„Wilia” latem. Wspólna praca i wspólny odpoczynek


Fot. archiwum zespołu
44-osobowa grupa członków Polskiego Artystycznego Zespołu Pieśni i Tańca „Wilia” na przełomie czerwca i lipca miała niezapomniany wyjazd na Międzynarodowy Festiwal do Czarnogóry, który w oryginale brzmi: XI International Music & Folk - Dance festival „Budva Summer Festival”.




Wrażeń było tak wiele, że stale wracamy do wspomnień tego wyjazdu, co jeszcze bardziej nas, zaspolaków, jednoczy, jeszcze bardziej zbliża, jeszcze bardziej rozumiemy, że bez „Wilii” trudno by było żyć tym, którzy kochają pieśń polską, taniec polski i mowę naszą, polską.   

Już na wstępie podróż autokarem nas zauroczyła. Wcale nie zauważyliśmy, jak pokonujemy setki kilometrów: żarty, śpiew, gra na gitarze czy akordeonie. Pierwszy dłuższy odpoczynek. Zwiedzamy Bratysławę, podziwiamy jej historię, piekną starówką. Do Wiednia stąd zaledwie 60 km, toteż tancerze zdolali odwiedzić też nocny Wiedeń. Wrócili zauroczeni pięknem i atmosferą tego historycznie „muzykalnego” miasta.

W Czarnogórze mieszkaliśmy w miasteczku wypoczynkowym nad morzem Adriatyckim – Budvie. Miejscowosć ta, jej życie nocne, kawiarnie, bary przypominają naszą Połągę, tylko z lepszą i tańszą kuchnią. Mieszkańcy w Czarnogórze są wyjątkowo życzliwi, a owoce tu, w szczególności arbuzy, to „niebo w ustach”. Dużo wolnego czasu, kąpiele, opalanie się, wieczorki intergracyjne, śpiew przy akompaniamencie gitary czy akordeonu, wieczorne morze – w takiej scenerii miejscowi ludzie słuchali nas, nasze wileńskie pieśni bardzo im się podobały, pytali nas, skąd jesteśmy, chcieli wiedzieć o Litwie i Wilnie, o zespole naszym.

Niezapomniane chwile przeżyliśmy podczas zwiedzania wielu miast, takich jak Dubrownik w Chorwacji, stare miasto w Budvie, Kotor, nawet stateczkiem podróżowaliśmy po morzu do miasta Perast.

Rzecz jasna, że nie mogliśmy zapomnieć o tym, dlaczego jesteśmy w cudownej Czarnogórze – to udział w międzynarodowym festiwalu, w którym brały udział  zespoły z Turcji, Bulgarii, Rumunii, Słowacji, Ukrainy, Rosji, Estonii i in. Był piękny przemarsz przez miasto, a nasz kujawiak z oberkiem był oklaskiwany najbardziej.   

Każdy z nas ma własne wrażenia, którymi poniżej się dzieli z Państwem: 

Krystyna, chórzystka

Podróże z zespołem zawsze są niezwykłe pod każdym względem. Czas podróży w autokarze to czas na dłuższe rozmowy, na które brakuje czasu w zabieganej codzienności, na śpiewy. To ogromna przyjemność bycia razem, a przemarsz i występ na festiwalu urozmaicają pobyt. Czarnogóra zachwyca pięknem, morze ciepłe, dobre plaże, urocze miasteczka, które zwiedziliśmy z ciekawymi przewodnikami. Jeszcze długo po powrocie w pamięci zostaną chwile spędzone na wieczorkach integracyjnych. Wyjazd był wspaniałym przeżyciem, który zawdzięczamy naszym niestrudzonym i kochanym kierowniczkom.


Łukasz, tancerz

Uważam, że podobne wyjazdy scalają zespół, do którego należą osoby różnych pokoleń. Integruje również tancerzy z chórzystami, którzy na co dzień niekoniecznie się widują, ponieważ mają próby w różnym czasie. Oprócz występu na festiwalu w Budvie mieliśmy również okazję wyjazdu do różnych miasteczek. Najbardziej jednak zapamiętam wyjazd do przepięknego chorwackiego Dubrownika, w którym spędziliśmy kilka godzin. Byliśmy pod wrażeniem zabytków architektonicznych tego miejsca nad brzegiem Adriatyku. Dla fanów serialu „Gra o tron” (ang. Game of Thrones) był to też wypad szczególny, ponieważ wiele scen do tego serialu nakręcono właśnie w Dubrowniku. Te wakacje zapamiętam na długo. Masa pozytywnych wrażeń. Już odliczam dni do następnego wyjazdu.


Ilona, chórzystka

Zespół to rodzina. Poszerzać horyzonty z najbliższymi jest niesamowitym doświadczeniem. Mimo wielkiej odległości, czujesz się jak w domu, gdyż dom nie zawsze jest budynkiem, ale raczej atmosferą, którą wspólnie tworzymy. Nigdy nie da się wyrwać mi z pamięci kombinacji czarujacych gór i klarownie błękitnego morza w Budvie, porannej  kąpieli w morzu, gdy nocna ciemność pozwala tańczyć pod gwiaździstym niebem, wspaniałych wycieczek starymi uliczkami Chorwacji i pysznych domowych lodów. Wyjazd zostanie na zawsze w pamięci jako atrakcyjny, gdyż nie da się zapomnieć czasu spędzonego razem, jak nie da się zapomnieć niesamowitych przygód z tymi, których kochasz całym swym sercem – z kochaną i najlepszą „Wilią”.



Agata, tancerka

Podróż z zespołem zawsze pozostawia wspaniały ślad, wyjątkiem nie był też pobyt w Czarnogórze. Już na wstępie zauroczył przepiękny krajobraz gór schodzących bezpośrednio do morza. Każdy dzień spędzony w miłym towarzystwie zespolaków absolutnie się nie dłużył, gdyż dzięki staraniom naszego kierownictwa mieliśmy idealnie zaplanowany czas pobytu. Nie zabrakło zarówno odpoczynku na plaży, jak też ciekawych wycieczek. 

Duże wrażenie zrobiła na nas romantyczna starówka miasta Budva – spokojna, urocza, nieprzepełniona turystami. Niemal tak samo piękny okazał się również zwiedzony na Chorwacji Dubrovnik. Byliśmy też w Kotorze – mieście wpisanym na listę czarnogórskich perełek architektury.

Jedną z najważniejszych tradycji zespołowych podczas wyjazdów są wieczory integracyjne. Zamiłowanie do ludowej muzyki, śpiewu i tańca łączy nas wszystkich. W zespole nie brakuje osób utalentowanych muzycznie: akordeon czy gitara towarzyszą nam zawsze. Przy akompaniamencie żywej muzyki są wykonywane piosenki ludowe i biesiadne, dzielimy się również wrażeniami z wyjazdu. Romantyczna wieczorna plaża oraz folkowa nutka razem tworzą magiczną atmosferę.


Robert, chórzysta

„Wilia” to jak jedna wielka rodzina, z którą można dobrze spędzać czas w każdym zakątku świata. Nasz pobyt w Montenegro, to jedno ogromne zauroczenie. Rozrywki, wycieczki, plaże, nocne życie, nie mielismy czasu dla nudów. Najbardziej mnie zachwycała codzienność w Montenegro: szliśmy z rana nad morze, dzień spędzaliśmy przy morzu lub na wycieczkach, a wieczór – w czarnogórskiej restauracji przy romantycznym oświetleniu, z żywą muzyką. Nie zapomnę urokliwego miasta Dubrownik w Chorwacji. Podziwiałem jego architekturę. Nasz przewodnik opowiadał, że całe stare miasto było zamykane podczas kręcenia serialu „Games of Thrones”. Nie bardzo lubiłem ten serial, ale po tym wyjeździe ciągnęło mnie do tego filmu. Jestem zachwycony tym wyjazdem, chciałoby się to powtórzyć jeszcze raz.


Justyna, chórzystka

Dla mnie osobiście zespołowe podróże to kolekcje wspomnień, nowe doświadczenia, wspaniałe krajobrazy oraz poznawanie nowych ludzi i ich kultur. To zawsze coś nowego i pięknego. Moje wrażenia z pobytu na festiwalu w Czarnogórze są wyłącznie pozytywne, uważam więc te wakacje za udane i już nie mogę się doczekać kolejnych wyjazdów z „Wilią”!

Te lakoniczne wypowiedzi członków zespołu o wspólnej pracy i wspólnym wypoczynku nad pięknym Adriatykiem niech będą zapowiedzią kolejnych wspólnych imprez, festiwali, wyjazdów czy koncertów. Bez „Wilii” rzeczywiście trudno by było żyć.  

Dziękujemy serdecznie naszemu kierownictwu: Renacie Brasel i Marzenie Suchockiej za tak wspaniałą organizacje tego „artystycznego wypoczynku”.

Szczególne podziękowanie składamy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” za częściowe dofinasowanie tego wyjazdu.

Agnieszka Skinder, członkini zespołu „Wilia”       

Materiał opublikowany bez skrótów i redakcji