Niebo zwyczajnych cudów


Fot. Henryk Sielewicz
Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po niedawnym zaćmieniu księżyca, a tu niebo szykuje nam nową niespodziankę wizualną. W najbliższy weekend, w nocy z 12 na 13 sierpnia będzie można podziwiać deszcz "spadających gwiazd" z roju Perseidów. Zapytaliśmy Henryka Sielewicza, czy warto zapatrzeć się w sobotę w nocne niebo. Astronom zasugerował, że widowisko najlepiej obserwować poza miastem, gdzie widoku nieba nie zakłóca światło.

Dopiero co - 7 sierpnia podziwialiśmy częściowe zaćmienie Księżyca, a już czekają nas kolejne nadniebne atrakcje. W nocy z soboty na niedzielę zobaczymy nad głowami "spadające gwiazdy". Będą to meteory z roju tzw. Perseidów.

Spadające Perseidy najlepiej oglądać poza miastem. W miastach zakres widzialności ogranicza bowiem sztuczne światło. Tam, gdzie świecą miejskie latarnie, widzimy tylko najjaśniejsze i największe gwiazdy. Teraz, w okresie letnim, po zachodzie słońca późno robi się ciemno. Dodatkowo w obserwacji zjawisk na niebie przeszkadza mocno odbijający światło Księżyc w pełni. A "spadające gwiazdy" najlepiej widać na ciemnym niebie. Jak mówi Henryk Sielewicz, z miasta nigdy nie wypatrzymy małych gwiazd. Dostrzeżenie np. Drogi Mlecznej z perspektywy człowieka w mieście jest praktycznie niemożliwe. Może dlatego szalony i romantyczny astronom pasjonata mieszka na stałe poza Wilnem - w Słobodzie, skąd może wypatrzyć więcej ciał niebieskich, o ile oczywiście nie przeszkadza mu w tym zła pogoda.

Noc Perseidów, czyli "noc spadających gwiazd" to nic innego, jak meteory spalające się w atmosferze Ziemi. Meteory są drobnymi ciałami kosmicznymi, które wpadają w atmosferę, gdzie się spalają, emitując przy tym światło. Kiedy duży rój meteorów wpada w atmosferę jednocześnie, mówimy o tzw. "deszczu meteorów". Z takim zjawiskiem będziemy mogli spotkać się w najbliższy weekend.

"Kometa przybliża się do słońca i jej jądro zaczyna parować. Kiedy kometa leci po swojej orbicie, jej pyłek pozostaje z tyłu, za kometą. Kometa krąży wokół słońca. Kiedy Ziemia przecina orbitę roju meteorów, znaczy tych małych cząsteczek za kometą, one zaczynają szybko, z prędkością 170 km/s wpadać w atmosferę i w ciągu ułamków sekundy rozpalają się od wielkiego tarcia. Palące się meteory sprawiają wizualne wrażenie spadających gwiazd." - tłumaczył Wilnotece Henryk Sielewicz z obserwatorium astronomicznego w Słobodzie. 

Perseidy są oglądane od około 2000 lat. Pierwsze wzmianki o obserwacjach tego roju pochodzą z Dalekiego Wschodu. Perseidy są jednym z najbardziej regularnych rojów meteorów. Nad Ziemią ich aktywność rozpoczyna się w połowie lipca i trwa do około 14-25 sierpnia. Meteory widoczne są na całym niebie, ale z powodu parametrów orbity komety Swifta-Tuttle'a Perseidy są najlepiej widoczne na półkuli północnej. Ze względu na dużą wysokość radiantu nad horyzontem, zwykle najwięcej Perseidów obserwuje się w drugiej połowie nocy i nad ranem.

Rój meteorów jest aktywny od 17 lipca do 24 sierpnia, ale najwyższą intensywność Perseidów przewiduje się właśnie w sobotę, 12 sierpnia. Pierwsze Perseidy rozbłysną na niebie ok. 20.00 i spadać będą przez całą noc. Według specjalistów, patrząc w tym czasie na niebo, możemy zaobserwować ok. 100 spadających gwiazd na godzinę! Po tym okresie ich aktywność zacznie się zmniejszać, ale przez 5 kolejnych nocy będzie można je podziwiać z dobrych punktów obserwacyjnych.

Deszcz Perseidów to tylko jedno z wielu zjawisk "spadających gwiazd". Astronomowie nie uznają go za szczególnie wyjątkowe. W orbity rojów meteorów Ziemia wpada kilka razy do roku. Astronomom znane są np. zjawiska świetlne wywołane spalaniem meteorów z roju Leonidów w grudniu czy majowe Akwarydy.

PS: Dziękujemy panu Henrykowi Sielewiczowi ze Słobody za udzielenie fachowych wyjaśnień dotyczących zjawisk astronomicznych. Zapraszamy do zapoznania się z działalnością astronoma, przyrodnika i fotografa tutaj. Henryk Sielewicz interesuje się obserwowaniem nieba od 50 lat. Swoją przygodę z astronomią rozpoczął w wieku 16 lat: "Ja byłem zawsze romantykiem, mnie zawsze ciągnęło do nieba i gwiazd. To mnie zauroczyło. Zachorowałem na tego wirusa, a lekarstwa na niego nie ma." - przyznał astronom.

Na podstawie: inf. wł.