Piękna kolęda z motywem wileńskim


Grafika: Mariusz Nartowski
Projekt muzyczno-wizualny z Wilnem w tle, piękna muzyka, ambitny tekst i ciekawa animacja - już niedługo odbędzie premiera teledysku do kolędy pt. "Prowadź mnie, mój aniele". Z radością objęliśmy patronat medialny nad tym wydarzeniem. Urzekły nas rysunki Mariusza Nartowskiego, muzyka Szymona Szewczyka i tekst Arkadiusza Kobusa. W wyniku połączenia wszystkich tych elementów w spójną całość powstanie klip kolędowy, którego premierę przewidziano na 10 grudnia.
 
Arkadiusz Kobus napisał po polsku tekst nowej kolędy pt. "Prowadź mnie, mój aniele". Jego słowa zainspirowały kompozytora Szymona Szewczyka do stworzenia muzyki. Wtedy spod ołówka Mariusza Nartowskiego wyszły ilustracje przedstawiające Wilno, które posłużą jako tło do powstającego teledysku. Premierę teledysku kolędy "Prowadź mnie, mój aniele" pod patronatem Wilnoteki przewidziano na grudzień. Dzisiaj zapraszamy na wywiad z Szymonem Szewczykiem, autorem muzyki. Zapytamy kompozytora o jego zainteresowanie Wilnem i o inspiracje twórcze.

Ewa Maria Kaczmarek: W Waszych utworach bardzo często pojawiają się motywy narodowe i patriotyczne, nawiązuje Pan do historii, dawnych Kresów. Skąd u Pana takie zainteresowania?

Szymon Szewczyk: Tematyka historyczna jest bardzo atrakcyjna dla kompozytora. Daje dużo możliwości do zaprezentowania warsztatu kompozytorskiego czy nawet poprowadzenia narracji muzycznej w nieco filmowy lub musicalowy sposób. Moim głównym obszarem działalności jest muzyka filmowa i tworzę kompozycje o bardzo różnorodnej tematyce. Patriotyzm w muzyce to emocje, nastrój, czasem ilustracyjność. To te same środki wyrazu, które bywają obecne w innych obszarach mojej twórczości, dlatego praca nad piosenkami patriotycznymi jest dla mnie przyjemna.

Chciałbym również mówić o wydarzeniach historycznych w sposób skłaniający do refleksji oraz ponad wszelkimi podziałami politycznymi. Tożsamość narodowa jest niezwykle istotna, jednak uważam, że należy ją kształtować poprzez przemyślenia nad danymi wydarzeniami, budować w sobie pokój i dążenie do jedności, a nie agresję i wolę walki. Liczę na to, że świadomość wielu osób jest na to gotowa, a język sztuki może w tym pomóc.

EMK: Kolęda "Prowadź mnie, mój aniele" jest mocno osadzona w tematyce wileńskiej. Do Wilna nawiązuje klip, tekst i chyba również muzyka. Jak postrzegają Panowie polskość na Litwie?

SzSz: Słyszałem, że Polacy na Litwie mają o wiele mniejsze przywileje niż Litwini. Podobno ze względu na działania aktualnego rządu w Polsce, ochłodziły się też nieco stosunki polsko-litewskie. Nie posiadam jednak wystarczających informacji, aby rozwijać ten temat.

EMK: Kiedy odkrył Pan w sobie talent kompozytorski i jak przebiegała Pana droga twórcza? 

SzSz: Jako 3-latek, zostałem kilka razy "przyłapany" jak uderzam palcami w rant wanny. Wyobrażałem sobie wtedy, że gram na fortepianie. Swój pierwszy utwór stworzyłem na piórniku szkolnym z wbudowanymi przyciskami, wydobywającymi dźwięki gamy C- dur. Miałem wtedy 8 lat. Utwór i piórnik pamiętam do dnia dzisiejszego. I tak się zaczęło. Przeszedłem wszystkie najważniejsze szczeble edukacji muzycznej. W okresie szkolnym tworzyłem dużo utworów na fortepian, grałem je nauczycielom ze szkoły muzycznej. Miałem szczęście, że w tym konserwatywnym systemie nauczania trafiłem na pedagogów, którzy z zaangażowaniem i poza ogólnie przyjętymi normami pomogli mi rozwijać umiejętności twórcze. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Podczas studiów na Akademii Muzycznej w Łodzi, stworzyłem pierwsze poważne kompozycje z zakresu muzyki współczesnej. W tym czasie zainteresowałem się muzyką filmową, która do dziś pozostaje moją największą pasją. Nawiązałem wtedy kontakt ze studentami szkół filmowych i zacząłem tworzyć do filmów krótkometrażowych. Był to czas, kiedy słuchałem niezliczone ilości soundtracków (zresztą robię to do tej pory) i świadomie analizowałem tę twórczość na podstawie doznań słuchowych lub partytur. Następnie próbowałem wcielić w życie to, co zaobserwowałem. Wtedy była to dla mnie największa lekcja. Po ukończeniu studiów pracowałem jako nauczyciel muzyki lub instruktor zajęć muzycznych w wielu placówkach, a równolegle tworzyłem muzykę na potrzeby mediów. W tym okresie zainteresowałem się produkcją muzyczną, instrumentami wirtualnymi, ze względu na brak perspektyw współpracy z muzykami czy orkiestrą. Przyznam, pochłonął mnie ten temat, chociaż marzę o pracy z jakimś składem symfonicznym i wykonaniami na żywo. W ostatnim czasie trafiło mi się kilka większych projektów, do których stworzyłem muzykę, m.in film "Wyklęty" (reż. Konrad Łęcki). Moja twórczość została również doceniona na świecie (Levi Avard za najlepszą muzykę do filmu "Śledztwo" w reż. Eny Kielskiej na Ca'Foscari Short Film Festiwal w Wenecji, Special Jury Award za kompozycję i orkiestrację przyznana przez niemiecką, prestiżową firmę softwarową Hofa, gdzie do konkursu, zgłoszonych zostało ponad 800 utworów). Jestem bardzo zadowolony z tych osiągnięć i mam jeszcze większą energię do tworzenia. Jestem także otwarty na nowe propozycje współpracy.

EMK: Jak zawiązała się Pana współpraca twórcza z Arkadiuszem Kobusem? W jaki sposób przebiega praca nad piosenkami?

SzSz: Arkadiusz poszukiwał kompozytora muzyki do swoich tekstów. Odnalazł mnie pośród niezliczonej ilości fachowców i tak się zaczęło. Na chwilę obecną, wraz z muzyką powstało 5 piosenek, ale planujemy cały cykl i wydanie ich na płycie.

Utwory zdecydowanie powstają etapami. Otrzymuję tekst, który muszę usłyszeć, poczuć wewnętrznie. Czasem powstają w nim drobne zmiany. Następnie komponuję wersję fortepianową piosenki z linią melodyczną dla wokalisty. Ten etap nie jest dostatecznie wyklarowany i do efektu finalnego jeszcze daleka droga. Gdy mój pomysł zostanie zaakceptowany, przystępuję do orkiestracji. Nagrywam poszczególne instrumenty, przygotowuję cały miks. Mówię o orkiestracji, a nie aranżacji, ponieważ naszym piosenkom daleko do dzieł muzyki stricte rozrywkowej. Każda z piosenek zaaranżowana jest na orkiestrowy skład. Kieruję się zasadami podobnymi jak w musicalu, muzyce klasycznej lub filmowej. To złożony proces i na tym etapie powstają jeszcze zmiany w melodii i harmonii. Ponieważ orkiestruję sam, to korzystam z tego przywileju jako dalszej części procesu twórczego. Jest przy tym dużo pracy, ale zarazem komfort, że ostateczny kształt utworu jest dokładnie taki, jaki słyszę wewnętrznie. Kolejny etap to współpraca z wokalistami. Oni już wcześniej dostają tę fortepianową wersję, o której wspomniałem. Zawsze jestem otwarty na zmiany w melodii tak, żeby była wygodniejsza do zaśpiewania, bardziej "wokalna". Często tak się dzieje, zatem to kolejny element, mający wpływ na ostateczny kształt piosenki. Gdy to wszystko zostanie wyklarowane, pozostaje nagrać wokalistów oraz zmiksować i zmasteringować cały materiał w studio. W tym zakresie współpracujemy z Jackiem Strzelczykiem ze Studio Alone. Gdy materiał wyjdzie ze studia i nikt nie ma żadnych uwag, to znaczy, że piosenka gotowa.

EMK: Czy może Pan szerzej opowiedzieć o najnowszym projekcie stworzenia kolędy. Skąd pomysł, żeby nawiązać do Wilna i pokazać miasto w teledysku?

SzSz: Polska i Litwa to wspólna historia, byliśmy przecież kiedyś jednym państwem. Polacy są na Litwie najliczniejszą mniejszością narodową, a rejon wileński stanowi ich największe skupisko. Mickiewicz pisze "Litwo, Ojczyzno moja..." i to wcale nie są tak odległe czasy. Są pokolenia wychowane tak, by o nich pamiętać. Są ludzie, którzy żyją w poczuciu podwójnej tożsamości, polskiej i litewskiej. Wilno posiada również wspaniałą architekturę, piękne zakątki oraz zabytki, z których część pamięta jeszcze wspólną historię. Wilno może ucieszyć oko, tym bardziej w zimowej scenerii i artystycznym wydaniu.  


 

Tekst kolędy

1/ Prowadź mnie, mój aniele.
Przez śnieg, jak opłatek biały.
Do Wilna, jak do Betlejem.
/Do/ Katedry i Ostrej Bramy.

2/ Panna dzieciątko kołysze.
Wypełnia się Boże dzieło.
I niesie się poprzez ciszę:
"Gloria in excelsis Deo."

Ref. Iskrzy i błyszczy zimowy błękit.
Maryja nuci: śpij mój maleńki.
Świąteczne życzenia wzlatują z dymem.
Kolędę nuci świerszcz za kominem.

3/ /Więc/ prowadź mnie /mój/ aniele.
Przez polskie drogi pokręcone
Do Wilna, jak do Betlejem.
Tam dom mój, gdzie serce moje.



Grafika: Mariusz Nartowski
Na podstawie: inf. wł