Warszawskie „Dziady” na wileńskim gruncie


Fot. wilnoteka.lt
W przededniu Wszystkich Świętych i Zaduszek do Wilna przyjechał Teatr Narodowy z Warszawy, który podczas dwóch październikowych wieczorów zaprezentuje publiczności spektakl „Dziady”. Dramat Adama Mickiewicza wyreżyserował litewski twórca Eimuntas Nekrošius. Wileńskie pokazy odbywają się w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Sirenos” przy wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza i Instytutu Polskiego w Wilnie.


W 2015 roku Teatr Narodowy w Warszawie obchodził 250-lecie swojego istnienia. Z tej okazji w jubileuszowym sezonie zrealizowano kilka przedstawień opartych na największych polskich tekstach dramatycznych. Wśród nich znalazły się również „Dziady” Adama Mickiewicza. Inscenizacji polskiego arcydramatu romantycznego podjął się, na zaproszenie dyrekcji teatru, jeden z najwybitniejszych litewskich reżyserów o światowej sławie Eimuntas Nekrošius. Premiera odbyła się 10 marca 2016 roku.

Spektakl zyskał uznanie polskiej publiczności i krytyków, zdobywając Nagrodę im. Konrada Swinarskiego przyznawaną przez miesięcznik „Teatr. Był już pokazywany za granicą, m.in. w Petersburgu, gdzie również został przyjęty bardzo pozytywnie. Wileńskie przedstawienia mają jednak wyjątkowo symboliczne znaczenie – warszawski spektakl w reżyserii litewskiego twórcy zostanie zagrany na rodzinnej ziemi autora, który łączy obydwa narody. Co więcej, wtorkowy pokaz będzie jubileuszowym – zostanie zagrany po raz 50.  

„Każda prezentacja spektaklu poza granicami kraju jest jak mecz na obcym boisku – bramki liczą się podwójnie” – mówi dyrektor Teatru Narodowego Jan Englert w rozmowie z Wilnoteką. „Mickiewicz jest jednym z tych elementów, które integrują oba nasze narody: polski i litewski. (…) To jest jasne, że przez wiele lat żyliśmy razem we wspólnym państwie, mamy wspólną historię, więc absolutnie naturalną rzeczą jest, po przekroczeniu wszelkich podziałów, nieporozumień i pretensji historycznych, nawiązanie – przynajmniej na poziomie kultury – bardzo daleko idącej współpracy – tłumaczy J. Englert. Jak dodaje, kultura polska jest częścią litewskiej i odrotnie, dlatego „to jest normowanie sytuacji, a nie odkrywanie jej na nowo. Z tego względu „Dziady” nie były jednorazowym zawiązaniem współpracy – pod koniec minionego sezonu litewski reżyser wystawił na warszawskiej scenie inny przykład polskiej klasyki dramatycznej, czyli „Ślub” W. Gombrowicza. Jak zapewnił Jan Englert, będą sie odbywały rozmowy na temat dalszej współpracy. Nie zdradził jednak szczegółów.

Dyrektor wspominał także, że 20 lat temu przyjechał do Wilna z dużo bardziej kameralnym spektaklem – sztuką na podstawie „Pana Tadeusza, która skierowana była do polskiej widowni. Tym razem proporcje są odwrotne. „Bardzo jestem ciekawy, jak ta wersja Mickiewicza, pozbawiona wszystkich tradycji i obciążeń związanych ze spektaklami w Polsce zostanie przyjęta tutaj przez publiczność litewską – dodał.

Spektakl Eimuntasa Nekrošiusa odwołuje się do tradycji inscenizacyjnej „Dziadów” w polskim teatrze, która jest dość bogata. W historii zapisało się szczególnie wystawienie z 1967 roku autorstwa Kazimierza Dejmka, notabene również na scenie warszawskiego Teatru Narodowego. Miało ono nie tylko swój wymiar artystyczny, lecz także polityczny – próba zdjęcia spektaklu z afisza przez cenzurę na przełomie 1967 i 1968 roku doprowadziła do fali protestów i aresztowań.

W tamtym przedstawieniu w rolę Gustawa-Konrada wcielił się wybitny aktor Gustaw Holoubek. W wersji litewskiego reżysera gra go Grzegorz Małecki. „Zagranie Gustawa-Konrada w ogóle jest nieprawdopodobnym wyzwaniem. (…) Po Gustawie Holoubku to jest gigantyczne obciążenie. A granie «Dziadów» w Wilnie u jednego z najwybitniejszych reżyserów europejskich Eimuntasa Nekrošiusa, to już jest obciążenie podwójne, a nawet poczwórne – mówi Grzegorz Małecki. Aktor przyznał, że ma świadomość ogromnych oczekiwań, jakie wiążą się z wileńskimi pokazami „Dziadów”, ale dodał też, że ma nadzieję nie zawieść publiczności.

„Wizja Nekrošiusa jest głęboko osobista i wielowątkowa, ukazująca «Dziady» w całości, zawieszone między światem żywych a umarłych, widziane przez pryzmat dziedzictwa Mickiewicza i jego wileńskich doświadczeń. Spektakl stanowi refleksję nad twórczością Mickiewicza zanurzoną w dramatycznych realiach epoki” – czytamy w opisie przedstawienia. Jak mówią aktorzy, sztuka nie jest dosłownym odczytaniem treści dramatu, ale dziełem przefiltrowanym przez indywidualną wrażliwość litewskiego twórcy, dla którego polskie wątki narodowo-wyzwoleńcze są mniej ważne niż metafizyka. „Myślę, że to będzie przedstawienie, chociaż może trochę trudne, ale jednak uniwersalne i niezależnie od narodowości (odbiorców – przyp. red.) będzie mogło zostać odczytane przez każdego” – mówi Grzegorz Małecki.

W spektaklu pojawia się wiele wileńskich czy litewskich akcentów. Reżyser w charakterystyczny dla siebie sposób wprowadził do spektaklu postać, która choć wielokrotnie wychodzi na scenę, jest niemal całkowicie niema, bo i nieobecna w dramacie. W przypadku „Dziadów” stała się nią Maryla – ukochana Mickiewicza, a zarazem Gustawa-Konrada. W jej rolę wcieliła się Wiktoria Gorodeckaja, która pochodzi z litewsko-rosyjskiej rodziny z Poniewieża. Choć nie ma polskich korzeni, jako nastolatka przeniosła się do Polski, gdzie ukończyła szkołę teatralną i zawodowo związała się z Teatrem Narodowym. Jak mówi w rozmowie z Wilnoteką, od razu porozumiała się z reżyserem – i to na poziomie pozawerbalnym. „Dla mnie bardzo przyjemne było to, że Nekrošius obdarzył mnie bardzo dużym zaufaniem” – mówi aktorka. „Gdy dowiedziałam się, że będzie reżyserował u nas, to bardzo się ucieszyłam. Widziałam wiele jego spektakli przedtem, specjalnie przyjeżdżałam na nie z Polski. Nie mieliśmy też bariery językowej, dużo czasu spędziliśmy z Nekrošiusem, po prostu rozmawiając i to była rozkoszna przygoda” – opowiada Wiktoria Gorodeckaja.

„Nekrošius ma tak niesamowitą wyobraźnię i swój świat wewnętrzny, że wykonując jego zadania, kompletnie nie rozumiesz połączenia sensownego z tekstem, jakichś ruchów czy innych jego wizji, a kiedy oglądasz spektakl i swoich kolegów, to wszystko się lepi w piękną całość” – pracę z reżyserem opisuje aktorka. O jej efektach wileńska publiczność będzie mogła się przekonać dziś i jutro, 29 i 30 października, o godz. 18.30 na scenie Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie.


Zdjęcia i montaż: Edwin Wasiukiewicz