Zmarł prezydent Izraela Szimon Peres


Szimon Peres. fot. pl.wikipedia.org
Zmarł były prezydent Izraela, laureat Pokojowej Nagrody Nobla Szimon Peres, jeden z najbardziej szanowanych i popularnych polityków w Izraelu i na świecie oraz jedna z ostatnich osób z pokolenia założycieli państwa Izrael. Miał 93 lata. Zostanie pochowany w kwaterze przywódców Izraela na Górze Hertzla w Jerozolimie. Szimon Peres pochodził z Nowogródczyzny. Był honorowym obywatelem Wilna.
Szimon Peres trafił do szpitala w Tel Awiwie 13 września po udarze mózgu. Początkowo prognozy były pozytywne, ale później stan byłego prezydenta Izraela zaczął się pogarszać. Jak powiedział lekarz Rafi Walden, polityk zmarł we śnie o godz. 3 nad ranem czasu lokalnego.

Szimon Peres urodził się jako Szymon Perski 2 sierpnia 1923 roku w rodzinie polskich Żydów na terenie II RP, a dokładnie w Wiszniewie w województwie nowogródzkim (obecnie Białoruś). W 1934 roku wyemigrował wraz z rodziną do Palestyny, gdzie w 1947 roku wstąpił do paramilitarnej organizacji żydowskiej Hagana. Brał udział w wojnie arabsko-izraelskiej w latach 1948-1949. Od 1950 roku był dyrektorem generalnym departamentu w ministerstwie obrony. Potem objął stanowisko wiceministra, a w latach 1974-1977 - ministra obrony. Był współzałożycielem Izraelskiej Partii Pracy, którą kierował w latach 1977-1992. Podczas pracy w resorcie obrony zainicjował izraelski program jądrowy i pracował nad budową reaktora w ośrodku atomowym Dimona. Dwukrotnie - w latach 1984-1986 i 1995-1996 pełnił urząd premiera rządu z ramienia Partii Pracy. Jako szef rządu podjął wiele decyzji, które cieszyły się poparciem, m.in. w 1985 roku rozpoczął wraz z ówczesnym ministrem finansów i szefem Banku Izraela wdrażanie zakończonego sukcesem programu stabilizacji gospodarczej, który powstrzymał dramatyczny wzrost inflacji. Był też głównym budowniczym potencjału militarnego państwa Izrael. Zaangażowany w zakupy uzbrojenia oraz zawieranie ważnych dla państwa sojuszów strategicznych, m.in. z Francją. W 1994 roku jako minister spraw zagranicznych za wkład w osiągnięcie porozumienia z Palestyńczykami otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla wraz ze swym wielkim rywalem w Partii Pracy, ówczesnym premierem Icchakiem Rabinem oraz szefem Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP) Jaserem Arafatem. W 2007 roku został prezydentem. Funkcję tę pełnił przez siedem lat.

Przewodnicząca Litewskiej Wspólnoty Żydów Faina Kukliansky powiedziała, że litewscy Żydzi uznawali go "za swojego, za Litwaka, sam siebie również uważał za Litwaka, bo urodził się przecież zaledwie 70 kilometrów od Wilna". "Byliśmy dumni, że nasz rodak jest taki mądry, wykształcony, jest takim erudytą, nawet będąc już w sędziwym wieku, mógł rozmawiać na każdy temat. Cała nasza społeczność jest pogrążona w smutku. Wiemy, że życie człowieka ma swój kres, ale zawsze kiedy ktoś odchodzi, czujemy wielki smutek" - powiedziała Faina Kukliansky.

Szimon Peres ostatnio gościł na Litwie trzy lata temu. Rada Miasta Wilna nadała mu wówczas tytuł Honorowego Obywatela Wilna. W lutym 2016 r. prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė odznaczyła go Wielkim Krzyżem Orderu "Za zasługi dla Litwy". 

W Polsce Szimon Peres gościł w 2008 r. już jako prezydent państwa Izrael. Nie była to jego pierwsza wizyta w kraju przodków, ale - jak mówił - "przybycie tutaj jako prezydent Izraela jest szczególnie poruszające". W swoim wystąpieniu Peres ubolewał nad losami polskich Żydów w czasie II wojny światowej. "Żydzi żyli i umierali tutaj. Nie zapomnimy o tym. Podobnie jak nie zapomnimy wielkiej tragedii, która miała miejsce po tym, jak naziści przejęli kontrolę nad Polską. Życie, jakie prowadzili polscy Żydzi, zostało całkowicie zniszczone" - mówił wówczas Peres.

Do końca życia mówił ze specyficznym akcentem wskazującym na jego polskie korzenie.

Nie utożsamiał się jednak blisko z polska kulturą. "Miejsce, w którym się urodziłem, było bardzo małe, całkowicie żydowskie, a my nie żyliśmy ani w Polsce, ani w Rosji. Żyliśmy w Izraelu od dnia moich narodzin, nawet przed emigracją. W rodzinnej miejscowości Peresa posługiwano się językiem hebrajskim, jidysz i rosyjskim, polskiego uczył się w szkole. Cała rodzina, która pozostała w Wiszniewie, zginęła podczas Holocaustu. Peres wspominał swojego dziadka, że był jednym z „ostatnich Żydów zaprowadzonych do drewnianej synagogi, w której spalono ich żywcem z szalami modlitewnymi na plecach”.

Czuł jednak sympatię do Wilna - tak po śmierci Peresa uważają litewskie media. Tuż przed swoją wizytą na Litwie w 2013 roku miał powiedzieć: "Wilno dla Żydów nie jest tylko zwyczajnym punktem na mapie. "To karta naszej historii. Wilno było nazywane Jerozolimą Pólnocy, dlatego chciałbym zobaczyć, jak się zmieniło". Pisał też do ówczesnego mera Wilna Arturasa Zuokasa: "Dla Żydów ważne są dwa miasta: Jerozolima w Izraelu i Jerozolima Północy (Wilno) na Litwie"... Litwak to nie tylko geograficzne odniesienie, to przede wszystkim charakter i kultura".

Premier Izraela Benjamin Netanjahu wyraził w środę żal z powodu śmierci byłego prezydenta Szimona Peresa. W rządowym oświadczeniu zapowiedziano ponadto, że tego dnia odbędzie się specjalne posiedzenie gabinetu, a premier wystosuje orędzie do rodaków. Na uroczystościach pogrzebowych spodziewana jest obecność wielu światowych przywódców. Trumna z ciałem byłego prezydenta zostanie wystawiona w parlamencie (Knesecie) w czwartek, a dzień później odbędzie się jego państwowy pogrzeb na cmentarzu w Jerozolimie. Ustalenia te są zgodne z wolą zmarłego.

Na podstawie: PAP, IAR, BNS

Komentarze

#1 Nigdy nie słyszałam... by

Nigdy nie słyszałam... by jakiemuś żydowskiemu „twórcy” rozdzierał pierś jęk zawodu albo rozpaczy nad haniebnym zachowaniem swoich rodaków wobec polskich gospodarzy, którzy ich po wielu pogromach i wygnaniu z cywilizowanej Zachodniej Europy przyjęli w swoje progi i przez 600 lat udzielali gościny pełnej przywilejów. Nie odnajduję w literaturze i własnej pamięci żydowskich słów wdzięczności za to, że jako nie poddający się asymilacji i zawsze obcy etnicznie i kulturowo element mogli właśnie tu na polskiej ziemi owi przybysze w duchu wyjątkowej tolerancji pielęgnować swoją religię i tradycję, tworzyć kulturę, budować synagogi i warsztaty, wydawać prasę i zajmować wysokie stanowiska w administracji, nauce oraz biznesie. I tak jak dawniej nie mieli Żydzi żadnego problemu moralnego z tym że w swoich knajpach rozpijali chłopstwo i za karciane długi przejmowali szlacheckie majątki, które potem odsprzedawali z dużym zyskiem, tak i dzisiaj wśród oskarżeń nie słyszę wdzięczności Ocalonych z Holokaustu.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.