25-lecie Klubu Weteranów AK


Stanisław Poźniak i Jarosław Wołkanowski, fot. wilnoteka.lt/B. Frątczak
W 1990 roku nowo powstały Klub Weteranów Armii Krajowej liczył 80 członków, byłych żołnierzy Wileńskiego i Nowogródzkiego okręgów AK. Po upływie 25 lat została ich tylko garstka: większość odeszła na wieczną wartę. Obecnie do Klubu Weteranów AK należy 8 AK-owców i kilkudziesięciu członków wspierających. Na spotkanie z okazji 25-lecia organizacji i 10 rocznicy rejestracji przyszło już tylko sześciu kombatantów.
Minutą ciszy weterani uczcili pamięć kolegów, którzy już odeszli. W listopadzie 2014 r. zmarł wieloletni prezes Klubu Weteranów Armii Krajowej Wacław Pacyno. Na spotkanie z okazji 25 rocznicy powstania organizacji z powodu choroby nie przybyły Aleksandra Budzińska i Janina Šumilienė. Byli natomiast: obecny prezes organizacji por. Stanisław Poźniak ps. Furman, wiceprezes Stanisław Radziewicz, Jan Mickiewicz, Leopold Rogiński, Jonas Ališauskas i Fabian Tadeusz Stępkowski. Zaproszeni zostali również przedstawiciele innych organizacji kombatanckich. 

Początki działalności Klubu nie były łatwe. Jak przypomniał prof. Jarosław Wołkanowski, który badał historię działalności AK na Wileńszczyźnie i od momentu powstania Klubu Weteranów AK jest z nim związany, na Litwie stosunek do byłych żołnierzy Armii Krajowej nie był przychylny. Władze państwa nie zgadzały się na rejestrację organizacji, dopiero po kilku latach starań, w 1995 roku została ona zarejestrowana jako Klub Polskich Weteranów Wojny. Kierownictwo organizacji 11 razy składało wniosek o rejestrację organizacji, w nazwie której były słowa "Armia Krajowa". Dopiero w 2004 r., po wejściu Litwy do Unii Europejskiej, Ministerstwo Sprawiedliwości zgodziło się na nazwę: Klub Weteranów AK. 

Wyjątkowym dniem w dziejach organizacji był 2 września 2004 r. Tego dnia w Pałacu Prezydenckim w Wilnie miało miejsce historyczne wydarzenie: kombatanci Armii Krajowej i Litewskiego Korpusu Posiłkowego pod dowództwem gen. Plechavičiusa, którzy podczas II wojny światowej walczyli po różnych stronach barykady, podpisali Akt Pojednania. W obecności prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa i premiera Algirdasa Brazauskasa przeprosili się nawzajem i poprosili o wybaczenie. Potem były jeszcze wspólne uroczystości w Glinciszkach i Dubinkach i wspólny wyjazd na Pola Grunwaldzkie. Niestety, jak zaznaczył Jarosław Wołkanowski, choć władze Litwy obiecały wówczas byłym żołnierzom AK przyznanie uprawnień kombatanckich, ze swojej obietnicy nie wywiązały się. Weterani AK dotychczas są wspierani tylko przez Państwo Polskie. 

Podczas skromnej uroczystości z okazji 25-lecia działalności Klubu Weteranów AK prof. Jarosław Wołkanowski przypomniał, że członkowie organizacji od początku byli zaangażowani w opiekę nad miejscami spoczynku żołnierzy AK w Wilnie i na Wileńszczyźnie. W wielu przypadkach trzeba było przywrócić pamięć historyczną, gdyż na pomnikach nie było napisów przypominających o tym, że jest to miejsce pochówku żołnierzy AK. Weterani - obecnie już sędziwi - zawsze są obecni uroczystościach patriotycznych. 

Do Klubu Weteranów AK należą nie tylko byli żołnierze, lecz również członkowie ich rodzin. Jarosław Wołkanowski w rozmowie z Wilnoteką przyznał, że trzeba się pogodzić z faktem, że na wieczną wartę odchodzą kolejni kombatanci i - żeby pamięć o nich trwała - w przyszłości działalność klubu będą musieli przejąć ich potomkowie.

Na podstawie: Inf.wł. 

Komentarze

#1 Sąd w Kownie skazał

Sąd w Kownie skazał 84-letniego byłego funkcjonariusza radzieckiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) na pięć lat więzienia za ludobójstwo, jakiego dopuścił się przy zwalczaniu antykomunistycznej partyzantki na Litwie .Oskarżonemu Stanislovasowi Drelingasowi udowodniono, że w 1956 roku uczestniczył w operacji policyjnej, która doprowadziła do aresztowania partyzanckiego dowódcy Adolfasa Ramanauskasa-Vanagasa. Zatrzymany trafił do więzienia KGB w Wilnie, gdzie przez około rok poddawano go fizycznym i psychicznym torturom, zanim został w 1957 roku rozstrzelany.
W ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny Litwy orzekł, że przestępstwa popełnione za czasów komunistycznych przy wywózkach ludności i zwalczaniu niepodległościowego oporu zbrojnego mogą być traktowane jako akty ludobójstwa, o ile zmierzały one ku wyniszczeniu istotnej części narodu litewskiego.

#2 czy nasi żołnierze będą

czy nasi żołnierze będą salutować pod pomnikami i obrazami Bandery i innych zbrodniarzy wojennych???

#3 MORDERCY Z CZERWONĄ

MORDERCY Z CZERWONĄ GWIAZDĄ NA CZAPKACH źródło: Archiwum Rzeczpospolitej Oddział otrzymał rozkaz, aby zniszczyć wszystko, co się rusza, i zamienić wieś w popioły – relacjonował Isaac Kowalski, uczestnik mordu na polskiej ludności w Koniuchach. Pion śledczy IPN w Łodzi kończy właśnie śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych przez sowieckich partyzantów na mieszkańcach wsi Koniuchy koło Lidy na Nowogrodczyźnie. W styczniu 1944 roku bandyci z czerwonymi gwiazdami na czapkach zamordowali kilkudziesięciu, bezbronnych mieszkańców tej miejscowości. Śledztwo zostało wszczęte w oparciu o materiały przekazane do IPN w 2001 roku przez Kongres Polonii Kanadyjskiej. To właśnie m.in. dzięki badaniom przedstawicieli Kongresu ustalona została lista około 40 uczestników masakry w Koniuchach, byłych partyzantów sowieckich, wśród których byli Żydzi i Litwini ze zgrupowań w Puszczy Rudnickiej. Tylko samoobrona W czasie wojny Koniuchy były dużą, polską wsią, liczyły ok. 60 zabudowań i ponad 300 mieszkańców. Wieś usytuowana była na skraju Puszczy Rudnickiej, w której znajdowały się bazy partyzantów sowieckich. Partyzanci w czasie powtarzających się napadów na tę wieś rabowali jej mieszkańcom żywność, odzież, bydło. Tylko z tego powodu w Koniuchach, utworzony został oddział samoobrony, który skutecznie uniemożliwiał partyzantom dalszy rabunek. Jak ustalili śledczy IPN w nocy z 28 na 29 stycznia 1944 r. grupa partyzantów sowieckich otoczyła wieś i ok. godz. 5 rano przystąpiła do ataku, który trwał 1,5-2 godziny. Pochodniami podpalano słomiane dachy domów, do wybudzonych, uciekających mieszkańców strzelano na oślep. W wyniku ataku zginęło co najmniej 38 osób, kilkanaście zostało rannych. Jak zaznaczają śledczy, w dokumentach archiwalnych podaje się różną liczbę ofiar: „zostało zabitych 36 osób ze wsi oraz 14 osób ciężko rannych"; „zabito 35 osób, rannych 13 w tym 10 ciężko rannych"; „zabitych i rannych więcej niż 50 osób"; „34 zabitych, 14 rannych, ilość osób żywcem spalonych nie ustalona". Część ofiar spłonęła w swych domach, część zginęła od strzału z broni palnej. Jak ustalił pion śledczy łódzkiego IPN wśród ofiar byli mężczyźni, kobiety i małe dzieci. Najstarsza z ofiar miała 57 lat, najmłodsze dziecko 2 lata. Spalono większość zabudowań, ocalało tylko kilka domów.Rozkaz : zabić nawet bydło Szczęśliwie zachowały się na liczne źródła na temat tej okrutnej zbrodni (w tym opisy sporządzone przez samych napastników).Przykładowo Isaac Kowalski we wspomnieniach „A Secret Press in Nazi Europe. The Story of a Jewish United Partisan Organization" (wydanej w Nowym Jorku w 1969) tak opisywał przebieg zdarzeń : „Nasz oddział otrzymał rozkaz, aby zniszczyć wszystko, co się rusza, i zamienić wieś w popioły. Dokładnie o ustalonej godzinie i minucie wszyscy partyzanci z czterech stron wsi otworzyli ogień z karabinów ręcznych i maszynowych, strzelając kulami zapalającymi w zabudowania wioski. Tym sposobem dachy gospodarstw zaczęły się palić. Wieśniacy i mały garnizonowy oddział niemiecki odpowiedział ciężkim ogniem, ale po dwóch godzinach wioska wraz z pozycjami ufortyfikowanymi została zniszczona".We wspomnieniach rozpowszechniane były fałszywe informacje o niemieckim garnizonie, który podobno miał stacjonować we wsi. W rzeczywistości działała tam jedynie polska samoobrona.Inny uczestnik masakry Chaim Lazar wspominał po latach („Destruction and Resistance", Nowy Jork 1985) : „Sztab Brygady zdecydował zrównać Koniuchy z ziemią, aby dać przykład innym. Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w stronę tej wsi. Między nimi było około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow Prenner. O północy dotarli w okolicę wioski i zajęli pozycje wyjściowe. Mieli rozkaz, aby nie darować nikomu życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite. (...) Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciekać. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki, aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt."Jak relacjonował Czesław Malewski w wileńskiej „Naszej Gazecie" w 2001 r. : „o świcie 29 stycznia usłyszeli strzały ze wszystkich stron i zobaczyli ogień palących się zabudowań. Wyskoczyli z domu, zobaczyli partyzantów sowieckich mordujących ich sąsiadów, podpalających domy wraz z pozostającymi tam rannymi i dziećmi. Udało im się uciec lub schować i pozostać przy życiu, jak mówią, dzięki Opatrzności Bożej. Zginęło na miejscu 45 osób, 12 zostało rannych, z których część zmarła w szpitalu w Bieniakoniach. Wśród zamordowanych byli dorośli i dzieci z rodzin: Parwickich, Tubinów, Marcinkiewiczów, Woronisów, Bobinów, Wojsznisów, Bandalewiczów, Łaszakiewiczów, Pilżysów, Wojtkiewiczów, Molisów, Jankowskich. Zostały z 85 tylko 4 domy rodzin: Aleksandrowiczów, Bandalewiczów, Radzikowskich, Łaszkiewiczów".Edward Tubin, wówczas 13-letni mieszkaniec wsi, tak opisywał napad sowieckich partyzantów: „Kobietę jedną, (która) uciekała w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale kamieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z 8 kul po piersiach puścili. Wojtkiewicza żona była w ciąży i chłopak był, nie miał nawet 2 latka. Zabili ją, a chłopak został żywy. Przynieśli słomę, na nią rzucili, zapalili. Temu chłopaczkowi nogi poopalało – paluszki jemu odpadły"... a po masakrze zabawa i picie Paul Bagriansky (Pirsumim. Publications of the Museum of the Combatants and Partisans, Tel Awiw, 1988 r.), uczestnik masakry po latach opisał okrucieństwo swoich towarzyszy broni : „Gdy dotarłem do swego oddziału, zobaczyłem, jak jeden z naszych ludzi trzymał głowę kobiety w średnim wieku na dużym kamieniu i uderzał ją innym kamieniem. (...) Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były rozebrane i położone na plecach. Padało na nie światło księżyca. Jeden po drugim partyzanci strzelali trupom między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe. Drgały i wykrzywiały się przez kilka sekund. Trupy kobiet reagowały w bardziej gwałtowny sposób niż mężczyzn. Wszyscy partyzanci z tego oddziału brali udział w tej okrutnej zabawie, śmiejąc się w dzikim szaleństwie".„Wioska Koniuchy stała się tylko wspomnieniem pełnym popiołów i trupów. Dostała nauczkę – opisywał Bagriansky. „Dowódca zebrał wszystkie oddziały, podziękował im za ich dobrze spełnione zadanie oraz rozkazał przygotować się do powrotu do bazy. Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. Tylko niewielu zdawało sobie sprawę, że popełniono straszliwy mord w ciągu godziny. (...) Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie, a najbardziej picie. Trzy tygodnie później otrzymaliśmy wiadomość od Sztabu Partyzanckiego w Moskwie z reprymendą dla ludzi, którzy zainicjowali i kierowali zniszczeniem wsi Koniuchy".Sowiecki piorun Jak utrzymują śledczy z IPN atak na Koniuchy przeprowadziła 120-150 osobowa grupa partyzantów sowieckich pochodzących z różnych oddziałów stacjonujących w Puszczy Rudnickiej, takich jak: „Śmierć okupantowi", „Śmierć faszyzmowi", „Piorun", „Margirio", oddział im. Adama Mickiewicza. Pierwszy z wymienionych oddziałów należał do Brygady Kowieńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, pozostałe zaś do Brygady Wileńskiej. Oddziały te były wielonarodowościowe, należeli do nich m. in. partyzanci żydowscy, uciekinierzy z gett w Kownie i Wilnie.IPN dysponuje kopią szyfrogramu z 31 stycznia 1944 r. autorstwa Genrikasa Zimanasa (Henocha Zimana) I Sekretarza Południowego Obwodowego Komitetu Komunistycznej Partii Litwy, a jednocześnie dowódcy Południowej Brygady Partyzanckiej do Naczelnika Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa Šnieckusa. Czytamy w nim : „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału „Śmierć Okupantom", „Margirio" i grupy specjalnej Sztabu Generalnego całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś powiatu Ejszyskiego Koniuchy". Jak przypomina prokurator IPN Generikas Zimanas zmarł 15 lipca 1985 r. w Wilnie.Znane są nazwiska dowódców oddziałów „Śmierć okupantowi", „Śmierć faszyzmowi", „Piorun", „Margirio", im. A. Mickiewicza. W czasie śledztwa przesłuchanych zostało kilkudziesięciu świadków m.in. byłych żołnierzy z 5 batalionu 77 pułku piechoty Armii Krajowej, którzy stacjonowali w pobliżu wsi, naocznych świadków zbrodni, krewnych ofiar, byłych partyzantów sowieckich. W aktach sprawy są m.in. meldunki policji litewskiej, szyfrogramy partyzantów sowieckich, kopie akt osobowych partyzantów sowieckich, w których są adnotacje, że uczestniczyli oni w ataku, kopie dzienników bojowych sowieckich oddziałów partyzanckich, kopie wspomnień partyzantów z Puszczy Rudnickiej.Trudność w prowadzonym śledztwie, poza odległością czasową, sprawiał fakt, iż Koniuchy położone są na terytorium Litwy zaś siedziba ówczesnej gminy Bieniakonie na terenie Białorusi, dlatego śledczy musieli korzystać z zagranicznej pomocy prawnej.„Wioska Koniuchy stała się tylko wspomnieniem pełnym popiołów i trupów. Dostała nauczkę – opisywał Bagriansky. „Dowódca zebrał wszystkie oddziały, podziękował im za ich dobrze spełnione zadanie oraz rozkazał przygotować się do powrotu do bazy. Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. Tylko niewielu zdawało sobie sprawę, że popełniono straszliwy mord w ciągu godziny. (...) Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie, a najbardziej picie. Trzy tygodnie później otrzymaliśmy wiadomość od Sztabu Partyzanckiego w Moskwie z reprymendą dla ludzi, którzy zainicjowali i kierowali zniszczeniem wsi Koniuchy".Sowiecki piorun Jak utrzymują śledczy z IPN atak na Koniuchy przeprowadziła 120-150 osobowa grupa partyzantów sowieckich pochodzących z różnych oddziałów stacjonujących w Puszczy Rudnickiej, takich jak: „Śmierć okupantowi", „Śmierć faszyzmowi", „Piorun", „Margirio", oddział im. Adama Mickiewicza. Pierwszy z wymienionych oddziałów należał do Brygady Kowieńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, pozostałe zaś do Brygady Wileńskiej. Oddziały te były wielonarodowościowe, należeli do nich m. in. partyzanci żydowscy, uciekinierzy z gett w Kownie i Wilnie.IPN dysponuje kopią szyfrogramu z 31 stycznia 1944 r. autorstwa Genrikasa Zimanasa (Henocha Zimana) I Sekretarza Południowego Obwodowego Komitetu Komunistycznej Partii Litwy, a jednocześnie dowódcy Południowej Brygady Partyzanckiej do Naczelnika Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa Šnieckusa. Czytamy w nim : „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału „Śmierć Okupantom", „Margirio" i grupy specjalnej Sztabu Generalnego całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś powiatu Ejszyskiego Koniuchy". Jak przypomina prokurator IPN Generikas Zimanas zmarł 15 lipca 1985 r. w Wilnie.Znane są nazwiska dowódców oddziałów „Śmierć okupantowi", „Śmierć faszyzmowi", „Piorun", „Margirio", im. A. Mickiewicza. W czasie śledztwa przesłuchanych zostało kilkudziesięciu świadków m.in. byłych żołnierzy z 5 batalionu 77 pułku piechoty Armii Krajowej, którzy stacjonowali w pobliżu wsi, naocznych świadków zbrodni, krewnych ofiar, byłych partyzantów sowieckich. W aktach sprawy są m.in. meldunki policji litewskiej, szyfrogramy partyzantów sowieckich, kopie akt osobowych partyzantów sowieckich, w których są adnotacje, że uczestniczyli oni w ataku, kopie dzienników bojowych sowieckich oddziałów partyzanckich, kopie wspomnień partyzantów z Puszczy Rudnickiej.Trudność w prowadzonym śledztwie, poza odległością czasową, sprawiał fakt, iż Koniuchy położone są na terytorium Litwy zaś siedziba ówczesnej gminy Bieniakonie na terenie Białorusi, dlatego śledczy musieli korzystać z zagranicznej pomocy prawnej.
......

#4 dls Cowboy vel Pastuch wielu

dls Cowboy vel Pastuch wielu imion błazen kremlowski - ciągnie dalej narrację czerwonych pająków - widać kiedy go uczono historii - pewnie już na naukę dla niego za późno - poputczik kremlowski naprawdę nie wie, ilu czerwona zaraza wymordowała Polaków ? Ilu deportowała na białe niedźwiedzie? Nauczony kłamstwa w domu rodzinnym - kłamał będzie zawsze.

#5 Zdecydowane i odważne

Zdecydowane i odważne stanowisko Litwy.Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite nazwała Rosję terrorystycznym państwem, a sama jest przywódcą jedynego europejskiego państwa, które otwarcie obiecało Ukrainie dostarczenie broni. Prezydent ostrzegła również, że jeśli rosyjska -otwarta agresja przeciwko Ukrainie nie skończy się, to może się rozszerzyć, wgłąb Europy ....!

#6 HUTA PIENIACKA - PAMIĘTAMY .

HUTA PIENIACKA - PAMIĘTAMY .

#7 Trochę prawdy historycznej

Trochę prawdy historycznej dla czerwonego pajączka vel dls Cowboy . Mordercy z czerwoną gwiazdą na czapkach.
http://www.rp.pl/artykul/15,1184351-Mordercy-z-czerwona-gwiazda-na-czapk...

#8 Baublis, nie masz pojecia co

Baublis, nie masz pojecia co to byla AK. Czy twoj stary ponosi odpowiedzialnosc za mordy na Polakach w Ponarach?

#9 Nalezy nisko pochylic glowy

Nalezy nisko pochylic glowy przed tymi ludzmi.

#10 dls Cowboy vel Pastuch wielu

dls Cowboy vel Pastuch wielu imion i błazen kremlowski tzw ,, havardczyk,, uwaza ,że ludzie nie znają historii- dla niego historia to tylko to co dawniej kłamali Sowieci a dzisiaj propaganda kremlowska

#11 Bohaterzy z AL inaczej

Bohaterzy z AL inaczej "Czwartacy" dzielnie walczyli w okresie Powstania 1944. W tym czasie bandy UPA-OUN wymordowaly palac zywcem polskich powstancow glownie w szpitalach na Woli. Teraz rezim kijowski ktory napadl na Donbas oraz warszawski, upowcow gloryfikuje, albo "zapomina" o nich, bo to POprawne POlityczne. Hanba.

#12 75 lat temu Stalin zlecił

75 lat temu Stalin zlecił rozstrzelanie polskich oficerów .Roz­kaz Sta­li­na do­ty­czą­cy za­mor­do­wa­nia pol­skich jeń­ców był zbrod­nią prze­ciw­ko ca­łe­mu na­ro­do­wi - przy­po­mi­na pre­zes IPN Łu­kasz Ka­miń­ski. 75 lat temu, 5 marca 1940 roku Józef Sta­lin pod­pi­sał uchwa­łę na pod­sta­wie któ­rej, funk­cjo­na­riu­sze NKWD roz­strze­la­li bli­sko 22 ty­sią­ce pol­skich ofi­ce­rów i jeń­ców wo­jen­nych z obo­zów i wię­zień za­chod­niej Bia­ło­ru­si i Ukra­iny. Za­bi­ja­no ich od kwiet­nia 1940 roku strza­łem w tył głowy w Ka­ty­niu, Char­ko­wie oraz Mied­no­je.

#13 to: dls Cowboy na

to: dls Cowboy
na Wileńszczyźnie nie było BCH czy tzw AL-u był za to "polski " oddział im. A. Mickiewicza w którym był otriadzie podobno jeden Polak....

#14 A co z weteranami BcH czy

A co z weteranami BcH czy Armii Ludowej? Rezim zabrania o Nich pisac?

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.