Jonas Basanavičius i Antanas Smetona na cokoły?


Fot. wilnoteka.lt
Problem rzeźb na Zielonym Moście w Wilnie sprowokował dyskusję na temat tego, jakie pomniki powinny się pojawić w Wilnie, jakich działaczy warto byłoby upamiętnić. Prezydent Dalia Grybauskaitė uważa, że koniecznie należy wznieść pomniki twórcy litewskiej niepodległości Jonasa Basanavičiusa i prezydenta Antanasa Smetony. O ile postać dr J. Basanavičiusa nie wywołuje większych wątpliwości, to A. Smetona w opinii znawców historii Litwy jest raczej postacią kontrowersyjną.
"Niestety, z ubolewaniem musimy stwierdzić, że w ciągu 25 lat naszej niepodległości nie znaleźliśmy miejsca na pomniki dla naszych bohaterów. Stanowisko prezydent jest w tej kwestii jednoznaczne: sprawą honoru jest wzniesienie pomników Jonasa Basanavičiusa i pierwszego prezydenta Antanasa Smetony do 2018 roku, kiedy będziemy obchodzili 100-lecie Odrodzenia Państwa Litewskiego" - oświadczyła Virginija Būdienė, doradca prezydent do spraw polityki wewnętrznej.

Tymczasem Leonidas Donskis, filozof, prorektor Uniwersytetu Zarządzania i Ekonomii ISM uważa, że Antanas Smetona, który w 1926 r. doszedł do władzy w drodze przewrotu i bynajmniej nie był demokratą, nie jest postacią godną wznoszenia na cokoły. "Antanas Smetona był oczywiście wybitnym działaczem państwowym, ale niestety nie był przywódcą demokratycznym. Jego zasługi wobec Litwy i narodu litewskiego są ogromne i niepodważalne. Natomiast jego zasługi dla demokracji są wątpliwe. I dlatego sądzę, że nie warto wyróżniać Smetony spośród innych prezydentów. Aleksandras Stulginskis i Kazys Grinius - to byli prezydenci demokraci" - powiedział L. Donskis.

Z materiałów archiwalnych, zebranych przez historyka prof. Zenonasa Butkusa wynika, że liderzy litewskich narodowców: Antanas Smetona, Augustinas Voldemaras i Vincas Krėvė-Mickevičius w latach 1922-1926 utrzymywali ścisły kontakt z ambasadą sowiecką w Kownie. Sowieci wspierali finansowo gazety wydawane przez narodowców: "Tautos vairas" i "Lietuvis" w zamian za artykuły o treści antypolskiej i prosowieckiej. Artykuły były uzgadniane z sowieckimi dyplomatami. Za wydanie, które przypadło do gustu pracownikom ambasady, wydawcy otrzymywali 50 dolarów.

Zdaniem prof. Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie Šarūnasa Liekisa, pomnik "apologety autorytaryzmu, który doszedł do władzy w drodze przewrotu wojskowego, wniesie więcej niezgody niż konsolidacji. Trudno pogodzić Antanasa Smetonę i zasady demokracji. Budowa pomnika Smetony byłaby zapewne kontrowersyjnie oceniona przez środowiska litewskiej emigracji. Jego decyzje w dziedzinie polityki wewnętrznej i zagranicznej doprowadziły do tego, że stał się grabarzem niepodległości" - uważa Š. Liekis.

W ocenie prof. Šarūnasa Liekisa, jeśli chodzi o pomniki, w Wilnie brakuje pewnej ciągłości i znajomości historii. W stolicy upamiętnieni zostali król Mendog, Giedymin, ale nie ma niczego, co przypominałoby o związanych z miastem znanych postaci świata nauki, polityki, wojskowości. "Nie znajdziemy w stolicy śladów pamięci o Piotrze Skardze, Marcinie Poczobucie-Odlanickim, Joachimie Lelewelu. Nie zostali upamiętnieni członkowie rodów Radziwiłłów, Chodkiewiczów, Sapiehów, choć zasłużyli na to. Nie ma pomnika Statutów Litewskich, nie ma pomnika powstańców z roku 1794, 1831 i 1863, a przecież Wilno było epicentrum tych powstań" - zaznaczył.

Budowa w Wilnie pomników Jonasa Basanavičiusa i Antanasa Smetony została włączona do programu obchodów 100 rocznicy proklamowania niepodległości Litwy.

Na podstawie: delfi.lt, president.lt