Ostatni film Andrzeja Wajdy - podczas tegorocznej "Scanoramy"


Fot. scanorama.lt
W ramach tegorocznego Europejskiego Forum Filmowego "Scanorama" można będzie obejrzeć ostatni film Andrzeja Wajdy "Powidoki". Wielki Polak i Reżyser odszedł 9 października w wieku 90 lat. Można więc ten obraz nazwać serdecznym pożegnaniem z widzami. Światowa premiera filmu miała miejsce we wrześniu br. na 41. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie pokazywany był w sekcji "Mistrzowie". Na ekrany polskich kin film wejdzie dopiero na początku 2017 roku. "Powidoki" z Bogusławem Lindą w głównej roli to polski kandydat do Oscara w kategorii obraz nieanglojęzyczny.
XIV Europejskie Forum Filmowe "Scanorama" odbędzie się w Wilnie 3-13 listopada. Filmy wyświetlane będą również w Kownie (10-20 listopada), Kłajpedzie (11-17 listopada) i Szawlach (17-20 listopada).

"Powidoki" to opowieść o tym, "jak komunistyczna władza niszczyła niepokornego człowieka, wybitnego artystę, który sprzeciwił się doktrynie socrealizmu".

Akcja filmu rozgrywa się w latach 1948-1952. Bohaterem jest malarz Władysław Strzemiński (1893-1952), pionier awangardy w Polsce lat 20. i 30. XX w., teoretyk sztuki, pedagog w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi (obecnie ASP im. Strzemińskiego).  

Nie pozwalając, by polityka wkraczała do jego twórczości, Strzemiński realizował własną drogę artystyczną, niezgodną z wytycznymi PZPR.

"Film «Powidoki» opowiada o najgorszym okresie w powojennej Polsce, o latach 1948-1952, czasie wprowadzania sowieckiego socrealizmu w sztuce. Kończy się śmiercią Strzemińskiego. To były najgorsze czasy. W tych najgorszych czasach takie właśnie padały słowa ("Pana, panie Strzemiński, należałoby wepchnąć pod tramwaj", z ust ówczesnego ministra kultury i sztuki Włodzimierza Sokorskiego - PAP). I takie były restrykcje wobec artystów, jakie pokazałem w filmie" - mówił reżyser w ostatniej, wrześniowej rozmowie z PAP.

Andrzej Wajda zaznaczył, że poprzez "Powidoki" pragnie "przestrzec przed interwencją państwa w sprawy sztuki". Cieszyły go żywiołowe reakcje na film po jego światowej premierze na 41. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. Zastrzegał, że to zasługa także odtwórcy głównej roli. "Bogusław Linda stworzył bardzo wyrazistą postać" - mówił reżyser. W filmie - jak podkreślał - rzeczywistość polityczna nie wysuwa się na plan pierwszy.

Na podstawie: PAP, inf. wł.