Zyta Kołoszewska
Zyta Kołoszewska |
27.12.2017 - 11:44
"Tygodnik wileńszczyzny", 21-27 grudnia 2017 nr 901
„Kucyę u wspólnego stołu jedliśmy o trzeciej. Czeladź miała swój stół oddzielny. Na naszym obrus był rozesłany na sianie, zwyczajne potrawy szły po kolei. Po rybach, kasza ryżowa z mlekiem i makiem zaprawionym z miodem. Śliżyki z makiem zasłodzonym. Groch i pszenica odgotowane zalewane sytem. Łamanie opłatków ze wszystkimi ze wspomnieniem krewnych i znajomych było na końcu. Myśmy na gawędzie i drażnieniu nieraz Tyzenhauza dzień spędzili. A nasi chłopcy z Danowskim to chórem śpiewali, to w gry grali i ciągle z ich strony słyszeliśmy wrzawę zabawy aż serce rosło, że im tak niewiele do radości potrzeba”.