W szkołach pod przykrywką organizacji charytatywnej działa sekta?


Fot. smm.lt
Poseł na Sejm Mantas Adomėnas zwrócił się do ministra oświaty, nauki i sportu Algirdasa Monkevičiusa, ministra ochrony zdrowia Aurelijusa Verygi i ministra sprawiedliwości Elvinasa Jankevičiusa o zbadanie działalności Fundacji Dobroczynności i Wsparcia „Gyvenimo menas”. Organizacja ta prowadzi zajęcia w kilkudziesięciu szkołach. Istnieją podejrzenia, że pod przykrywką zajęć z zakresu zdrowego i aktywnego trybu życia próbuje pozyskać nowych zwolenników.


Zdaniem posła Mantasa Adomėnasa, odpowiednie instytucje państwowe powinny dokładniej przyjrzeć się działalności fundacji „Gyvenimo menas” i określić, czy może ona nadal prowadzić zajęcia w szkołach. „Jeśli potwierdzi się, że instytucje państwowe same wpuściły do szkół sektę mającą destrukcyjny wpływ na psychikę młodych osób, będzie to poważny sygnał ostrzegawczy, że instytucje finansujące różne projekty przez palce, formalnie traktują odpowiedzialność, którą ponoszą. Czegoś takiego nie można tolerować” – uważa polityk.

Informacje o działalności organizacji „Gyvenimo menas” w kilkudziesięciu szkołach na Litwie podał portal delfi.lt. W artykule opublikowanym w poniedziałek, 24 lutego, cytowana jest kobieta, która kiedyś sama należała do tej sekty, a teraz, już jako matka, zauważyła, że ta sama organizacja działa w szkole, do której chodzi jej córka.

Fundacja Dobroczynności i Wsparcia „Gyvenimo menas” oficjalnie prowadzi różne zajęcia dla dorosłych i dzieci. Przygotowany przez nią projekt dotyczący popularyzacji zdrowego i aktywnego trybu życia wśród dzieci i nastolatków uzyskał aprobatę Ministerstwa Ochrony Zdrowia i finansowanie unijne w wysokości blisko 80 tys. euro. Projekt ten jest realizowany w 60 szkołach na całej Litwie. Na liście są m.in. szkoły z polskim językiem nauczania działające w rejonach wileńskim, solecznickim, trockim i święciańskim.  

Bohaterka artykułu jest przekonana, że poprzez działalność w szkołach organizacja ta, a właściwie, jej zdaniem – sekta, werbuje nowych członków. Obawy te potwierdzają badacze naukowo zajmujący się nowymi ruchami religijnymi. Religioznawca, prof. Uniwersytetu Witolda Wielkiego Milda Ališauskienė uważa, że o ile w przypadku osób dorosłych przyłączenie do jakiejkolwiek organizacji jest świadomym wyborem, to w przypadku osób niepełnoletnich jest inaczej.

„Jeśli organizacja realizuje w szkołach jakieś programy prozdrowotne, wiąże się do z pracą z dziećmi. Powstaje pytanie: czy rodzice wiedzą, kto i co robi z ich dziećmi? W zasadzie, do 14 roku życia za edukację religijną dziecka odpowiedzialni są rodzice. Moim zdaniem, rodzice muszą mieć prawo pytania o to, co to za organizacja i zadecydowania, czy ich dzieci będą uczestniczyły w takich zajęciach prozdrowotnych, czy nie” – uważa religioznawca.

Na podstawie: delfi.lt, ELTA