Ocalona przez Janinę Strużanowską: Mam teraz bliskich ludzi...


Tamara Ben Amram i Hanna Strużanowska-Balsienė, fot. wilnoteka.lt
Jestem bardzo szczęśliwa, że odnalazłam Hannę, że mam teraz bliskich ludzi w Wilnie i we Francji - w rozmowie z Wilnoteką powiedziała mieszkająca obecnie w Izraelu Tamara Ben Amram, z domu Widuczańska. Kobieta dopiero 70 lat po zakończeniu wojny dowiedziała się, komu zawdzięcza uratowanie z Holokaustu oraz to, że w Grenoble mieszkają potomkowie jej przyrodniego brata. Podczas okupacji niemieckiej jako 6-miesięczne dziecko pod zmienionym imieniem i nazwiskiem Tamara trafiła do domu Janiny Strużanowskiej w Kolonii Magistrackiej na przedmieściu Wilna, osoby o gorącym sercu i wielkiej odwadze.
Tamara Ben Amram urodziła się w Wilnie podczas wojny, która pozbawiła ją rodziny - z Holokaustu uratowały się tylko z matką, Heleną Widuczańską, wziętą w okresie przedwojennym wileńską adwokat. W 1959 r. wyjechały do Polski, a stamtąd do Izraela. Niewiele pamięta z okresu wojny - była zbyt mała, natomiast matka niechętnie powracała wspomnieniami do tamtego okresu. Dopiero niedawno dzięki pracownikom Państwowego Muzeum Żydowskiego im. Gaona Wileńskiego dowiedziała się, komu zawdzięcza życie i że w Wilnie, w tym samym domu w dawnej Kolonii Magistrackiej, mieszka córka Janiny StrużanowskiejHanna Strużanowska-Balsienė.

Przyjechała więc do Wilna, by poznać historię swojego dzieciństwa, a potem - jeszcze raz, żeby razem z Hanną Strużanowską-Balsienė wziąć udział w uroczystości przyznania Janinie Strużanowskiej przez prezydent Litwy Krzyża za Ratowanie Ginących. Pośmiertnie. Ta niezwykła kobieta, ogromnie zasłużona dla społeczności polskiej lekarka, założycielka i wieloletnia kierownik Polskiego Zespołu Dramatycznego przy Klubie Pracowników Łączności w Wilnie (obecnie - Polskie Studio Teatralne w Wilnie) zmarła w 1984 r. 

Janina Strużanowska z domu Kunigiel urodziła się w 1905 w Czerwonym Dworze. Studiowała medycynę na Uniwersytecie Stefana Batorego, potem na Uniwersytecie Warszawskim. Wraz z mężem, polskim oficerem, Edmundem Mieczysławem Strużanowskim, zamieszkała w Warszawie. Latem 1939 r. wraz z dziećmi, Hanią i Jurkiem, przyjechała na wakacje do Wilna. Jak wspomina Hanna Strużanowska-Balsienė, ojciec miał do nich dołączyć, ale nie dostał urlopu - zbliżała się wojna. Przyjechał tylko na dwa dni na początku sierpnia, żeby się pożegnać. Zobaczyli się znów dopiero po 18 latach. Po wojnie Janina Strużanowska została z dziećmi w Wilnie. Ojciec zamieszkał w Krakowie.

Janina Strużanowska w okresie powojennym była znaną osobą w środowisku polskim, a jej dom - ostoją polskości. Bywali tam "wiliowcy", uczniowie "Piątki", odbywały się próby spektakli założonego przez nią zespołu teatralnego. Niewielu wiedziało jednak, że podczas okupacji niemieckiej w tym samym domu Janina Strużanowska ukrywała Żydów.

Tamara Widuczańska, wówczas pod fałszywym nazwiskiem Marta Werykowska, wraz ze swoją mamą i nianią, Polką Anastazją Wojtkiewicz trafiła do domu w Kolonii Magistrackiej jako 6-miesięczne dziecko. W czasie wojny o jedzenie było trudno, pani Janina kupiła więc kozę, żeby mieć czym karmić dziewczynkę. Potem przyjęła jeszcze dwie siostry, również Żydówki. Wszystkie doczekały końca wojny. 

"Mama nie ukrywała przed nami, czym to grozi, ale tłumaczyła, że musimy uchronić tych ludzi i w ten sposób uchronimy siebie. Mama była święcie przekonana, że każdy powinien zachować się po ludzku i traktować to jako swój obowiązek, ona sama uważała to za swój obowiązek" - mówi pani Hanna. 

Hanna Strużanowska-Balsienė wspomina, że początkowo jej matka i uratowana przez nią Helena Widuczańska utrzymywały kontakt, który jednak urwał się po wyjeździe do Izraela. "Takie były czasy - tych, którzy wyjechali do Izraela, traktowano jak zdrajców, więc żeby nie zrobić krzywdy tym, którzy zostali, przestawali się odzywać" - tak dziś tłumaczy zerwanie kontaktów. 

Tamara nie pamięta czasu spędzonego w domu Strużanowskich, to dzięki Hannie odkrywa tajemnice ze swojego dzieciństwa. Przypadek sprawił, że mniej więcej w tym samym czasie, kiedy odnalazła Strużanowskich, dowiedziała się, że we Francji, w Grenoble, miała też starszego przyrodniego brata, o istnieniu którego nie miała pojęcia. Brat do końca życia szukał śladów ojca i dopiero po jego śmierci, wnuk odnalazł Tamarę i jej dzieci. "Jestem bardzo szczęśliwa..." - mówi Tamara Ben Amram. 


Zdjęcia: Jan Wierbiel, Edwin Wasiukiewicz
Montaż: Paweł Dąbrowski