70 lat temu zginął "Krysia"


Pomnik ku czci Jana Borysewicza "Krysi" w Kowalkach, fot. wilnoteka.lt
Siedemdziesiąt lat temu zginął w zasadzce NKWD w Kowalkach (nieopodal Dubicz na Litwie) "Krysia" - jeden z legendarnych dowódców Armii Krajowej na terenach Nowogródzkiego i Wileńskiego Okręgu AK. Śmierć jednak nie wystarczyła Sowietom: "Ciało komendanta, tylko w kalesonach z worka włożonych na urągowisko, wozili ze śpiewem po wszystkich jarmarkach i miasteczkach. Chodzili po domach, wypędzali ludzi, aby poznawali, czy to jest naprawdę "Krysia". Naigrawali się, mówiąc: "Wasz Bóg, wasz "Krysia", całujcie jego ręce i nogi".
Jan Borysewicz "Krysia" - jeden z najwybitniejszych dowódców partyzanckich Armii Krajowej w Nowogródzkim Okręgu ZWZ-AK zasłynął nie tylko z dokonań bojowych. Wyróżniał go przede wszystkim bardzo dobry kontakt z ludnością, która widziała w nim swojego przyjaciela i obrońcę. Kochali go także żołnierze - swoją walkę partyzancką rozpoczynał z siedmioma towarzyszami a po roku był już dowódcą batalionu, który sam zebrał i uzbroił. 

Jan Borysewicz początkowo chciał zostać nauczycielem - w 1935 r. ukończył Seminarium Nauczycielskie w Szczuczynie. Decyzję o rezygnacji z zawodu podjął w czasie odbywania służby wojskowej. Został zawodowym żołnierzem - w 1938 ukończył Szkołę Podchorążych w Ostrowi-Komorowie (Ostrów Mazowiecka) ze stopniem podporucznika.

Uczestniczył w wojnie obronnej w 1939 r. jako dowódca plutonu w I batalionie 41 pp, 29 Dywizji Piechoty Armii "Prusy". Uniknął niewoli i przedostał się do Wilna, skąd próbował przedostać się do formowanej na Zachodzie Armii Polskiej. Został wówczas aresztowany przez NKWD - był więziony najpierw w Baranowiczach, następnie w Brześciu, skąd udało mu się uciec podczas ewakuacji więzienia w czerwcu 1941 r.

Przedostał się w rodzinne strony - w okolice Wasiliszek. Tu nawiązał kontakt z por. Janem Skorbem "Puszczykiem" i jeszcze w 1941 r. został zaprzysiężony w ZWZ-AK. W czasie okupacji niemieckiej oddziały dowodzone przez "Krysię" brały udział w około 100 akcjach. O skuteczności jego działań świadczyć może fakt, że w pierwszej połowie 1944 r. chłopi mieszkający na terenie, gdzie działał jego batalion przestali dostarczać kontyngenty okupantowi.




Tak jak większość oddziałów AK na początku lipca 1944 r. batalion Jana Borysewicza wyruszył w kierunku Wilna, by brać udział w operacji "Ostra Brama", jednak - z powodu braku jasnych rozkazów - nie uczestniczył w uderzeniu na miasto w nocy z 6 na 7 lipca. Po wejściu Sowietów rozformował swoją jednostkę i unikając aresztowania - wycofał się w okolice Naroczy i Radunia. 

W czasie drugiej okupacji sowieckiej przybrał pseudonim "Mściciel". Został mu powierzony całokształt pracy organizacyjnej i bojowej w północnej części Obwodu Lida. Dowodził nie tylko własnym oddziałem, ale także kilkoma grupami samoobrony działającymi na jego terenie. W swoich działaniach koncentrował się przede wszystkim na ochronie miejscowej ludności przed terrorem NKWD. Aktywność sowiecka w tym czasie była wielka - zdarzało się, że w ciągu jednego dnia oddział uczestniczył w kilku starciach. 

Dotkliwie odczuwane były nie tylko bitwy, ale także akcje odwetowe NKWD na miejscowej ludności, która była oparciem dla oddziałów AK. Od początku drugiej okupacji sowieckiej do stycznia 1945 r. jego oddziały brały udział w kilkudziesięciu akcjach mających na celu likwidację sowieckiej agentury oraz ochronę miejscowej ludności. Najbardziej brawurowym atakiem, jakim dowodził, było uwolnienie z więzienia w Ejszyszkach 34 więźniów przez połączone grupy "Hajduka", "Grona", "Zemsty" i "Śmiałego"

"Krysia" zginął w zasadzce w Kowalkach (nieopodal Dubicz na Litwie) 21 stycznia 1945 roku. Jego ciało enkawudziści wozili po miasteczkach i wsiach. "Ciało komendanta, tylko w kalesonach z worka włożonych na urągowisko, wozili ze śpiewem po wszystkich jarmarkach i miasteczkach. Chodzili po domach, wypędzali ludzi, aby poznawali, czy to jest naprawdę "Krysia". Naigrawali się, mówiąc: "Wasz Bóg, wasz "Krysia", całujcie jego ręce i nogi" - wspomina po latach łączniczka Wanda Lisowska "Grażyna"

Mimo tylu lat dotąd nie udało się ustalić, co stało się z ciałem Jana Borysewicza. Podejrzewano, że wraz ze szczątkami dwóch innych żołnierzy AK wrzucono je do studni w Ejszyszkach. W 2008 roku grupa specjalistów z Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu pod kierownictwem prof. Andrzeja Koli i litewskiego archeologa Zenonasa Baubonisa przeprowadziła badania w tym miejscu. Na głębokości 8 metrów znaleziono szczątki trzech mężczyzn w wieku 20-35 lat oraz ślady urazów będących przyczyną ich śmierci: na dwóch czaszkach otwory po strzał, na trzecim - przebicie bagnetem. Obok szkieletów w studni znajdowała się amunicja (pociski moździerzowe, granaty). Badania DNA nie potwierdziły jednak, że mógł być wśród nich "Krysia".



Symbolicznym miejscem ku czci Jana Borysewicza pozostaje pomnik w Kowalkach, nieopodal Dubicz, wzniesiony w miejscu, gdzie poległ, staraniem Fundacji "Wolność i Demokracja".


Na podstawie: K. Krajewski, Jan Borysewicz "Krysia", "Mściciel" 1913-1945

Komentarze

#1 Cześć i chwała Bohaterom!!!

Cześć i chwała Bohaterom!!!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.