Założyciel WikiLeaks nie może być wydany USA


Julian Assange / Fot. BNS
Brytyjski sąd zdecydował w poniedziałek, 4 stycznia, że założyciel demaskatorskiego portalu WikiLeaks Julian Assange nie może zostać wydany władzom USA ze względu na zły stan zdrowia i możliwość popełnienia przez niego samobójstwa. Nie kończy to jeszcze sprawy ekstradycji, bo władze USA już poinformowały, że będą się odwoływać od tej decyzji, ale 49-letni Assange nie zostanie na razie wypuszczony z londyńskiego więzienia Belmarsh, w którym przebywał w trakcie procesu.

Julian Assange jest oskarżany przez władze USA o nielegalne zdobycie i ujawnienie setek tysięcy tajnych dokumentów. Amerykańska prokuratura domaga się ekstradycji Australijczyka w związku z 18 zarzutami, które mu postawiła.

Rozprawa ekstradycyjna Assange'a zaczęła się w lutym 2020 roku, ale już w marcu została odłożona z powodu epidemii COVID-19. W poniedziałek brytyjski sąd orzekł, że założyciel portalu demaskatorskiego WikiLeaks nie może być wydany władzom USA.

Sędzia Vanessa Baraitser wskazała, że wprawdzie amerykańscy prokuratorzy przedstawili wystarczające dowody, które uzasadniałyby ekstradycję Assange'a w celu przeprowadzenia procesu w USA, ale kraj ten nie byłby w stanie powstrzymać go od próby odebrania sobie życia. Przedstawiając dowody na jego skłonność do zadawania sobie krzywdy i samobójcze myśli, powiedziała: „Ogólne wrażenie jest takie, że jest przygnębionym i czasami zdesperowanym człowiekiem, który boi się o swoją przyszłość”.

W obliczu niemal całkowitej izolacji, bez czynników ochronnych, które ograniczyły to ryzyko w HMP Belmarsh, jestem przekonana, że procedury opisane przez USA nie przeszkodzą panu Assange'owi w znalezieniu sposobu na popełnienie samobójstwa i z tego powodu zdecydowałam, że ekstradycja byłaby działaniem opresyjnym ze względu na szkody psychiczne i nakazuję jego zwolnienie” – oświadczyła Baraitser.

Wcześniej jednak wskazała, że działania Assange'a, który rekrutował innych hakerów, aby wykraść tajne dokumenty, wykraczały poza rolę dziennikarza śledczego, a gdyby miały one miejsce na terenie Anglii i Walii nie byłyby chronione ze względu na wolność wypowiedzi. Odrzuciła też argumenty, że decyzja o postawieniu zarzutów była motywowana przekonaniami politycznymi Assange'a, jak również twierdzenia obrony, że ława przysięgłych w USA składałaby się z urzędników rządowych lub osób powiązanych z administracją, a także spostrzeżenia, jakoby zeznania złożone przez analityczkę Chelsea Manning były wymuszone torturami. Nie zgodziła się też z argumentem, że ze względu na upływ czasu od zarzucanych Assange'owi czynów jego ekstradycja byłaby niesprawiedliwa bądź nadmiernie opresyjna.

Władze USA zarzucają Assange'owi nielegalne zdobycie i ujawienie setek tysięcy tajnych dokumentów. Amerykańska prokuratura domaga się ekstradycji Australijczyka w związku z 18 zarzutami, które mu postawiła. Dotyczą one między innymi spiskowania z analityk wojskową Chelsea Manning (wówczas Bradleyem Manningiem) w celu włamania się do komputerów Pentagonu, a także publikacji w 2010 roku na WikiLeaks setek tysięcy wykradzionych w ten sposób dokumentów. Assange'owi grozi do 175 lat więzienia.

Zwolennicy Assange'a uważają, że ujawniając tajne dokumenty, demaskował przestępstwa popełniane przez amerykańskich żołnierzy w Iraku i Afganistanie, działał on zatem jako dziennikarz śledczy i jego ekstradycja była niebezpiecznym precedensem ograniczającym wolność słowa w USA.

Na podstawie: PAP, TVN24