Jarmark Narodów i Dni Gdańska w Wilnie


Fot. wilnoteka.lt
W ciągu trzech dni trwania Jarmarku Narodów i Dni Gdańska w Wilnie, można było posłuchać wykonawców polskich i litewskich, podziwiać tańce różnych narodów, podziwiać kunszt szefów kuchni najlepszych wileńskich restauracji, zjeść coś pysznego, zrobić zakupy na kiermaszu. Również - przynajmniej skromnym datkiem - wesprzeć działające w Wilnie Hospicjum im. bł. Michała Sopoćki.
Główna ulica Wilna - aleja Giedymina - od piątku do niedzielnego wieczoru była miejscem gwarnym, przesyconym zapachami, barwami i dźwiękami. Kiermaszowe stragany nie były niczym nadzwyczajnym: wyroby z włóczki, gliny, drewna, ziołowe herbatki, litewskie wędliny i chleb można kupić na każdym wileńskim kiermaszu, na przykład na Kaziukach, czy Dniach Stolicy.

To, co wyróżnia Jarmark Narodów spośród innych podobnych wydarzeń, to program artystyczny. W tym roku głównym akcentem tego programu były tańce. Tańce zarówno narodowe, ludowe różnych narodów świata oraz współczesne. Widzowie mogli podziwiać występy zespołów tanecznych - amatorskich i zawodowych - oraz poznać podstawowe kroki taneczne i spróbować zatańczyć. Można się było wziąć udział w "Cichej dyskotece": wystarczyło założyć słuchawki, wybrać dla siebie muzykę i tańczyć.

Ważną częścią programu Jarmarku Narodów były Dni Gdańska w Wilnie. Była to trzecia z kolei odsłona prezentacji Gdańska w Wilnie z udziałem przedstawicieli władz i środowiska artystycznego Gdańska. Publiczność wileńska oklaskiwała wokalistę reggae i raggamuffin Pablopavo, zespół "The Shipyard", teatr tańca "Good Girl Killer", nowofalową grupę muzyczną "Variété", kwartet smyczkowy "Neo Quartet", występ teatru tańca z ogniem "Mamadoo". Występy artystów z Gdańska odbywały się na placu Kudirki, w kościele św. Katarzyny, w klubie "Tamsta", w sali teatralnej "Menų spaustuvė". W Ratuszu wileńskim otwarta została wystawa grafik z Agnieszki Gewartowskiej.

Zdaniem wiceprezydenta Miasta Gdańska Macieja Lisickiego, Wilno i Gdańsk łączy tak wiele, że współpraca miast jest czymś absolutnie naturalnym. "Pamiętajmy, że około 40 procent mieszkańców Gdańska stanowią osoby pochodzące z Wileńszczyzny oraz ich potomkowie. Moja rodzina również pochodzi z Kresów. Po drugie, nasze miasta mają bogatą ofertę kulturalną, są miastami znaczącymi w historii. Wilno i Gdańsk były miastami hanzeatyckimi. Byliśmy niegdyś miastami jednego państwa. Wilno i Gdańsk zawsze były wielokulturowe. Wielokulturowość i otwartość na innych zawsze były wspólną cechą naszych miast" - w rozmowie z "Wilnoteką" powiedział Maciej Lisicki.

Maciej Lisicki zaznaczył, że współpraca Wilna i Gdańska nie ogranicza się jedynie do wymiany kulturalnej i organizowania raz do roku Dni Wilna w Gdańsku i Dni Gdańska w Wilnie. "Muszę powiedzieć, że od kilku lat systematycznie spotykają się przedstawiciele urzędów miast Wilna i Gdańska, by wymienić doświadczenia w rozwiązywaniu problemów miejskich. Są to sprawy bardzo prozaiczne, takie jak mieszkania komunalne, transport publiczny, zagospodarowanie odpadów. Wymieniamy doświadczenia i często z nich korzystamy" - powiedział Maciej Lisicki.

Wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki był pod wrażeniem wdrożonego w Wilnie samoobsługowego systemu rowerów miejskich. Zresztą mer Wilna Artūras Zuokas na otwarcie Dni Gdańska w Wilnie i Jarmarku Narodów przyjechał rowerem miejskim.

Mer Wilna Artūras Zuokas z kolei w rozmowie z "Wilnoteką" powiedział, że dla Wilna bardzo pomocne jest doświadczenie Gdańska i Wrocławia, z którym umowa została podpisana na początku września, odnośnie budowy stadionów. "Władze Gdańska i Wrocławia chętnie podzieliły się z nami swoim doświadczeniem, dzięki temu nie popełnimy błędów, które - gdyby nie ich życzliwe porady - z pewnością byśmy popełnili. Współpraca kulturalna jest niczym kolacja w przyjaznej atmosferze, podczas której jest możliwość porozmawiania na różne tematy i wykrystalizowania tych spraw, które nas najbardziej interesują. A potem - można działać" - powiedział Artūras Zuokas.

Na podstawie: Inf.wł.