Po skardze Orlenu Kolejom Litewskim grozi wielomilionowa kara


Fot. wilnoteka.lt
Spółka państwowa Lietuvos geležinkeliai może nie tylko nie otrzymać spodziewanego wsparcia unijnego na projekt "Rail Baltica", ale też będzie musiała ponieść konsekwencje finansowe za zdemontowany odcinek torów kolejowych pomiędzy rafinerią w Możejkach a granicą z Łotwą. Komisja Europejska prowadzi obecnie postępowanie w tej sprawie. Kolejom Litewskim grozi kara w wysokości kilkudziesięciu milionów euro.
W 2008 roku Koleje Litewskie zdemontowały19-kilometrowy odcinek torów kolejowych pomiędzy rafinerią w Możejkach a granicą z Łotwą, którym spółka Orlen Lietuva mogła transportować paliwa z rafinerii w Możejkach na północ, korzystając z konkurencyjnego dla Lietuvos geležinkeliai przewoźnika. Po rozebraniu torów, Orlen został skazany na korzystanie z droższych usług Kolei Litewskich.

Grupa Orlen skierowała do Komisji Europejskiej skargę. W marcu 2013 r. KE wszczęła przeciwko litewskiemu przewoźnikowi postępowanie. W międzyczasie toczyły się rozmowy pomiędzy przedstawicielami płockiego koncernu, władzami litewskimi i spedytorem, które miały rozwiązać problemy, ostatecznie jednak nie przyniosły one żadnego efektu. Na początku stycznia 2015 r. Komisja Europejska opublikowała komunikat o przesłaniu Kolejom Litewskim pisma, w którym Bruksela zgłasza zastrzeżenia wobec działań litewskiej państwowej firmy ("statement of objections"). KE uważa, że Lietuvos geležinkeliai rozbierając w 2008 r. odcinek torów łączący Litwę z Łotwą, ograniczyły konkurencję, co jest naruszeniem art. 102 Traktatów Unii Europejskiej. Litewskim Kolejom grozi kara finansowa w wysokości 10 procent dochodów spółki, może to być kwota opiewająca na kilkadziesiąt milionów euro.

W 2015 r. litewski przewoźnik kolejowy ubiegał się o finansowanie unijne projektu "Rail Baltica". Okazało się jednak, że wnioski zostały sporządzone niewłaściwie, co spowodowało, że przyznane dofinansowanie jest dwukrotnie mniejsze niż wnioskowane.

O problemach spółki Lietuvos geležinkeliai prezydent Dalia Grybauskaitė rozmawiała z ministrem transportu Rimantasem Sinkevičiusem. Prezydent nie szczędziła krytyki ani spółce kolejowej, ani ministerstwu. Zdaniem prezydent, Koleje Litewskie zachowują się "jak państwo w państwie" i chociaż 100 proc. udziałów w tej spółce należy do państwa, resort transportu nie panuje nad tym, co się tam dzieje. Zdaniem Grybauskaitė, spółka musiałaby utrzymywać ścisły kontakt z prowadzącą dochodzenie Komisją Europejską, tymczasem Lietuvos geležinkeliai nawet nie szukają rozwiązania i porozumienia z KE, by uniknąć gigantycznej kary". 

Na podstawie: BNS, delfi.lt, lrt.lt

Komentarze

#1 To byla zaplanowana akcja ,ze

To byla zaplanowana akcja ,ze bym pompowac pieniazki od gospodazy rafinerii.Do 2007r.pracowalem jako geodeta na koleii.Spolka ,Klaipedos kranai,budowala tory w Klaipedzie do nafto bazy ,a my musielismy sprawdzac czy odpowiadaja .Gdy byly jakies niedostatki,to przyjezdzal prezes Kaipedos nafta by predzej to zalatwic.Mowiono ze byl to zienc ministra transportu.Pozniej na odcinku stacji Buginiai na Wenspils do granicy rozebrano tory kolejowe.Tory na tym odcinku potrzebowaly tylko sredni remont.

#2 dasvd

dasvd

#3 Demokracja głupków działa ja

Demokracja głupków działa ja potrafi :D

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.