Wilno i wilnianie w wojnie 1920 r. (12) Bitwa Niemeńska


Polska kawaleria podczas Bitwy Niemeńskiej. Fot. Wikipedia
Polskie zwycięstwo pod Warszawą nie przesądziło jeszcze o wyniku wojny polsko-bolszewickiej. Lenin nie odwołał światowej rewolucji, a Tuchaczewski był jeszcze pewien swojej wygranej, w jego rozkazach stawiano za cel zdobycie Warszawy. W polityce jednak rolę się odwróciły - jeżeli na początku sierpnia Polska zabiegała o rozejm, a Rosja bolszewicka przeciągała rozmowy, w końcu miesiąca Piłsudski już nie śpieszył zawierać pokoju. Tym razem strona polska posiadała inicjatywę i od armii zależało, ile terenu uda się wyzwolić. W kolejnej bitwie kresowe pułki ponownie wykazały się hartem.

"Toteż gdy Warszawa po przydługiej sugestii klęski przeszła do festynów i uroczystości, ja w Siedlcach przygotowywałem dalszą wojnę i zaraz po wzięciu Łomży, bo 23 sierpnia, dałem nowy zarys dalszych operacji. Zmieniłem od razu nienaturalny, ku północy zwrócony, front, na prosty i naturalny - wschodni, dzieląc wojska na nowo pomiędzy nowe armie i przechodząc jako zwycięzca do porządku dziennego nad mnóstwem śmiesznego chaosu dowodzenia i jego rozkładu z czasów porażek i klęsk." - wspominał potem Józef Piłsudski.


Marszałek Józef Piłsudski i gen. Edward Rydz-
Śmigły przed Bitwą Niemeńską. Źdódło: Domena publiczna

Dowódca bolszewicki Michaił Tuchaczewski niepowodzeniem pod Warszawą obarczał swoich towarzyszy z frontu południowego za brak współdziałania oraz był rozczarowany postawą polskich robotników: „Gdyby nie nikczemna działalność socjaldemokratów, rewolucja rozrosłaby się niechybnie do olbrzymich rozmiarów”. Ze wschodu "niesiona na bagnetach" rewolucja nie znalazła poparcia w szerokich rzeszach społeczeństwa Polski. Ochotnicze oddziały zasilała nie tylko inteligencja i ziemiaństwo, aktywni byli też robotnicy - jedną z ich formacji był Robotniczy Pułk Obrony Stolicy.

Pomyślnie rozwijała się polska ofensywa również na południu. Po nieudanej próbie zdobycia Lwowa 1. Armia Konna ruszyła jeszcze na Zamość, ale nie potrafiła go zdobyć i omal nie znalazła się w potrzasku. W ostatnich dniach sierpnia doszło do bitwy pod Komarowem, największej bitwy kawaleryjskiej dwudziestego stulecia. 1. Dywizja Jazdy Juliusza Rommla pomimo dużej przewagi wroga pokonała kawalerię Budionnego. Konarmia ostatecznie wyrwała się z polskiego pierścienia, ale cofała się w stanie fizycznego i psychicznego wyczerpania. Decydujące rozstrzygnięcie jednak miało nastąpić na północy.

 
Panorama Grodna na pocz. XX w.
Źródło: Domena publiczna

Nad Niemnem, przede wszystkim w okolicy Grodna, bolszewicy koncentrowali swe siły, szykowali się do ponownej ofensywy, ewentualnie skutecznej obrony. Pomimo dużych strat pod Warszawą, sowieci na font ściągali coraz nowe uzupełnienia. Poza tym, drogą przez Prusy i Litwę, powróciło do swoich około 30 tys. bolszewickich żołnierzy, wcześniej przypartych do granicy z Niemcami. Potwierdziło to po raz kolejny fakt sprzyjania Niemców i Litwinów bolszewickiej Rosji. Ogólnie w tym rejonie wróg posiadał ilościową przewagę - 100 tys. żołnierzy przeciw polskim 67 tys. Nad Niemnem miała nastąpić ostateczna rozprawa.

Tym razem jednak Polacy przejęli inicjatywą. Ofensywa znad Wieprza i odrzucenie bolszewików spod Warszawy nadały wojsku rozpędu, a najważniejsze, żołnierze teraz mieli doskonałe morale. Bolszewicy odwrotnie, coraz częściej poddawali się - "Przybyli dobrowolnie żołnierze rosyjscy, trzymając w ręku tzw. "propusk w plen". Były to drukowane ulotki z napisem: "przepustka do niewoli", rozrzucane na tyłach nieprzyjaciela przez polskich lotników" (Bolesław Waligóra "Dzieje 85. Pułku Strzelców Wileńskich").


Polska ulotka
"przepustka do niewoli", zachęcająca bolszewików do poddania się. Źródło: Archiwum Akt Nowych

Plan marszałka Piłsudskiego zakładał natarcie na centrum Armii Czerwonej w okolicach Grodna i Wołkowyska, aby związać główne siły przeciwnika. Na flankach miał nastąpić manewr oskrzydlenia, gdzie zasadnicza rola przypadała kawalerii, która musiała przebić się na tyły wroga. Najważniejsze zadanie Piłsudski powierzył Grupie Manewrowej operującej na lewej flance i tam właśnie skierowano pułki składające się z wilniuków. Grupę Manewrową tworzyły: 1. Dywizja Piechoty Legionów, 1. Dywizja Litewsko-Białoruska, 2. Brygada Jazdy i 4. Brygada Jazdy, w której składzie znajdował się także 211. Pułk Ułanów, wywodzący się z Pułku Ułanów Wileńskich i dowodzony przez braci Władysława oraz Jerzego Dąmbrowskich. Znaleźli się w nim również Tomasz Zan i Witold Pilecki. Koncentracja Grupy odbyła się w rejonie Augustowa.  


Plan Bitwy Niemeńskiej. Źródło: Wikipedia

20 września ruszyło polskie natarcie, ale pod Grodnem trafiło na zacięty opór wroga. W ciągu kilku dni postępy były znikome, bolszewicy często kontratakowali i poszczególne miejscowości kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Powodzenie bitwy zależało głównie od sukcesu Grupy Manewrowej, więc losy bitwy ważyły się przez trzy dni (23 - 25 września) na północ od Grodna.

Zadaniem Grupy Manewrowej było głębokie obejście głównych sił bolszewickich od strony północnej. Dodatkowy problem polegał, że na zaplanowanej trasie przemarszu znajdowały się wojska litewskie. Grupa Manewrowa miała uderzyć najpierw na Litwinów, rozlokowanych pod Sejnami, przełamać ich obronę i wyjść nad Niemen, tam uchwycić przeprawy w Druskiennikach i następnie nacierać na Lidę. Dywizja legionowa miała za zadanie otwarcie frontu litewskiego dla przemarszu Grupy do Druskiennik. Walka przeciwko Litwinom była wywołana celem strategicznym, a Piłsudski liczył jeszcze na utworzenie federacji z Litwą, przynajmniej utrzymania dobrych stosunków. Dlatego w rozkazach do żołnierzy znalazły się takie stwierdzenia: "(...) Żołnierze, jeśli idziecie w pole przeciwko Litwinom, nie idziecie z nienawiścią, jak przeciwko wrogowi śmiertelnemu, lecz przeciw braciom zbłąkanym" (z rozkazu płk S. Dąb-Biernackiego do 1. DPLeg).


Kawalerzyści 211. Ochotniczego Pułku Ułanów, jesień 1920 r. Źródło: album
"Ostatnia bije godzina... Armia Ochotnicza gen. Józefa Hallera 1920 r."

1. Dywizja Legionów na Sejny uderzyła 22 września. Pomimo zaskoczenia Litwini stawiali zacięty opór. Obrona 5. Pułku litewskiego, wspartego samochodami pancernymi, pozwoliła jednak poszczególnym oddziałom przerwać się w kierunku północno-wschodnim. W sumie straty litewskie były jednak dość duże - 1700 żołnierzy i oficerów trafiło do niewoli oraz utracono sporo sprzętu, w tym 12 dział.

Kiedy pod Sejnami legioniści atakowali główne siły nieprzyjaciela, ku przeprawie przez Niemen ruszyła polska kawaleria. Na jej czele szła 4. Brygada Jazdy ppłk. Adama Nieniewskiego i zmiatała próbujące stawiać opór mniejsze oddziały litewskie. W rejonie Kopciowa rozbito części 8. Pułku litewskiej piechoty i wzięto do niewoli kolejnych 300 jeńców oraz 4 armaty.

Następnego dnia kawaleria była już nad Niemnem. Nie udało się jednak zdobyć mostu z zaskoczenia, drogę na bolszewików otwarto szturmem. Do legendy urosła szarża kawalerii na moście jej opis zachował się w licznych wspomnieniach, m. in. ułana Tomasza Zana: „W Druskiennikach szliśmy na karabiny maszynowe, które stały po drugiej stronie mostu. Jeden szczęśliwie się zaciął, a w drugim celowniczy dostał kulą w sam środek czoła. Szarża szła jak huragan, pękały deski na moście, padali ludzie, konie z pierwszych szeregów, następni ich przeskakiwali i most zdobyli ułani. (...) Pierwszy pluton II szwadronu miał zaszczyt być na czele szarży. Całą szarżę prowadził rotmistrz Dąbrowski, doktor Aleksandrowicz i kapelan, ale bez szabli z krzyżem w dłoni. W drugiej trójce był Olek Żeligowski, kapral Józef Czapski i ja. Wielka siwa kobyła Czapskiego przebiła nogą deskę w moście i runęła na łeb. Zrobiło się zamieszanie, trzeba było przeskakiwać leżącego konia”. Za kawalerią ruszyła piechota. 4. Brygada Jazdy z 1. Dywizji Piechoty Legionów została skierowana na Marcinkiańce i Raduń, a 2. Brygada Jazdy  z 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej - na Wasiliszki, by ostatecznie połączyć się wszystkim w Lidzie.   

 
Nieistniejący obecnie drewniany most w Druskiennikach, zdobyty w 1920 r.
przez polską kawalerię. Źródło: domena publiczna

Kolejne większe starcie z Litwinami nastąpiło 24 września niedaleko stacji Porzecze. Wojska litewskie powstrzymały natarcie spieszonej kawalerii 4. Pułku Ułanów, ale kiedy nadciągnęła polska piechota z 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej, opór był złamany i stacja zdobyta. "Rezultat energicznego działania III batalionu, przy równoczesnym wykonaniu szarży przez własną kawalerię, był bardzo znaczny. Wzięto do niewoli około 300 jeńców Litwinów, dziesięć karabinów maszynowych, pociąg z całym taborem i wiele innego sprzętu. Straty batalionu, dzięki temu, iż natarcie odbyło się szybko i energicznie, były nieznaczne. Ogółem zostało siedmiu rannych" (Bolesław Waligóra "Dzieje 85 Pułku Strzelców Wileńskich").

Walki z oddziałami litewskimi w tej bitwie stanowiły nieduży epizod. Józef Piłsudski nakazał unikać większego rozlewu krwi w starciach z Litwinami i zwinąć polskie oddziały po przemarszu przez ich terytorium, gdyż zależało mu na normalizacji stosunków. A jak pokazała przyszłość - walcząc przeciwko Litwinom w zasadzie broniono litewską niepodległość, ponieważ Rosja Sowiecka nie miała zamiaru tolerować niezależnej Litwy. Potwierdzają to plany, tworzone w Moskwie oraz działania komunistycznego litewskiego rządu V. Kapsukasa, zmierzające do sowietyzacji Wilna i agresywnie nastawione wobec kowieńskiego rządu. Ich hasłem była rewolucja światowa i po pokonaniu Polski zabrali by się niezwłocznie za Litwę oraz inne kraje bałtyckie.

Na tym ogólnie zakończyły się walki z Litwinami podczas Bitwy Niemeńskiej. Polacy mieli otwartą drogę na tyły bolszewików, którzy w tym czasie rozpoczęli odwrót spod Grodna. Aby zamknąć pierścień okrążenia Grupa Manewrowa otrzymała rozkaz opanować Lidę. Również w tym kierunku cofała się 3. Armia sowiecka. Pierwszą na jej drodze znalazła się 1. Dywizja Litewsko-Białoruska. Do starcia doszło nad rzeką Lebiodą nieopodal Papierni. Pułki Miński i Wileński stawiły czoło trzem bolszewickim dywizjom.


1. kompania karabinów maszynowych
Wileńskiego Pułku Strzelców. Źródło: Domena publiczna

Pierwszy do boju z rana 27 września wszedł Miński Pułk wypierając wroga z Wasiliszek, a następnie z poszczególnymi batalionami Wileńskiego Pułku obsadzili pozycje nad rzeką Lebiodą, za cel mając powstrzymać bolszewików nad przeprawą. "Położenie, jakie ustaliło się, było niezwyczajne. Gdzie tylko spojrzeć, wszędzie widać było posuwające się kolumny nieprzyjaciela, spieszące w tym samym kierunku co I. Brygada" (mjr Bolesław Waligóra). Właśnie, i jedni, i drudzy dążyli do posiadania przeprawy przez Lebiodę, najkrótszą drogę do Lidy.

Bitwa nabierała natężenia, już były niemałe straty. Jakiś czas Polacy kontrolowali przeprawę, wieczorem jednak "Wzdłuż szosy runęła masa dwóch brygad 56. Dywizji, traktem zaś - dwie brygady 2. Dywizji. Za tymi oddziałami śpieszyła 5. Dywizja. Między godz. 22 a 23 nawała wroga zalała i pochłonęła I. i III. batalion pułku. Potężne grzechotanie karabinów maszynowych zmieszało się z wrzaskiem i krzykiem "hurra" szturmującego wroga" (Bolesław Waligóra "Dzieje 85 Pułku Strzelców Wileńskich").  

Zacięta walka otrzymała nazwę "bój pod Krwawym Borem", jej charakter przekazuje mjr Bolesław Waligóra: "Na małej przestrzeni skłębiona masa nieprzyjacielska przewalała się zmieszana z polskimi oddziałami. Walczono już teraz bagnetem i kolbą. Napięcie szaleństwa boju wzrosło do niebywałych rozmiarów. Chaos walki w lesie, ciemności nocy, a przede wszystkim przeraźliwe hurra, wycie i jęki rannych - wszystko składało się na niesamowitość boju. Wybuchy granatów ręcznych, ostry zerwany strzał z bliska i bodaj zgrzyt ostrza bagnetu po kości mieszały się z trzaskiem łamanych gałęzi. Nikt nie wiedział, z kim walczy i kto obok idzie. Rosjanie krzyczeli po polsku. Na czele grup polskich szli do szturmu sowieccy dowódcy - często na swoich. Było i odwrotnie. Zdemaskowani, padali z roztrzaskaną czaszką lub rozniesieni na bagnetach".


Chorągiew Pułku Strzelców Wileńskich, wręczona żołnierzom w 1919 r. 
Źródło: Bolewsław Waligóra "Dzieje 85 Pułku Strzelców Wileńskich"

Polacy musieli ustąpić przewadze, bolszewicy zdobyli przeprawę przez Lebiodę i ruszyli w stronę Lidy. Jednak ponieśli dotkliwe straty i byli powstrzymani o jeden dzień, co pozwoliło 1. DPLeg z 4. Brygadą Jazdy w czas opanować Lidę i w kolejnym boju zmusić 3. Armię do zmiany kierunku odwrotu, dezorganizując dowodzenie i zadając jeszcze większe straty.

Odwrót bolszewickiej 3. Armii trafnie w swojej książce "Orzeł biały, czerwona gwiazda" ujął Norman Davies: "W Lidzie przetoczyła się przez dywizję litewsko-białoruską dzięki ogromnej przewadze liczebnej, by następnego ranka nadziać się na 1 dywizję legionową; za trzecia próbą udało się jej przedrzeć, ale tak, jak mięso przedziera się przez maszynkę - w postaci rozdrobnionej i pokawałkowanej, co wyklucza możliwość dalszego zbrojnego działania".


Dowódca 2 bat. 5 P.P.Leg. mjr. Wincenty Kowalski obserwuje przebieg bitwy pod Lidą. 28 września 1920 r.
Źródło: album "Rok 1920 w obrazie i dokumencie"

Początkowo gorzej powodziło się Wojsku Polskiemu na południu. Chociaż już w drugim dniu Bitwy Niemeńskiej zdobyto Wołkowysk, jednak kontratak czerwonych zmusił Polaków do wycofania się. Dopiero działania oskrzydlające i sukces na północy zmusiły przeciwnika do odwrotu, najpierw z Grodna, a 27 i 28 września Polacy zajęli Pińsk oraz Baranowicze.


Jeńcy bolszewiccy wzięci do niewoli w czasie walk o Grodno, wrzesień 1920 r.
Źródło: album "Rok 1920 w obrazie i dokumencie"

Co prawda nie udało się w całości zrealizować założenia strategiczne, bolszewickie wojska wyrwały się z zaciskanych polskich kleszczy. Jednakże nie była to już armia zdolna do ofensywnych działań. Zwycięska Bitwa Niemeńska nie pozwoliła sowieckiej Rosji do wznowienia natarcia na zachód, ostatecznie pogrzebano marzenia Lenina i Trockiego o światowej rewolucji. Po tej bitwie ich armia była zdemoralizowana i niezdolna do "niesienia na bagnetach szczęścia i pokoju masom pracującym".

CDN