Zioła w walce z nałogami


Założyciel Wspólnoty Pełnych Domów ksiądz zakonnik Valerijus Rudzinskas, fot. tygodnik.lt
"Tygodnik Wileńszczyzny", 17.12.2012-2.01.2013, nr 641
Do znajdującej się w orańskich lasach katolickiej Wspólnoty Pełnych Domów przyjeżdżają ludzie z całej Litwy oraz północnej Polski. Nie tylko w poszukiwaniu spokoju i modlitwy, ale też po to, by obejrzeć ekologiczne gospodarstwo ziół z suszarnią pracującą na energii słonecznej oraz pierwszy w kraju dom pasywny.
Mieszkańcami, założonej w 1997 r. przez księdza zakonnika Valerijusa Rudzinskasa katolickiej Wspólnoty Pełnych Domów we wsi Panara (rej. orański), są nie tylko bracia zakonni. Odbywają tu również rehabilitację osoby zmagające się z różnymi nałogami. Na łonie przyrody i poprzez uprawę ziół od nowa starają się odnaleźć siebie.

Uprawa 40 gatunków ziół

Wspólnota zajmuje się uprawą roślin leczniczych od 2005 r., gdy zaczęła realizować projekt „Uprawa ziół w Panarze jako przykład przyjaznej dla otoczenia uprawy w Narodowym Parku Dzukii”. Dlaczego wybrano zioła? Jak powiedziała Ruta Jakuboniene, kierownik projektów Wspólnoty Pełnych Domów, w klasztorach od dawien dawna uprawiano rośliny lecznicze i przyprawy, ponadto takiego rodzaju działalność na terenie parku ma najlepsze perspektywy.

Na gustownie rozplanowanych paletkach – by cieszyły oko ludzi – latem zielenią się rozmaite okazy leczniczej flory. Teraz śpią przykryte grubą warstwą śniegu. „Uprawiamy ok. 40 gatunków roślin. Zbieramy ponad 60. Ogółem przerabiamy ok. 120 gatunków, włączając owoce i jagody” – opowiadała pani Ruta, podkreślając, że całą pracę wykonuje się własnymi rękami. Nawet kwiatuszki gryki rosnącej na powierzchni 2,8 ha są zbierane ręcznie.

Jak podkreśliła kierownik projektów, ogrody powstawały pod okiem fachowców z kowieńskich oraz wileńskich uczelni. Ponadto Wspólnota, z obopólną korzyścią, współpracuje z wieloma instytucjami naukowymi kraju. Uczestniczy w projektach i badaniach naukowych. Na zajęcia i praktyki przyjeżdżają do Panary studenci, uczniowie.

Nowoczesna suszarnia

Ekologiczne gospodarstwo zielne zajmuje ponad 6 ha powierzchni. Jak zaznaczyła rozmówczyni, ziemia jest ulepszana tylko poprzez stosowanie kompostu. Nie korzysta się z żadnych nawozów, nawet ekologicznych i nie ma systemu nawadniania. „Chcieliśmy stosować podlewanie, ale ludowa mądrość mówi, że wystarczy raz podlać, a trzeba będzie to czynić przez cały czas – inaczej nic rosnąć nie będzie. Z tego powodu nie podlewamy. Tylko jak Bóg da” – zwierzała się pani Ruta, zaznaczając, że w tym roku Bóg dał dobry urodzaj. Wysuszono ok. 500 kg ziół. Z obserwacji Jakuboniene wynika, że roślinka, która walczyła o swe przetrwanie, po wysuszeniu jest bardziej aromatyczna niż ta, która była starannie pielęgnowana.

Przy uprawach pracują nie tylko kuracjusze. Do pomocy są zatrudnione kobiety ze wsi. Bez kobiecych rąk nie da się wykonać wiele robót.

Z pól i łąk zebrane zioła trafiają do nowoczesnej, skomputeryzowanej suszarni, skonstruowanej przez naukowców z Uniwersytetu Rolniczego w Kownie. Na dachu budowli umieszczono kolektor słoneczny o powierzchni 140 m2, który produkuje potok cieplny do suszenia roślin. „Wszystko, co uprawiamy, musimy gdzieś suszyć, a ponieważ postanowiliśmy się to czynić ekologicznie, to zdecydowaliśmy się wykorzystać do tego energię słoneczną” – stwierdziła pani Ruta. Dodała, że dzięki kolektorowi słonecznemu zaoszczędzono 85 proc. energii elektrycznej. „Ponadto w taki sposób wysuszone zioła zachowują kolor, nie kruszą się – pochwaliła się rozmówczyni. Dodała, że budowę uwieńczono wydaniem książki, by z doświadczenia Wspólnoty nad realizacją projektu skorzystali inni.

Z wysuszonych aromatycznych ziółek na miejscu są produkowane mieszanki herbat i przypraw.

„Wiele spożywamy sami. Częstujemy gości. Dostarczamy do sklepów z ekologiczną żywnością” – z nutką zadowolenia informowała dalej kierowniczka.

Goście z całej Litwy

Popić smacznej herbatki, pospacerować wśród pachnących ziół, pokontemplować w ciszy i spokoju, jak również dowiedzieć się, w jaki sposób jest wykorzystywana w gospodarstwie energia słoneczna oraz najnowsze technologie, do wsi Panara ściągają ludzie z całej Liwy. Upodobali sobie to miejsce również mieszkańcy północnej Polski. Dla oprowadzania gości po posiadłościach Wspólnoty zatrudniono przewodnika. O godz. 13 podczas niedzielnej Mszy św. miejscowa kaplica, zbudowana w 2009 r. za ofiary ludzi, wypełniona jest po brzegi wiernymi z całego kraju. „Latem bywa u nas 500-700 osób. Niedziela jest dla gości” – opowiadała pani Ruta. 

To tutaj, w lasach orańskich, znajduje się też pierwszy na Litwie certyfikowany dom pasywny (oszczędny energetycznie). Został zbudowany w tym roku i ma służyć potrzebom rehabilitacji. Już wkrótce zamieszka tutaj 20 osób. Swoje gabinety będą mieli psycholodzy, pracownicy socjalni oraz inni specjaliści, którzy dotychczas prowadzili zajęcia z tzw. pacjentami w podziemnym lokum kapliczki. Gmach o powierzchni ok. 600 m2 jest szczelny, ogrzewany geotermicznie. Energia słoneczna wykorzystywana jest również do ogrzewania wody. Koszta budowy – ponad 1 mln litów. Przewiduje się, że ogrzewanie 1 m2 w będzie kosztowało miesięcznie niecały lit. A kiedy spadną ceny urządzeń do produkowania energii słonecznej, w ogóle planuje się odłączyć od prądu. Wtedy z pasywnego dom przekształci się w aktywny.

Nie wszyscy wytrzymują

Czy tłumy gości nie przeszkadzają stałym mieszkańcom Wspólnoty? „Jak przyjedziecie latem, to nikogo nie zobaczycie. Każdy ma swój rozkład dnia. Wspólnie gromadzą się tylko podczas posiłków czy na zajęciach” – mówiła kierowniczka.

Obecnie z rehabilitacji korzysta dziesięciu mężczyzn (są przyjmowani przedstawiciele wyłącznie płci brzydkiej w wieku 18-35 lat). Przyjeżdżają osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków, gier hazardowych i komputerowych. „Aby tu trafić, muszą spełniać kilka warunków: być po detoksykacji (oczyszczanie krwi), osobiście wyrazić zgodę na pobyt oraz nie mieć niegojących się ran, gdyż nie świadczymy leczenia medykamentami” – wyjaśniła Jakuboniene. Okres rehabilitacji – półtora roku (wraz z półroczną reintegracją do życia w społeczeństwie), w ramach której odbywają się zajęcia, szkolenia oraz terapia poprzez pracę. Pani Ruta przyznała, że nie wszyscy tutaj wytrzymują. Wspólnota utrzymuje się z rozmaitych projektów, które aktywnie wdraża w życie. Program rehabilitacyjny jest częściowo finansowany z europejskiego funduszu społecznego.

„…by dom mój był zapełniony”

„Jeżeli nie będziemy niczego próbowali, to niczego nie będziemy mieli. Jeżeli ma się dobry kolektyw, to wszystko jest możliwe” – stwierdził ks. Valerijus Rudzinskas, opowiadając o stworzonym przez siebie raju w lasach Dzukii. Ilu podopiecznych po rehabilitacji wybiera drogę zakonnika? Ks. Rudzinskas podkreślił, że niewielu, choć jeden drugi próbuje. „Nie zawsze im się udaje, gdyż bycie mnichem – to wielka odpowiedzialność, choć ludziom z zewnątrz, niewtajemniczonym wydaje się to łatwe” – rozważał ksiądz. Po chwili namysłu dodał, że w obecnych realiach życie w rodzinie też jest wielką odpowiedzialnością i nie wiadomo, które z tych powołań jest trudniejsze.

A nazwa Wspólnoty, jak wyjaśnił zakonnik, pochodzi z Ewangelii wyrażając pragnienie Pana, „by mój dom był zapełniony”. Stąd jej nazwa – Wspólnota Pełnych Domów. „Trzeba kochać ludzi, obcować z nimi, przyjmować i ludzie zawsze pomogą” – zaznaczył. Zapraszał wszystkich, by przyjechali do Wspólnoty, obejrzeli stajenkę z dużymi figurami, ponoć jedyną na Litwie pod otwartym niebem, którą można podziwiać i zimą, i latem.