Wrócić po latach… do Wielkiej Synagogi Wileńskiej


Makieta Wielkiej Synagogi Wileńskiej, fot. en.wikipedia.org
W miejscu tym byłam ostatnio przed prawie 45 laty jako dziecko. Tu było moje przedszkole. Przedszkole, które zostało wybudowane w miejscu Wielkiej Synagogi Wileńskiej. Przez te lata ani razu tu nie byłam. Aż nadszedł czas, kiedy przyszłam. Powodem ku temu stały się trwające trzecie lato z rzędu wykopaliska archeologiczne, których celem jest wskrzeszenie dla potomnych tego miejsca – niezwykle ważnego dla wspólnoty żydowskiej na Litwie, jak też dla Żydów na świecie. Korciło mnie, by tu przyjść. I dobrze, że przyszłam.

„Wielka Synagoga Wileńska była dla Żydów niczym katedra dla chrześcijan” – mówi „dusza całego przedsięwzięcia” dyrektor Izraelskiej Służby Starożytności dr Jon Seligman, jeden z głównych inicjatorów prowadzenia prac wykopaliskowych na terytorium, gdzie stała niegdyś świątynia żydowska. Podkreśla, że prowadzone od 2016 roku wykopaliska są bardzo ważne dla dokładnego wyjaśnienia struktury tego miejsca, oprócz synagogi były bowiem na okolicznym terytorium m.in. mniejsze domy modlitwy, kompleks łaźni, ujęcie wody, biblioteka, a nawet – niewielkie więzienie. Żydzi w Wilnie mieli autonomię w dziedzinie administracji gminnej, a wynikające wewnątrz gminy problemy rozwiązywali samodzielnie. Zdarzało się więc, że niektórych ze swoich członków osadzali w więzieniu mieszczącym się przy Wielkiej Synagodze.  

W minionym tygodniu – we środę, 18 lipca i czwartek, 19 lipca, wszyscy chętni  mieli okazję, by z bliska obejrzeć miejsce prowadzonych wykopalisk oraz rozlokowaną w przedszkolu tymczasową ekspozycję znalezisk archeologicznych. We środę była też możliwość wysłuchania opowiadania przewodniczki o historii Wielkiej Synagogi. W tym tygodniu możliwość taka się powtórzy – we środę, 25 lipca (opowiadanie przewodniczki ze zwiedzaniem miejsca wykopalisk oraz obejrzeniem ekspozycji) i we czwartek, 26 lipca (zwiedzanie miejsca wykopalisk z obejrzeniem ekspozycji znalezisk).

Powodem mego przyjścia do miejsca, w którym nie byłam przez, bagatela, prawie 45 lat, była też chęć uzyskania u osoby kompetentnej odpowiedzi na pytanie: „Czy posadzka synagogi mieści się 2 metry poniżej poziomu terenu, czy też dwa piętra poniżej tego poziomu, jak zaczęto podawać ostatnio w niektórych mediach?”. Uzyskałam odpowiedź pana Seligmana: „Posadzka synagogi mieściła się około dwóch metrów poniżej obecnego poziomu gruntu”. Był tak uprzejmy, że nawet pokazał mi odsłonięte miejsce wejścia do synagogi – dwa dolne stopnie schodów. Są prawie przy samym budynku niegdysiejszego przedszkola, tuż przy wejściu na jego terytorium, po prawej stronie. Rzeczywiście – około dwóch metrów poniżej gruntu.


Stopnie schodów prowadzących do Wielkiej Synagogi Wileńskiej, fot. Autorka

Po terytorium wykopalisk zwiedzających oprowadza archeolog Justinas Račas z przedsiębiorstwa „Kultūros paveldo išsaugojimo pajėgos” (pol. Siły Zachowania Dziedzictwa Kulturowego), które zajmuje się prowadzeniem wykopalisk archeologicznych.

W czasach, kiedy chodziłam tu do przedszkola, mieliśmy boisko – z piaskownicami, zjeżdżalniami, huśtawkami i… wybudowaną z pomalowanej cegły wieżą Giedymina. Jak na dziecięcy wzrost – całkiem sporych rozmiarów. Można było nawet się do niej przedostać – trzeba było wdrapać się na sam szczyt i wejść do środka. Lubiliśmy tu grać w chowanego. Taka dziecięca atrakcja. Mam nawet zdjęcie, na którym stoję przy tej przedszkolnej wieży Giedymina.

A teraz w tym miejscu trwają wykopaliska. Archeolodzy w ubiegłym roku odkryli tu dwie mykwy – rytualne baseny, które mieściły się w budynku łaźni przy synagodze. Jedna z nich w tym roku nie była odsłaniana – pokazano nam tylko jej miejsce. Drugą – na przeciwległym końcu byłego boiska – przed rokiem odsłonięto zaledwie na jedną trzecią. Powód? Ograniczony czas prowadzenia wykopalisk i ograniczone finansowanie. W tym roku odkryta została w całości. Widoczne są nawet płytki, którymi wyłożone były jej ściany – białe z błękitnym wzorem, z kolei te na podłodze są żółto-czerwone. Jak mówi J. Račas, pochodzą z końca XIX wieku – początku wieku XX. Dodaje, że widoczne są ślady kilku rekonstrukcji mykwy. „Jon Seligman mówił mi, że konstrukcja tej akurat mykwy jest bardzo ciekawa i że takiej jeszcze nie widział” – opowiada młody archeolog. Podkreśla, że pierwsze mykwy wybudowane zostały w tym miejscu na początku XVII wieku. À propos, tylna ściana łaźni bezpośrednio przylegała do innego budynku, który nie należał już do wspólnoty żydowskiej – zabudowa w tym miejscu miasta była bardzo szczelna.  

W tym roku uściślane są nie tylko granice budynku łaźni przy synagodze, ale również granice samej świątyni. Udało się odsłonić róg tylnej ściany budynku, której grubość wynosi około 1,5 metra.


Odsłonięty fragment ściany Wielkiej Synagogi Wileńskiej, fot. Autorka

Wykopaliska archeologiczne prowadzone są nie tylko na zewnątrz byłego przedszkola, lecz także – wewnątrz. W jednym z pomieszczeń archeolodzy mają nadzieję odnaleźć punkt, w którym stała bima – centralne miejsce w synagodze z pulpitem do czytania Tory.

Jaki będzie wynik poszukiwań, dowiemy się wkrótce.

Tuż za ścianą wspomnianego niewielkiego pomieszczenia – w niegdysiejszej auli przedszkola, która jednocześnie służyła nam za salę sportową – na parapetach i na stołach wzdłuż ściany urządzono tymczasową ekspozycję znalezisk archeologicznych. Wszystkie pochodzą z terytorium byłego budynku łaźni.

Po dokładnym ich zbadaniu trafią do zbiorów Państwowego Żydowskiego Muzeum im. Gaona Wileńskiego, a na razie można je obejrzeć tutaj. Są to przeważnie odłamki naczyń, szklanych przedmiotów, kafli piecowych, ale również – kości zwierząt. Skąd trafiły tu te ostatnie, trzeba będzie jeszcze ustalić.  

„Te biało-zielonkawe kafle pochodzą zapewne z końca XVI wieku, początku wieku XVII. Takie wówczas były w modzie. Te błękitno-białe to już raczej wiek XVII. Z kolei ornament na zielonym kaflu jest charakterystyczny dla połowy XVI wieku” – mówi Račas. 

W centrum sali – ułożona z cegieł linia. Znaczy miejsce przebiegającej tu niegdyś mechicy – przegrody oddzialającej w synagodze miejsce modłów dla mężczyzn i kobiet. Mechicę udało się ustalić po nałożeniu na siebie dawnego planu synagogi na plan budynku przedszkola i przeprowadzeniu odpowiednich pomiarów.


W auli byłego przedszkola – oznaczona linia mechicy, fot. Autorka

Jon Seligman był tak uprzejmy, że zgodził się na wspólne zdjęcie ze mną w tej sali. Muszę przyznać, że rzadko proszę o takowe. Oczywiście, powiedziałam mu, że przyszłam do swego niegdysiejszego przedszkola i stąd moja prośba, na którą chętnie przystał.

Prace wykopaliskowe pod kierownictwem dr. J. Seligmana potrwają do piątku, 27 lipca. Odkryte fragmenty obiektów zostaną odpowiednio zabezpieczone i zasypane ziemią. Kolejne badania – za rok. Planowane są bezpośrednio w samym budynku byłego przedszkola oraz po jego drugiej stronie – od ul. Žydų (Żydowskiej). Ta, zresztą, przed wojną – na jej odcinku naprzeciwko synagogi – przebiegała o kilkanaście metrów w lewo od jej obecnej trasy.

Chętni do pomocy w prowadzeniu prac wykopaliskowych mogą się włączyć do działania. Wystarczy skontaktować się z agencją „Vilniaus senamiesčio atnaujinimo agentūra” („Agencja Odnowy Wileńskiej Starówki”) lub przedsiębiorstwem „Kultūros paveldo išsaugojimo pajėgos”. Nawet teraz.

Czy warto było wrócić do miejsca, w którym się nie było 45 lat? Jednoznacznie – tak. Chociaż od dzieciństwa wiedziałam, że moje przedszkole stoi tam, gdzie stała Wielka Synagoga, a w późniejszym okresie śledziłam informacje związane z tym miejscem, ujrzenie go na własne oczy już w innej scenerii, nawiązującej do jego pierwotnego stanu, było niewątpliwie interesujące.

 
Z dr. Jonem Seligmanem, fot. Uprzejma Uczestniczka Wycieczki