Katarzyna Zvonkuvienė: "Niedługo finał najważniejszego z projektów mego życia...!"


Katarzyna i Deivydas Zvonkusowie w Podwarańcach, fot. Viktorija Voišvilaitė-Skirutienė
Rok temu odbyła się premiera nowej piosenki autorstwa Deivydasa Zvonkusa - "Švęsim Kalėdas kartu" ("Będziemy razem świętować Boże Narodzenie") - pogodnego utworu o miłości w drugiej dekadzie trzeciego tysiąclecia, w europejskiej stolicy. Dwie szalone dziewczyny (piosenkarki Katažina i Irūna) czekają na zbliżającą się Wigilię, ekscytuje je perspektywa przeżywania wyjątkowego wieczoru ze swoim ukochanym, spotkania z przyjaciółmi, ładne opakowania prezentów, stylowe uczesanie. Nie mogą doczekać się magicznej nocy w zaśnieżonym domku, składania życzeń, które - jak wierzą - wypowiedziane szczerze na pewno się spełnią... Minął rok. Wspólne świętowanie Bożego Narodzenia dla Katarzyny Zvonkuvienė będzie miało zupełnie inny wymiar. Spełnia się właśnie jedno z jej największych marzeń. Jak mówi ona sama: "Niedługo finał najważniejszego w moim życiu projektu... Naszego wspólnego z Deivydasem... Tak bardzo oczekiwanego...". W tym roku do wigilijnej kolacji Katarzyna i Deivydas Zvonkusowie mają zasiąść już jako rodzice...
Katarzyna Zvonkuvienė, która słynie z pracoholizmu, z tego, że jest w ciągłym biegu, w pracy, z głową pełną kolejnych planów, przyznaje, że jak zawsze przed każdym odpowiedzialnym występem, tak i teraz jest solidnie przygotowana. "Walizkę mam spakowaną od jakiegoś czasu. Im bliżej terminu, tym większy natłok myśli - czy o wszystkim pomyślałam. Wiele osób dzwoni do mnie z pytaniem: «Czy już urodziłaś? Bo wiesz, dziś śniłam/śniłem o Tobie...»" - opowiedziała Wilnotece przyszła matka.

"Moja mama przejmuje się chyba bardziej ode mnie. Od kiedy dowiedziała się, że zdaniem lekarki "wszystko może rozpocząć się w dowolnej chwili", muszę dzwonić i smsować kilka razy na dzień, żeby mama się nie martwiła. I tak od kilku dni już prawie nie śpi" - opowiada Katarzyna.  

"Mąż nareszcie stwierdził, że już jest przygotowany na to, że zostanie tatą. Wcześniej, najpierw długo nie mógł uwierzyć, że to fakt, że rozpocznie się nowy rozdział w naszym rodzinnym życiu. Potem, przez całą ciążę obchodził się ze mną jak z porcelanową księżniczką. Przez ostatni miesiąc co rano z trwogą w oczach pytał «Co? Już? Jedziemy do szpitala?». Musiałam go uspokajać, że jeszcze nie (...) Teraz widać, że bardzo czeka na pierwsze spotkanie. (...) Znajomi wprawdzie zastanawiają się, jak długo wrażliwe ucho kompozytora wytrzyma mało muzykalne duety..." - z właściwym sobie poczuciem humoru opowiada K. Zvonkuvienė.

Przywyczajona do bycia w ciągłym ruchu, Katarzyna Zvonkuvienė ciągle wymyśla sobie różne zajęcia, na które lada moment nie będzie miała czasu. "Ostatnio postanowiłam uporządkować garderobę ze strojami naszego Kasztanowego Chóru, zespołu Pop Ladies, moich tanecznych projektów. Oczywiście musiałam wołać na pomoc przyjaciółkę, bo uzbierało się tego trochę. A sama już przecież wielu rzeczy nie mogę robić. (...) Wcześniej jeszcze zgrywałam swoje archiwalne zdjęcia... A że jak każda kobieta w ciąży, jestem teraz bardzo sentymentalna, popłakałam się! Tyle wspomnień - rubinowy jubileusz małżeństwa rodziców, a taty już dwa lata nie ma z nami... 5-lecie mojego szkolnego chórku Ad'astra, który prowadziłam w Gimnazjum im. Jana Pawła II..., pierwsze projekty, solowe koncerty... tyle tego się uzbierało przez wszystkie lata..." - szczerze opowiada wokalistka.

Katarzyna Zvonkuvienė, przyjmowana najpierw z dużym dystansem przez litewski światek show-biznesu, z biegiem lat zaskarbiła sobie szczerą sympatię i uznanie. Teraz już coraz mniej osób odważa się krytykować ją, czy wyśmiewać ze względu na pochodzenie, na fakt że jest Polką. Wyniesiony z domu szacunek do tradycji, wiary, rodziny; traktowanie kościoła nie tylko jako ładnego miejsca do fotosesji ślubnej; pracowitość, otwartość i przyjazny stosunek do spotykanych ludzi, wierność przyjaciołom i oczywicie poczucie humoru i dystans do siebie zjednały wielu...  

W każdym z projektów i telewizyjnych show, w których brała udział, znajdywała poparcie sympatyków nie tylko na Wileńszczyźnie. Niejednokrotnie również za pośrednictwem polskich mediów na Litwie, i oczywiście Wilnoteki, zwracała się do swoich przyjaciół, sympatyków, fanów, by oddając głosy, wsparli jej parę ("Tańcz z gwiazdą"), prowadzony przez nią chór ("Wojny chórów"), czy jej ucznia ("Głos"). 

"Dotąd niejednokrotnie za pośrednictwem Wilnoteki zwracałam się do swoich sympatyków o oddawanie głosów w tym czy innym projekcie, show telewizyjnym itd. Teraz, kiedy dobiega końca ten najważniejszy w moim dotychczasowym życiu projekt pt. ciąża, mogę prosić jedynie o dobrą myśl, modlitwę. Sama minionej niedzieli modliłam się o wytrwanie w tych ostatnich dniach i pomyślne rozwiązanie. Teraz już wszystko w rękach Najwyższego. Więc tym razem proszę tylko o tyle. Przecież to nic nie kosztuje!" - mówi Katarzyna.

"Oczywiście, w tym wypadku finał projektu będzie początkiem zupełnie nowego okresu w życiu. Niektóre znajome straszą, że «teraz to już nie będziesz miała na nic czasu»... Inne pocieszają: «przecież to nie koniec świata». Każda mama o tym wie. Najpierw oczywiście będzie niełatwo, ale jestem optymistką, więc wierzę, że jeżeli tylko zdrowie pozwoli, to po jakimś czasie wrócę do mojego ulubionego zawodu... Ale oczywiście tylko wtedy, kiedy pozwoli na to ta najważniejsza dla mnie «widownia»!" - podkreśla artystka.

Ostatni z klipów, który nagrała piosenkarka przed udaniem się na urlop to "Gimė jausmas" ("Zrodziło się uczucie"). Oczywiście, jak i w wielu wcześniejszych wypadkach autorem słów i muzyki jest Deivydas Zvonkus. W tym utworze Katarzyna, wbrew pozorom, znów nie jest sama w kadrze obiektywu... Tylko teraz już w zupełnie innym sensie, niż wtedy, przed rokiem. Promieniująca potrójną miłością...

Na podstawie: Inf. wł.
 

Komentarze

#1 Gratulacje pani Kasiu

Gratulacje pani Kasiu

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.