerjugend" i "piątej kolumny"


Logo Gimnazjum im. St. Rapalionisa w Ejszyszkach, fot. wilnoteka.lt
Do redakcji "Wilnoteki" wpłynęły dwa listy odnoszące się do publikacji artykułu w litewskim portalu Delfi. Właśnie tam przytoczono cytaty o tym, że polskie przedszkola w rejonie solecznickim wychowują Hitlerjugend ("Tam dziś wychowują "Hitlerjugend", od przedszkola dzieci nie uczą języka (litewskiego - przyp. red.), niczego nie wiedzą one o tym kraju, o Litwie, mimo że tu się urodziły i wychowały") oraz że "te szkoły (polskie - przyp. red.) są rozsadnikami antypaństwowego elementu i wylęgarnią piątej kolumny".
Bądźmy szczerzy, nie dziennikarka tu zawiniła, bo nie jej są to słowa, ona jedynie wykorzystała CYTATY, a swoją drogą, świetnie zrozumiała, co wzmocni czytelność jej artykułu.

Określenia zacytowane przez autorkę listu, a wypowiedziane przez nauczycieli szkół litewskich w rejonie solecznickim były uderzające i, oczywiście, nie mogły nie wywołać rezonansu w społeczeństwie. Chociaż ...raczej tylko w polskim środowisku.

Na konferencji prasowej, na której wypowiadali się przedstawiciele Światowej Wspólnoty Litwinów (a to właśnie ich wizytacji szkół w rejonie solecznickim towarzyszyła dziennikarka Delfi i tę wizytację relacjonowała w artykule), do naszego pytania o stosowność wypowiedzi, odrażające cytaty, konflikt i rezonans społeczny wynikłe po publikacji artykułu, żaden z uczestników konferencji się nie odniósł. Uznano jedynie, że to jakieś nieporozumienie czy wręcz prowokacja (sic! z naszej strony!), co wyjaśniać trzeba nie na tej konferencji, a ewentualnie w portalu Delfi. Padały inne komentarze, które pozwolę sobie przemilczeć, ze względu na wyjątkowo żenującą ich niestosowność. Dodam tylko, że konferencja odbywała się, gdzieżby indziej - w Sejmie Republiki Litewskiej.

Próbowaliśmy na własną rękę zbadać sytuację i dotrzeć przynajmniej do niektórych osób wymienianych w litewskim artykule. Od razu przyznaję, że dokonując wyboru, postawiliśmy na Gimnazjum im. Tysiąclecia Litwy w Solecznikach i Gimnazjum im. J. Śniadeckiego w Solecznikach. To były dwie strony konfliktu. Nie podjęliśmy prób dotarcia do wspomnianego w artykule Gimnazjum im. St. Rapolionisa w Ejszyszkach. Jednego dnia nie byliśmy w stanie dotrzeć do trzech szkół, a był to już ostatni dzień przed wiosennymi wakacjami w szkołach. Relację z pobytu opisaliśmy w felietonie.

Poniżej publikujemy dwa listy, które dotarły do redakcji. Pragniemy przypomnieć, że odnoszą się one bardziej do artykułu w portalu Delfi, który był pierwotnym artykułem i który otworzył tę puszkę Pandory... Listy publikujemy w kolejności ich dotarcia do redakcji "Wilnoteki". Informujemy też naszych czytelników i strony zainteresowane, że dokonaliśmy korekty w tekście wprowadzającym do felietonu "W poszukiwaniu Hitlerjugend". Zdanie "dyrektora jednej ze szkół litewskich w Ejszyszkach" zastąpiliśmy sformułowaniem "byłego dyrektora litewskiego Gimnazjum im. St. Rapolionisa w Ejszyszkach".



Kto chce skłócić Polaków i Litwinów w Solecznikach?


W portalu „Delfi” ukazał się szkalujący Polaków artykuł „Litwini z Solecznik deklarują, że się czują nie w Litwie” (Šalčininkuose lietuviai teigia besijaučią ne Lietuvoje). Ukazały się tam niektóre fakty i refleksje na temat stosunków narodowościowych. Każdy może mieć własne zdanie, nawet co do pochodzenia narodowości, lecz powinien umieć w cywilizowany, kulturalny i w miarę możności naukowy sposób bronić tego zdania. Nawet panu Garszwie się wydaje, że naszym językiem praojczystym jest język białoruski. Przybyliśmy, według pana Kazimierasa, do solecznickiego kraju z Białorusi mniej więcej sto lat temu. Podejrzewam, że nietrudno o przeprowadzenie badań i sprawdzenie tego faktu, sto lat to nie tysiąc, a nawet nie dwieście.

Ten krzywdzący Polaków artykuł zbulwersował całą społeczność szkolną, szczególnie z powodu części tekstu, w którym przywołane zostały fakty związane z naszymi uczniami. Rzeczywiście, już nie pierwszy rok komitety uczniowskie gimnazjów im. Jana Śniadeckiego i Tysiąclecia Litwy (nauczyciel historii wspomniany w artykule powiedziałby „innej szkoły”) praktykują „wymianę”.

29 marca część naszych uczniów klas drugich gimnazjalnych wyszła do sąsiedniej szkoły na wymianę. Lekcje przebiegały według rozkładu. Ostatnie dwie lekcje: język polski. Nauczyciele, uprzedzeni byli, że powinni tak organizować lekcje, by wszyscy uczniowie mogli w nich godnie uczestniczyć i by nie zmarnowali sobie i dzieciom dnia. Do naszej szkoły przyszli bardzo sympatyczni uczniowie, chętnie pracowali i nie poszli na wagary nawet na ostatnich lekcjach - języka polskiego. Lekcja zakończyła się tłumaczeniem w grupach wiersza Czesława Miłosza - noblisty „obojga narodów”. Na lekcji panowała twórcza i przyjazna atmosfera, uczniowie pomagali sobie nawzajem, jedni tłumaczyli niuanse językowe metafor Miłosza, inni pomagali dobrać odpowiedni wyraz i zwrot litewski. Uczniowie tak zaangażowali się w pracę, że zapomnieli o filmowaniu. Teraz sobie myślę, czy to filmowanie kamerą było z własnej inicjatywy, czy na „specjalne zamówienie”.

Po lekcjach uczniowie klasy GII wrócili do swojej szkoły, bo czuli się tak podekscytowani „wymianą”, że nie czekając jutra, chcieli podzielić się wrażeniami z koleżankami i kolegami, którzy tego nie doświadczyli. Zaczęli od tego, że zapytali nauczycielkę, co znaczy słowo „lach”. „„Lach” - dawna wschodnia nazwa Polaków, Turcy nazywali Polskę „Lechistan””. „Nie! - chórem zaprzeczyli uczniowie - nam w Gimnazjum Tysiąclecia Litwy nauczyciel historii wytłumaczył, że wyraz „lachi” pochodzi od wyrazu „łachudra”, i napisał ten wyraz na tablicy”. „Kontynuując lekcję - jak z artykułu wynika - wychowania obywatelskiego, nauczyciel historii zapytał, kto z uczniów wybiera się w przyszłości na studia do Polski. Parę osób podniosło rękę. „To nie wracajcie na Litwę! - oburzył się i pokazał świnię na gablocie - To są Polacy”. Uczniowie byli bardzo oburzeni i dotknięci takim traktowaniem. Wyjeżdżają na zawody sportowe, biorą udział w różnych konkursach i olimpiadach przedmiotowych w rejonie i na Litwie, odnoszą zwycięstwa i cierpią porażki, lecz ani razu nie zetknęli się z tak obraźliwym traktowaniem człowieka innej narodowości. A nauczyciel historii, podejrzewam niechcący, obok uczucia ubliżenia godności ludzkiej pobudził poczucie godności narodowej i reakcję obronną. Uczniowie pewnie nie zachowali się zbyt dyplomatycznie, lecz nie uciekli z lekcji, nie obrażali innych narodowości, tylko stanęli w obronie własnej godności, więc spontanicznie napisali na kartce A4 napis w obronie polskości i wręczyli nauczycielowi. Historyk przyjął kartkę, „wzruszył się”, powiedział, że rozumie, iż ten temat jest dla uczniów bolesny i powspółczuł polskim dzieciom, powiedział, że żałuje uczniów polskiej szkoły, bo tylko po pijanemu rodzice mogli oddać dziecko do polskiej szkoły.

Co do znajomości języka litewskiego, historii, Konstytucji LR i prawa. Na lekcjach w litewskim gimnazjum nasi uczniowie rozmawiali po litewsku, a lekcje języka litewskiego im się spodobały. Gdyby zaś na lekcjach historii uczyli się nie przedmiotu, myślenia, dyskusji, a „ketmanienia” czy jakichś frazesów, z których przetestował nauczyciel, to wyrecytowaliby pięknie, że zgodnie z rządowym zdaniem myślą, że napisy w dwóch językach są szkodliwe dla ludzi. Dlaczego? Bo tak jest w rządowych dokumentach, więc - nie rozważać, nie myśleć, bo to niebezpieczne, a wykonywać. Okazało się, że nienajgorzej uczą się nasze dzieci, skoro w rejonowym konkursie „Temide” uczniowie klasy GIII zdobyli I miejsce, a w republice drużyna z Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego ulokowała się na XIV miejscu z ponad 20 drużyn.

W zakończeniu chcę podzielić się pewnymi refleksjami.
Po pierwsze, każda rzecz może się zmienić w swe przeciwieństwo. Jak dobrze, że w litewskim gimnazjum uczy właśnie taki nauczyciel historii. Nic z masochizmu. Po prostu, póki taki człowiek pracuje w litewskim gimnazjum, a polskie gimnazjum daje porządne wykształcenie, nie będziemy odczuwali braku w rekrutacji do klas pierwszych. Przecież rodzice rozumieją, że jeżeli ich dziecko nielitewskiej narodowości pójdzie do litewskiej szkoły, to albo będzie poniżane, albo będzie musiało wyrzec się narodowości swego ojca i dziadka.
Po drugie, będzie wielką szkodą dla całej społeczności Solecznik, jeżeli „intrygi” dorosłych wpłyną na stosunki między młodzieżą z różnych szkół, jeżeli dyrekcja i nauczyciele zamiast zbliżać młodych ludzi do siebie, organizować wspólne imprezy, projekty, ograniczy kontakty uczniów. Zostaje jedna nadzieja, że młodzież okaże się mądrzejsza od niektórych dorosłych.

Lilia Kutysz
wychowawczyni klasy GIIa,
Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego w Solecznikach



Drugi list dotarł do nas w formie mailowej od dyrektor Gimnazjum im. St. Rapolionisa w Ejszyszkach Danutė Zuzo, pisany w imieniu grona pedagogicznego tej szkoły (list w języku litewskim, w tłumaczeniu redakcji "Wilnoteki").

Szanowna Pani,

chciałabym zweryfikować informację podaną w artykule o szkołach w rejonie solecznickim. Dyrektorem Gimnazjum im. S. Rapolionisa w Ejszyszkach od 2002 roku jest Danutė Zuzo, nie zaś Vytautas Dailidka. Nie rozumiemy, dlaczego opinie, które prezentuje Vytautas Dailidka, są podawane jako stanowisko kierownika gimnazjum, a zatem utożsamiane z opinią samej placówki.

Gimnazjum im. S. Rapolionisa w Ejszyszkach jest nowoczesną i otwartą placówką oświatową. Jej społeczność tworzą ludzie różnych narodowości: Polacy, Litwini, Białorusini. Są w niej propagowane wartości ogólnoludzkie: miłość do kraju ojczystego i szcunek do ludzi. Nauczyciele szkoły najwyżej cenią kompetencje, nie zaś narodowość.

Uczniowie naszego gimnazjum pochodzą z rodzin mieszanych narodowościowo. Staramy się, by otrzymali jak najlepsze wykształcenie oraz umiejętności, które pomogą im w przyszłości. Nigdy nie podkreślamy narodowości – polskiej czy litewskiej. Człowiek powinien przede wszystkim pozostać człowiekiem. Bardzo nas martwi fakt, że gimnazjum zostało wciągnięte w intrygi polityczne z powodu niestosownej i obrażającej wypowiedzi nauczyciela plastyki Vytautasa Dailidki podczas spotkania w Solecznikach. Do klas początkowych gimnazjum przychodzą dzieci z polskich grup przedszkolnych. Wspaniale się uczą i pomyślnie kończą edukację, zaś jedna nieprzemyślana wypowiedź nie przynosi zaszczytu naszemu gimnazjum.

Aktywnie współpracujemy z Gimnazjum w Ejszyszkach (z polskim językiem nauczania), organizujemy wymiany, ale trudno było przewidzieć, że może dojść do czegoś podobnego, jak na spotkaniu w Solecznikach. Młodzież współpracuje zgodnie, do chwili gdy wtrącą się politycy.

Zdanie V. Dailidki nie odzwierciedla pozycji wszystkich nauczycieli oraz rodziców Gimnazjum im. S. Rapolionisa. Jeżeli są Państwo zainteresowani aktualną sytuacją w Ejszyszkach, zapraszamy przekonać się osobiście.

Byłoby miło, gdyby błąd zawarty w artykule został poprawiony. Jeden nauczyciel i jego osobisty pogląd na życie nie jest poglądem społeczności całego gimnazjum.

Z poważaniem,
członkowie społeczności Gimnazjum im. S. Rapolionisa w Ejszyszkach

Komentarze

#1 Litwa to maly kraj i popelnia

Litwa to maly kraj i popelnia jeden podstawowy blad. Buduje swoja tozsamosc w kontrze do polskosci. Mlody Litwin szczerze nienawidzi Polakow bo tak go nauczono. Unia Polsko Litewska jest przedstawiana jako najwieksze zlo jakie moglo spotkac Litwinow. Moi drodzy, nie bede tu pisal za duzo, ale jedno wiem. Ci na Litwie ktorzy tak wylewaja krokodyle lzy nad Unia Polsko Litewska sa smieszni, bo oni nic nie mieli do gadania. O tym zadecydowaly elity Polskie i Litewskie czyli szlachta. Szlachta litewska nie miala wyjscia. Mogla albo byc zdominowana przez Krzyzakow- Niemcow, albo przez Rosje a wiec wybrala Polske jako kraj stosunkowo przyjazny i przede wszystkim ceniacy wolnosc.

#2 Jakiś uprzedzony dziad,

Jakiś uprzedzony dziad, wspaniały kozacki pomysł porównania Zagłoby do świnii, pewnie Lietuwasy to tacy Kozacy po duńsku w białoruskich grulach czyli całe kresy w jednym, a dodatkowo pewnie "blaue augen und weisse haar" . Tylko się przyłączyć, ja zaczynam współczuć młodym Lietuwasom, ich pewnie mdli od patriotyzmów zwierzęcych, wracają do domów i gryzą ze wściekłości ściany, nie mogąc ugryźć jakiegoś Polaka. Po czymś takim pewnie bym się trochę Polskim punktem widzenia Litwy zainteresował, ale nie jestem Lietuwasem, to nie wiem...

Może bym się tylko śmiał, że znów Polakożerca na kiełbasy chciał studentów studiujących zagranicą przerobić, a że studiowaliby w Polsce, to lepsze wyroby...

Otwarci "prawie jak Chińczycy", jak ktoś jest tak zamknięty, to jak się czegoś pożytecznego nauczy. Litwo, quo vadis?

#3 Reprezentuje szkołę czy nie ,

Reprezentuje szkołę czy nie , ale Vytautas Dailidka nadal pracuje z młodzieżą ?

#4 Ten jeden nauczyciel nie

Ten jeden nauczyciel nie wypowiedzial swojej opini na ulicy lub u siebie w domu . Dlatego tez trzeba uznac ze slowa wypowiedziane sa zgodne z systemem nauczania szkoly .Nazywanie Polakow swinie i lachudry w szkolach litewskich ,wydaje sie czescia wychowania patriotyczno-obywatelskiego. W mojm 50 zyciu nigdy nie cxzulem sie bardziej dotkniety jako Polak .

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.