Łotwa nie będzie blokować dostaw energii z elektrowni w Ostrowcu


Fot. belsat. eu
Łotewskie władze - inaczej niż litewscy politycy - nie zmierzają pracować nad specjalnym prawem, które zakaże kupowania i tranzytu białoruskiej energii pochodzącej z nowo budowanej białoruskiej elektrowni atomowej w Ostrowcu. Jak poinformował szef łotewskiego MSZ - Edgars Rinkēvičs w wywiadzie dla agencji BNS, Łotwa niepokoi się kwestiami bezpieczeństwa funkcjonowania obiektu. Jest jednak zwolennikiem dialogu z Mińskiem w tej sprawie.
 
Edgars Rinkēvičs miał o tym rozmawiać z białoruskim ministrem spraw zagranicznych Uładzimirem Makiejem.

"Jesteśmy zwolennikami, by rozmawiać z Białorusią jak najwięcej. Nie idziemy tak daleko, żeby wprowadzać jakieś nowe ustawy, jednak uważamy, że standardy bezpieczeństwa i ochrony przyrody powinny być na najwyższym poziomie" - powiedział. Według jego relacji, strona białoruska miała zapewnić o powadze, z jaką traktuje te problemy.

Łotewski minister dodał, że nie chce ingerować w litewskie dyskusje, gdyż kwestia budowy białoruskiej elektrowni atomowej w położonym jedynie 50 km od Wilna Ostrowcu stała się "gorącym punktem" litewskiej polityki.

Obecnie na Litwie z inicjatywy partii konserwatywnej trwa przygotowywanie ustawy o zakazie zakupu i tranzytu "brudnej" energii elektrycznej z białoruskiej i kaliningradzkiej elektrowni atomowej. Zdaniem litewskich władz obiekty te naruszają standardy bezpieczeństwa. Tymczasem Białoruś od początku planowała sprzedaż energii z nowo powstającej elektrowni, gdyż dodatkowe moce przekraczają potrzeby kraju. Podczas wizyty polskiego wicepremiera Mateusza Morawieckiego w październiku ub.r. wicepremier Andriej Kabiakou zaproponował również Polsce zakup prądu, który ma popłynąć z nowo powstającego obiektu.

Białoruskie władze są bardzo oszczędne w informowaniu o problemach na budowie. Po tym, gdy Biełsat ujawnił, że doszło tam do katastrofy budowlanej, władze nabrały wody w usta. Przyznały się do wypadku dopiero, gdy na dywanik został wezwany białoruski ambasador na Litwie.

Białoruska strona również milczała dwa tygodnie o wypadku podczas operacji instalowania obudowy reaktora. Wielotonowe urządzenie upadło wtedy na ziemię z kilkumetrowej wysokości. I dopiero pod wpływem niezależnych mediów władze w Mińsku zażądały od rosyjskich podwykonawców wymiany uszkodzonej obudowy. Ze względu na te problemy elektrownia zostanie uruchomiona w 2019 r., czyli rok później niż planowano.

Na podstawie: BNS, belsat.eu


Komentarze

#1 Potomkowie sowieckich

Potomkowie sowieckich najemników tęsknią za zcasami , które minęły i juz nie wrócą

#2 Mycha razem z Cowboy,em

Mycha razem z Cowboy,em tęskni za komuną i ubecją stąd te skojarzenia.

#3 Te 2 miliony ludzi pod

Te 2 miliony ludzi pod rzadami
eurokomunistow ma malo nam
do gadania. Tyle w temacie.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.