Dar rodziny Olechnowiczów ze Skajster dla miejscowej społeczności. „Warto czasem coś zrobić dla innych…”


Fot. Irena Mikulewicz
"Tygodnik Wileńszczyzny" 10 - 16 września 2015 nr 37
"Im dajesz więcej, tym większym się stajesz. Ale potrzebny jest ktoś, aby przyjmować. Bowiem dawać - to nie znaczy tracić...". Niemalże codziennie doświadczamy tego, że piękne i wzniosłe słowa, choć często powtarzane, nie zawsze są pokryte równie zacnym postępowaniem, szczerą intencją czy chęcią niesienia bezwarunkowej pomocy.
Mieszkańcy wsi Skajstery, śp. Julia Bronisława Olechnowicz i jej mąż Leon sprawili, że to, wyjęte ze stron książki, przesłanie nie tylko nabrało realnego wymiaru, ale stało się też doskonałym przykładem bezinteresownego i wielkodusznego działania na rzecz ludzi.

Przykład godny podziwu i naśladowania 

Przed kilku laty rodzina Olechnowiczów sprezentowała rodzimej gminie mickuńskiej kawałek własnej, odzyskanej po przodkach ziemi, przeznaczając ją na cmentarz. Niestety, procedury związane z uprawomocnieniem darowizny trwały zbyt długo i pani Julia Bronisława nie doczekała chwili, aby wspólnie z rodziną, sąsiadami i przedstawicielami lokalnego samorządu pocieszyć się pozytywnym wynikiem swego, bardzo niezwykłego jak na dzisiejsze czasy, zamysłu.

W roku 2013 odeszła do Pana i spoczęła w rodzinnej wsi, na podarowanym przez siebie skrawku ziemi. A jej plan, choć sprawa przekazania darowizny na użytek społeczny okazała się bardzo skomplikowana, bo znacznie prościej byłoby ziemię sprzedać, niż podarować, konsekwentnie wdrażał mąż Leon, który odziedziczył spadek po żonie. Wspomagała go córka Teresa Kaplewska. O tym, ile wysiłku i stanowczości od niemłodego, schorowanego człowieka wymagały wielokrotne wizyty w urzędach, dzisiaj rodzina nawet nie wspomina. Jednak cel uświęcił środki. Po kilkuletnim obijaniu progów urzędów, gdzie nie jeden raz witano ich ze zdumieniem: Jak to możliwe, żeby obywatel prezentował ziemię dla państwa (?!), darowizna została urzeczywistniona.

W ubiegłym tygodniu z inicjatywy Renaty Mickiewicz, starosty gminy Mickuny, na cmentarzu w Skajsterach odbyła się cicha i serdeczna uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej śp. Julii Bronisławie i Leonowi Olechnowiczom. Tablica ustawiona przy bramie cmentarnej odtąd będzie przypominała przychodzącym tu mieszkańcom Skajster oraz okolic o szlachetnym darze ich sąsiadów.

"Dzięki Państwu nasz cmentarz powiększył się o całych 11 arów. Uczynek, którego dokonała pani Julia razem ze swą rodziną, naprawdę jest godny najwyższego uznania i podziwu. Na pewno w naszym rejonie przykładu takiej ofiarności jeszcze nie było. Ta tablica będzie przypominała o tym, co zrobiliście dla innych ludzi. Ważne, aby wszyscy wiedzieli, że w naszych czasach stać kogoś na dobry uczynek." - mówiła Renata Mickiewicz, zwracając się do rodziny ofiarodawców:  Leona Olechnowicza, Teresy Kaplewskiej, której towarzyszyli mąż Stanisław i dwaj synowie Dariusz i Karol - oraz zgromadzonych na uroczystości gości i mieszkańców Skajster.

Słowa wdzięczności rodzinie Olechnowiczów w imieniu własnym, mer Marii Rekść oraz radnych rejonu wileńskiego złożyła także Lucyna Kotłowska, dyrektor Administracji Samorządu Rejonu Wileńskiego.

"Dziękujemy i kłaniamy się nisko za to, że nie byliście obojętni na nasze potrzeby. Być może komuś z boku mogłoby się wydawać: cóż znaczy 11 arów?.. A jest to bardzo wiele. Okazując wielkie serce wykazaliście się bardzo pozytywną postawą właśnie tutaj. Być może inni mieszkańcy Skajster i okolicznych wsi za waszym przykładem w innym miejscu dostrzegą i wesprą jakąś potrzebę, nie pozostaną obojętni na czyjąś krzywdę" - powiedziała Lucyna Kotłowska, wręczając seniorowi rodu Olechnowiczów list dziękczynny od mer Marii Rekść wraz z książką o dziedzictwie sakralnym rejonu i figurką anioła, wykonaną przez podopiecznych Centrum Dziennego Pobytu Osób Niepełnosprawnych w Niemenczynie. 

Fot. Irena Mikulewicz

Z otwartym sercem

"Polski biskup, ksiądz Jan Chrapek powiedział: żyj tak, aby ślady twoich stóp przetrwały ciebie. Moja mamusia była dzieckiem tej ziemi. Urodziła się w 1935 roku. Tutaj, w Skajsterach, wyrosła, przychodziła na ten cmentarz. Była małym dzieckiem, gdy zaczęła się wojna. Nie starczyło nawet czasu, żeby zakończyć szkołę. Skończyła tylko cztery klasy. Niełatwe miała dzieciństwo. Musiała pracować, pomagać rodzicom w wychowaniu młodszych dzieci. A potem była bardzo dobrą mamą. Uczyła nas, dzieci, nie tylko pacierza, ale i tych, prawdziwych wartości chrześcijańskich - jak żyć po chrześcijańsku. Bo jedno zmówić paciorek czy pójść do kościoła, a co innego, żyć według wyznawanych zasad. Niestety, czasem ludzie o tym zapominają. Mama za życia była skromną kobietą, gościnną, serdeczną. Była członkiem "Żywego Różańca" w Skajsterach, w Mickunach też ją ludzie znali. Mama zawsze przyjmowała ludzi z uśmiechem i otwartym sercem" - dzieląc się osobistymi refleksjami, Teresa Kaplewska dziękowała gospodyni gminy za piękną tablicę, uwieczniającą pamięć jej mamy.

Według Renaty Mickiewicz, dar Olechnowiczów był w sposób niejednoznaczny przyjęty przez mieszkańców gminy: jednych nietuzinkowa decyzja poruszyła, innych wprawiła w zdumienie. Jednakże, jak opowiadała pani Teresa, bezinteresowne działanie i przedkładanie spaw ogólnych nad prywatne sprawy od pokoleń nie jest obce jej rodzinie.

W rodzinie opowiada się o tym, że wiele lat temu jeden z krewnych na rozszerzenie skajsterskiego cmentarza podarował działkę ziemi. Nie jest więc przypadkiem, że gdy kolejny raz wynikła kwestia rozszerzenia miejscowej nekropolii, pani Julia wiedziała, jak ten problem rozwiązać.

Los nie szczędził doświadczeń zarówno rodzinie pana Leona, jak też przodkom jego zmarłej małżonki. Ciężkie lata wojny, represje sowieckie, wydziedziczenie z majątku, wywózki na Sybir, nauczyły ich, by cieszyć się tym, co przynosi dzień powszedni. Widocznie właśnie dlatego, ich dzieci i wnuki z przyjemnością wspominają szeroki gest, serdeczność, ciepłą atmosferę rodzinnego gniazda.

"Gdy dziadkowie przeszli na emeryturę i przenieśli się z Wilna do Skajster, zawsze spędzaliśmy u nich wakacje. Babcię wspominam bardzo ciepło i przyjemnie. Była radosna, zawsze miała dla nas dobre słowo, była wyrozumiała, gdy zmęczeni, wyhasani wracaliśmy do domu" - wspominał swą babcię wnuk Dariusz Kaplewski, który razem ze swymi braćmi Jarosławem, Karolem i Pawłem odwiedzał dziadków w Skajsterach. 

Fot. Irena Mikulewicz

Nauczyć dzielić się

"Dzisiaj są takie czasy, kiedy najbardziej się liczy to, co człowiek potrafi załatwić dla siebie, żeby pokazać się przed innymi: kto ma większy dom, kto ma lepszy samochód… Ale tak już jest w życiu, że gdy człowiek odchodzi, bardziej się liczy, co ten człowiek zrobił dla innych. Ta skromna ofiara, to nie prezent dla państwa, jak to potraktowała notariuszka, tylko dar na rzecz gminy, ludzi, którzy tutaj mieszkają. Tak to rozumiała moja mama" - mówiła córka ofiarodawczyni. - "Pamięć mamy została należycie uczczona i niech to będzie przykładem dla nas, żyjących, że warto czasem coś zrobić dla innych".

Piękną uroczystość na cmentarzu w Skajsterach uwieńczyło poświęcenie tablicy pamiątkowej i wspólna modlitwa, którą poprowadził ksiądz Eduardas Kirstukas, proboszcz parafii mickuńskiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.

"Prosząc o błogosławieństwo zawsze dziękujemy Bogu za dobro, którym nas obdarza. Dlatego w modlitwie ogarniamy wszystkich, którzy czynią dobro" - powiedział kapłan, a zgromadzeni powtarzali słowa modlitwy za tych, którzy spoczywają na cmentarzu skajsterskim oraz za całą społeczność tej wsi, prosząc Stwórcę o to, by nauczył dzielić się z potrzebującymi.



  


Komentarze

#1 Piękny gest!

Piękny gest!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.