Pielgrzymka Miłosierdzia


Podróżując latem drogami Wileńszczyzny, możliwie mieliście okazję spotkać większą lub mniejszą grupę dziwnie wyglądających ludzi. Dziwnie, bo nawet klimatyzacja w samochodzie z ostatnich sił prowadzi walkę z upałem, a ci ludzie w samą spiekotę idą asfaltowaną drogą. Idą i w dodatku śpiewają. I nawet, jeżeli ktoś kuleje na jedną nogę z powodu dokuczającego bąbla, uśmiecha się mimo wszystko i jeszcze podnosi rękę, aby przywitać obok przejeżdżających nieznajomych ludzi. Podejrzewam, że dopiero widok niesionego krzyża na czele grupy potrafi dać odpowiedź na pytanie obok przejeżdżającej osoby – to idą pielgrzymi.
Taka forma modlitwy jak pielgrzymowanie nie jest nową w Kościele. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa pątnicy wybierali się do miejsc świętych w Jerozolimie czy do grobów ludzi zamordowanych za wiarę. W średniowieczu szczególnie popularnym miejscem pielgrzymowania były groby apostołów Piotra i Pawła w Rzymie. Taka nieprosta i dużo fizycznych starań potrzebująca modlitwa nie tylko, że nie zanikła z biegiem lat, ale dzisiaj nabrała szczególnego charakteru. Przeróżne transporty, różni ludzie, pielgrzymki długie i dosłownie kilkugodzinne. Biura turystyczne proponują pielgrzymki autokarowe, a niektóre zgromadzenia zakonne organizują nawet wyprawy samolotem do miejsc świętych. Najstarszą i w dodatku najbardziej „ekstremalną” formą pielgrzymowania jest pielgrzymowanie na piechotę. Wszystko to, aby w szczególny sposób spotkać się z Bogiem. Pielgrzymowanie w Kościele katolickim, inaczej aniżeli w judaizmie czy islamie, nie jest obowiązkiem. Natomiast ludzie, którzy mieli doświadczenie takiej formy modlitwy, nigdy nie zostają obojętni.

Często się mówi, że jeśli chcesz poznać innego człowieka, to wybierz się z nim w góry. Jako jeden z organizatorów tegorocznej Pielgrzymki Miłosierdzia mówię: Jeżeli chcesz poznać Boga, inną osobę i oczywiście siebie, to wybierz się na pielgrzymkę. Pielgrzymowanie nie jest tylko pokonaniem konkretnych kilometrów trasy. Pielgrzymowanie jest modlitwą i formą skupienia dla pogłębiania wiary. Dlatego pielgrzymi oprócz tradycyjnych form modlitwy, takich jak różaniec czy koronka do Miłosierdzia Bożego, mają możliwość poznawać Boga w sposób naukowy: słuchać konferencji na tematy biblijne, pogłębiać wiedzę w sferze moralności życia.

Bardzo ważnym elementem pielgrzymowania jest poznawanie samego siebie. Taka nieprosta podróż pozwala człowiekowi być całkowicie otwartym względem siebie. Widzieć swoje niedoskonałości, które szczególnie dają o sobie znać, gdy jest się zmęczonym, ale też tak samo poznawać swoje mocne strony, poznawać siebie jako osobę.

Tradycyjna Pielgrzymka Miłosierdzia, która co roku wędruje z Ejszyszek do Ostrej Bramy w bieżącym roku jest jubileuszowa. Już dwudziesty raz pątnicy wyruszą w  podróż do Matki Boskiej, aby dziękować za kolejny rok, za wszystko, co Bóg zdziałał w ich życiu i oczywiście prosić Bożej pomocy. Młodzież często prosi o udane dostanie się na studia, modlą się za rodziny, za przyszłych narzeczonych. Starsi ludzie błagają Bożego Błogosławieństwa, zdrowia czy nawet łaskę szczęśliwej śmierci. Pielgrzym idzie, aby spotkać się z Matką Miłosierdzia. Niesie całe swe życiowe doświadczenie, chwile radości i smutku. Człowiek wędruje do Boga.

Tematem tegorocznej Pielgrzymki Miłosierdzia jest rodzina. W drodze będziemy rozważali tajemnicę Boskiej Rodziny, nasze własne rodziny oraz rodzinę Kościoła na całym świecie.

Pielgrzymka tradycyjnie wędruje z Ejszyszek do Ostrej Bramy przez Soleczniki, Turgiele, Rudominę. W programie mamy mecz piłki nożnej – księża przeciwko świeckim sportowcom, wieczory przy ognisku, uroczyście śpiewany hymn – Akatyst. Tak bogaty program byłby niemożliwy bez pomocy mieszkańców miast, w których pielgrzymi są mile przyjmowani. Dziękujemy wszystkim ludziom, którzy spotykając nas w drodze, częstują świeżym jabłkiem czy kubkiem wody, a szczególnie tym wszystkim, którzy co roku przyjmują nas na noclegi.

Pielgrzymce Miłosierdzia tradycyjnie przewodniczą księża. Gdy osobiście spotkałem się z organizowaniem pielgrzymki, to pomyślałem, że dobrze byłoby mieć kilka mocnych argumentów, aby w trudniejszych chwilach udzielić zmęczonemu pielgrzymowi motywacji podnieść się i iść dalej. I tu natrafiłem na problem. Nie ma racjonalnego argumentu, aby udowodnić, że pielgrzymowanie jest lepszą formą modlitwy aniżeli inne. Nie udowodnisz, że warto wybierać się w niełatwą pieszą podróż, jeżeli do Ostrej Bramy można dojechać autem. Może właśnie dlatego pątnicy dziwnie wyglądają w oczach ludzi, którzy mijają ich na drogach, bo pielgrzymi są tak samo dziwni jak zakochani ludzie. Potrafią dla kochanej osoby zrobić całkowicie nieracjonalny i niepotrzebujący żadnej argumentacji uczynek. Po prostu iść do zakochanego w Tobie Boga i pokonywać kilometry nie dla ilości wysłuchanych modlitw czy innej korzyści. Pielgrzym jest zakochany i kroczy do oczekującego Boga.

Podróżując latem drogami Wileńszczyzny, możliwe będziecie mieli okazję spotkać większą lub mniejszą grupę dziwnie wyglądających ludzi niosących krzyż, śpiewających i machających wam kolorowymi chustami na powitanie. Przywitajcie ich i wy, podnosząc rękę. To są pielgrzymi, ludzie zakochani w Bogu.