Żelazna Chatka


"Żelazna chata" - widok od strony ogrodu, fot. Józef Czechowicz
Pewien dyplomata poprosił mnie, abym oprowadziła go po swojej okolicy. Natchnięta tym spacerem pragnę podzielić się pewną historią, a sięga ona połowy XIX wieku.








Będąc dzieckiem, słyszałam opowieści od dziadka, który mawiał, że na naszej ulicy, stała drewniana chata, która niegdyś była takim dworkiem, zajazdem - świetnym miejscem dla przejezdnych, a jej okolice cenionym terenem przez wilnian. Tu można było się zatrzymać, odpocząć, przywiązać swe konie, smacznie zjeść, nacieszyć się przyrodą, posłuchać dobrej muzyki, ubić jakiś interes, a później pójść pomodlić się przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej i wyruszyć w dalszą podróż.

A więc jak mi mawiał dziadek Wacław Antoniewicz, to jego dziadek Aleksander Antoniewicz (ur. 1835 r., zm. 1903 r.) został niegdyś poproszony o nakrycie dachu tej chaty (dworku) żelazną blachą. Po wykonaniu zlecenia dworek z nowym zadaszeniem obrał nazwę "Żelazna chatka". Prababcia Helena Antoniewicz (z domu Tyryło) pracowała na przejeździe kolejowym nieopodal, a jej mąż Ludwik Antoniewicz (ur. 1876 r., zm. 1935 r.) (syn Aleksandra) zakupił ziemię obok dworku od Puszkinowej, gdzie zbudował swój drewniany dom, który nadal stoi oto już od ponad 100 lat. Krótka historia, która kiedyś obijała mi się o uszy, w chwili obecnej nabiera znaczenia i do niej powracam. Ludzie różne rzeczy mówią, a dziadek opowiadał między innymi o tym.


  "Żelazna chata",  fot. Józef Czechowicz 
 
Legendy legendami, ale wróćmy do faktów, a jednym z nich jest wzmianka w przewodniku po Wilnie z 1927 r. Władysława Zahorskiego, który pisze: "Żelazna Chatka w odległości 1 1/2 wiorsty od miasta w blizkości toru kolejowego, dawniej była ulubionem miejscem spacerów wilnian. W r. 1862 tu był punkt zborny pierwszej partji powstańców wileńskich".
 
 
"Żelazna chata" lata 70. XIX wieku, fot. Józef Czechowicz

"Żelazna chata" - widok od strony ogrodu, fot. Józef Czechowicz

Jak pisze Władysław Zahorski: "Żelazna chata, z której wyszła pierwsza partia powstańców w 1863 r.". Później, na ile wiadomo, teren na którym stała, został sprzedany nowemu gospodarzowi. Ten przebudował dwór na swoje potrzeby i tak oto stoi aż dotychczas dom potocznie nazywany "byłym zajazdem". Ulicę, wzdłuż której pobudowano domki, nazwano Żelazną Chatką. 

Dom potocznie nazywany "Żelazną chatką" - widok obecny, fot. Agata Antoniewicz

Za naszych czasów na zasadach wynajmu mieszkało tu kilka rodzin. Dbali o domek, natomiast kazano im się wyprowadzić do kupionych przez państwo mieszkań i teraz przed nami od dziesięciu lat stoi ruina "czyjejś własności". Ulica przed wojną zwana Żelazną Chatką, zmieniła swą nazwę na Geležinė. Nie ma tu miastowej kanalizacji, więc deszczowa woda leje się strumieniami po drodze. W tym roku, po raz pierwszy został sypnięty "asfalt". Ulica - pomimo swojej historycznej istoty - wygląda opłakanie, a budynek sypie się w oczach. Zapraszam na spacer Żelazną Chatką, gdyż można się tu przenieść w czasy przed końcem ósmego dziesiątka lat ubiegłego stulecia, zaledwie półtora kilometra od centrum stolicy Litwy.

Agata Antoniewicz