ZUS: eksport składek na Litwę


Fot. rp.pl
"Rzeczpospolita", 10.12.2010
Fikcyjne zatrudnienie za granicą staje się sposobem na płacenie niższych składek. Jeśli chcesz płacić niższe składki na ubezpieczenie społeczne, zatrudnij się w jednym z krajów UE i zrezygnuj z ZUS.
Tak zachęcają przedsiębiorców firmy świadczące usługi fikcyjnego zatrudnienia w UE. W mediach pojawia się coraz więcej tego rodzaju ogłoszeń.

Jak powiedział „Rzeczpospolitej” jeden z pośredników, zainteresowanie ofertą jest duże. Opłacając składki np. na Litwie czy w Wielkiej Brytanii, można zaoszczędzić ponad 500 zł miesięcznie. Pensje wykazywane przy fikcyjnym zatrudnieniu na część etatu są niskie, a składki to tylko ich niewielki procent.

Z informacji „Rz” wynika, że przedsiębiorcy najczęściej znajdują fikcyjne zatrudnienie w Wielkiej Brytanii, na Słowacji i Litwie.

Wysokość „abonamentu”, obejmującego pozorne zatrudnienie, załatwienie formalności u zagranicznego ubezpieczyciela i opłacenie składek, wynosi niecałe 300 zł. Co więcej, płacenie niskich składek za granicą przez kilka lat nie ma znaczącego wpływu na wysokość polskiej, i tak niskiej, emerytury.

Proceder umożliwia unijne prawo. Osoba, która jest jednocześnie pracownikiem w jednym państwie członkowskim i prowadzi działalność w innym kraju UE, podlega ustawodawstwu państwa, w którym wykonuje pracę. O ile jednak odprowadzanie składek za granicą jest zgodne z prawem, o tyle fikcyjne zatrudnienie już nie.

Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, przedsiębiorca będzie musiał zapłacić w Polsce zaległe składki wraz z odsetkami. Jest to jednak trudne do udowodnienia. ZUS, chociaż ma sygnały o procederze, niewiele może zrobić. Nie zna też skali tego zjawiska.

– Przedsiębiorcy nie muszą wskazywać szczegółowo przyczyn wyrejestrowania z ubezpieczeń społecznych – wyjaśnia Wojciech Andrusiewicz z Biura Prasowego Centrali ZUS.

Również z informacji Ambasady RP na Litwie wynika, że zarówno firmom fikcyjnie zatrudniającym Polaków w tym kraju, jak i samym pracownikom nic nie grozi. Nie ma bowiem na Litwie regulacji, która umożliwiałaby pociągnięcie ich do odpowiedzialności.

– Nie spotkaliśmy się z żadną sprawą kryminalną tego rodzaju – mówi Robert Szaniawski, rzecznik prasowy Ambasady RP w Londynie.