Dalia Grybauskaitė o reelekcji Donalda Tuska


Fot. president.lt
W Brukseli we czwartek, 9 marca rozpoczyna się dwudniowy szczyt UE, podczas którego ma się rozstrzygnąć kwestia przedłużenia kadencji obecnego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Litwę na szczycie reprezentuje prezydent Dalia Grybauskaitė. Spotkanie przywódców 28 krajów rozpocznie się od rozmowy z szefem Parlamentu Europejskiego (o godz. 16.30 czasu litewskiego). Pierwsza sesja robocza rozpocznie się o 17.00, wybór przewodniczącego Rady jest pierwszym punktem obrad.
O reelekcję ubiega się obecny szef Rady - Donald Tusk. Polska wystawiła swojego kandydata - Jacka Saryusz-Wolskiego. Dyplomaci spodziewają się trudnych obrad, niektórzy ostrych sporów. Twierdzą, że J. Saryusz-Wolski nie ma żadnych szans, by zostać wybranym na to wysokie stanowisko i w przypadku, jeżeli nie dojdzie do reelekcji D. Tuska, Polska straci to stanowisko.

Takiego zdania jest również prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė. Podkreśla, że stanowisko szefa Rady Europejskiej nie jest przydzielone do tego czy innego kraju, a wystawiony przez Polskę kandydat nie jest konkurentem dla D. Tuska.

"Spróbuję nie mówić o rzekomym konkurencie, bo nie jest konkurentem. Powiem o zasadach. Na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej wybierani są obecni lub byli przywódcy państw. Po drugie, stanowisko to nie jest przydzielone do tego czy innego kraju i nie jest dziedziczne. I zupełnie teoretycznie mówię, gdyby pan Tusk nie został wybrany - stanowisko to nie jest własnością Polski. Reasumując zaś, ze spokojem stwierdzam: sądzę, że pan Tusk zostanie wybrany na drugą kadencję" - w wywiadzie dla Litewskiego Radia i Telewizji (LRT) powiedziała prezydent.

Z deklaracji napływających we środę do Brukseli z europejskich stolic, które powtarzali dyplomaci z państw członkowskich wynika, że D. Tusk ma poparcie zdecydowanej większości krajów. Z ogłoszeniem swoich decyzji do szczytu czekają tylko liderzy Wielkiej Brytanii i Węgier. Ale choć poparcie dla obecnego szefa Rady jest przeważające, to w wielu stolicach są wątpliwości, czy można go wybrać ponownie przy sprzeciwie własnego kraju. "Będzie awantura" - mówił wczoraj jeden z dyplomatów. A Donald Tusk na konferencji odpowiadał na zarzuty polskiego rządu, że przekroczył europejski mandat wspierając opozycję. "Próbowałem zachować bezstronność. Wierzę, że mi się to udało. Jestem i pozostanę w przyszłości politycznie neutralny wobec wszystkich 28 państw" - mówił szef Rady.

Premier Malty kierującej pracami Unii chciałby uniknąć dziś głosowania, ale go nie wyklucza. "Jeśli jakiś kraj poprosi, zarządzę głosowanie" - powiedział Joseph Muscat.

Zgodnie z zapisami traktatowymi do wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej potrzebna jest kwalifikowana większość, czyli 21 krajów.

Na podstawie: lrt.lt, PAP

 

Komentarze

#1 Hmmmmmmmm, pani Grzybowska

Hmmmmmmmm, pani Grzybowska tak zagłosuje , jak wskaże pani Merkel- i tyle

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.