Franciszkańskie ślady na Litwie - o. Kamil Wielemański


O. K. Wielemański w łagrze, fot. AZSA
Franciszkanie świętują właśnie jubileusz 50-lecia swojej obecności w Miednikach. Początki ich posługi w tej niewielkiej miejscowości, nieopodal granicy z Białorusią, związane są z osobą Kamila Wielemańskiego. Ten skromny franciszkanin, o którym niewielu pamięta, przeszedł przez doświadczenie samotności, brutalnego śledztwa i łagrów a mimo to nie stracił nadziei. Co więcej - potrafił dawać nadzieję innym. Przez lata oczekiwał na powrót franciszkanów do Wilna i odszedł dopiero, gdy zobaczył spełnienie swoich największych pragnień.

Władysław Wielemański (imię Kamil otrzymał w zakonie) urodził się 23 stycznia 1910 r. w ubogiej rodzinie, która jednak pielęgnowała pamięć o swoich szlacheckich korzeniach. Jako osiemnastolatek wstąpił do franciszkanów w Łodzi - Łagiewnikach. Po studiach teologicznych w grudniu 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie. W sierpniu 1940 r. przełożeni skierowali go do pracy w Zaczepiczach koło Lidy, znajdującej się wówczas na terenie archidiecezji wileńskiej. Tam rozpoczął się dla niego okres trudnych doświadczeń, które nie tylko nie osłabiły jego wiary w słuszność pełnionej misji, a wręcz przeciwnie - stawały się potwierdzeniem obranej drogi.

W czasie pierwszego aresztowania w czasie okupacji niemieckiej omal nie został zamordowany: został zrzucony z trzeciego piętra. Przeżył, ponieważ Niemcy uznali, że już nie żyje a zaopiekował się nim dozorca policyjny. Posługiwał w Rudzie Jaworskiej a od 1943 r. został proboszczem parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Lidzie.

Jego praca w Wilnie rozpoczęła się w 1945 r.- został wówczas mianowany rektorem kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP. Rozwinął szeroko duszpasterstwo dzieci i młodzieży. Był kapelanem AK i Szarych Szeregów, kierował konspiracyjną Sodalicją Mariańską. Wydawało się, że wojna zbliża się już do końca, jednak wkrótce miał się rozpocząć okres nowych prześladowań. Wkroczenie Armii Czerwonej nie przyniosło Wileńszczyźnie ani pokoju ani wolności, a o. Kamil pojechał do Polski. Nie przyjął jednak propozycji objęcia jednej z parafii w Gdańsku, Sopocie lub Toruniu.

Czuł się na tyle związany z Wilnem, że zdecydował się na powrót, pomimo realnego zagrożenia. Od tej pory przez przeszło 40 lat miał pozostać jedynym franciszkaninem w Wilnie. Samotnie walczył o to, by kościół franciszkański pozostał otwarty, prowadził w konspiracji pracę duszpasterską z dziećmi i młodzieżą, wypożyczał książki religijne i patriotyczne. Na pytanie, dlaczego nie został w Polsce, odpowiedział, że inaczej w Wilnie zostaliby tylko starzy księża, niezdolni już do walki o sprawę wiary. Był całkowicie przekonany o słuszności swojej walki i zdecydowany oddać za nią życie. 


Pomimo jego starań w 1948 r. sowieckie władze zamknęły kościół franciszkanów w Wilnie. 24 lutego 1949 r. o. Kamil został aresztowany przez funkcjonariuszy MGB jako uczestnik nacjonalistycznego podziemia i uwięziony w więzieniu na Łukiszkach. Po półrocznym śledztwie został skazany na 25 lat łagrów za to, że: kierował żeńską, katolicką, nacjonalistyczną organizacją "Sodalicja Mariańska", przygotowywał do wstąpienia do niej i przyjął 12 nowych członkiń, wychowywał je w antysowieckim, nacjonalistycznym duchu, wyznaczał im antysowieckie zadania, skierowane na oderwanie młodzieży od komunistycznych wpływów i komsomołu".

Został skierowany do łagru dla szczególnie niebezpiecznych przestępców w Dżezkazganie w Kazachstanie. Nie zaprzestał tam swojej działalności duszpasterskiej. Służył pomocą więźniom w swoim obozie, a kiedy pozwolono częściej pisać listy, jego oddziaływanie znacznie się poszerzyło. Pisał do dawnych wychowanków i współpracowników, którzy również trafili do łagrów, zachęcał do wytrwania w dobrym, pocieszał. Po siedmiu latach odzyskał wolność i rozpoczął pracę w Rudnikach oraz Jaszunach.

W 1961 r. został usunięty z parafii za nauczanie dzieci religii. Udał się wówczas do Miednik, skąd jego oddziaływanie duszpasterskie sięgało aż do Mińska.

Niezmiennie wierny nadziei doczekał zmian politycznych i odzyskania przez Litwę niepodległości. Był świadkiem powrotu do Wilna polskich franciszkanów a na osiem miesięcy przed śmiercią zobaczył, jak spełnia się jego największe marzenie - przekazanie franciszkańskiego kościoła w Wilnie prawowitym gospodarzom.


We wtorek, 26 maja, w kościele w Miednikach zostanie odprawiona msza św. w intencji śp. o. Kamila Wielemańskiego, po której o. Marek Dettlaff wygłosi konferencję o. Kamilu Wielemańskim i zakonie franciszkańskim na Litwie.

Zdjęcia: Jan Wierbel,
Montaż: Edwin Wasiukiewicz
Na podstawie: LYA, AZSA, franciszkanie.pl
 
 

 

Komentarze

#1 Czy mozna sie doczekac

Czy mozna sie doczekac obiecanych poprawek?z

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.