Polacy na Białorusi walczą o swoje szkoły


Polska szkoła w Grodnie, fot. wspolnotapolska.org.pl
Ponad cztery tysiące podpisów pod apelem do prezydenta Aleksandra Łukaszenki w obronie polskich szkół w Grodnie i Wołkowysku zebrał w ciągu miesiąca Związek Polaków na Białorusi. Jak poinformowała prezes organizacji Andżelika Borys, nie są to jeszcze dane ostateczne - organizatorzy spodziewają się, że po 1 maja ZPB będzie mógł przekazać do Administracji Prezydenta Republiki Białorusi petycję, podpisaną przez około 5 tysięcy białoruskich obywateli polskiego pochodzenia.
Protest przeciwko podjętej przez białoruski resort edukacji próbie rusyfikacji szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku poprzez zmiany w prawie oświatowym stał się, jak podkreśliła Andżelika Borys, najważniejszą akcją zainicjowaną przez ZPB w tym roku. Podkreśliła, że już teraz, na podstawie liczby podpisów zebranych w poszczególnych miejscowościach, może ona wnioskować o aktywności środowisk polskich oraz oddziałów ZPB, działających w tych miejscowościach.

Białoruskie władze planują zwiększenie liczby przedmiotów wykładanych w języku państwowym - czyli de facto rosyjskim i nałożenie obowiązku zdawania egzaminów właśnie w tym języku. Rozszerzenie listy przedmiotów uczonych po rosyjsku będzie leżało w gestii lokalnych władz. Zdaniem rodziców otwiera to drogę do pełnej rusyfikacji polskich szkół. Nowe prawo dotknie również dwie szkoły z litewskim językiem nauczania: w Pelesie i Rymdziunach.

Projekt Kodeksu Edukacji został opublikowany w lutym 2017 r. i do lipca powinien zostać wniesiony pod obrady Izby Reprezentantów. Na początku kwietnia białoruskie ministerstwo edukacji wysłało na spotkanie z rodzicami uczniów polskiej szkoły w Grodnie swojego przedstawiciela, który opowiadał, że zmiany będą służyć lepszej socjalizacji dzieci. Rodzice nie zgadzają się z taką opinią i zapowiadają zjednoczenie wysiłków w walce o swoje prawa z rodzicami dzieci z polskiej szkoły w Wołkowysku oraz dwóch litewskich szkół. Przypominają, że zgodnie z białorusko-polskimi umowami, szkoła w Grodnie była zbudowana za polskie pieniądze i ma służyć nauczaniu w języku polskim.

Na Białorusi działają dwie szkoły z polskim językiem nauczania: w Grodnie i w Wołkowysku. Łączna liczba uczniów to 870. Na Białorusi języka polskiego lub po polsku - w różnych formach nauczania - uczy się łącznie około 12 tysięcy dzieci i młodzieży.

Na podstawie: znadniemna.pl, belsat.eu

Komentarze

#1 Ale władze RP znowu są

Ale władze RP znowu są bierne.

#2 " zmiany będą służyć lepszej

" zmiany będą służyć lepszej socjalizacji dzieci"
dokładnie to samo powtarzają buldożery (Simasius, Kubilius) w Lietuvie, jakoby rzekomo w trosce o dobro dzieci dokonują tzw. optymalizacji - w istocie jest to po prostu niszczenie polskiej sieci szkół

#3 Polska delegacja sejmowa była

Polska delegacja sejmowa była w Mińsku i rozmawiała na temat polskich szkół a jej przewodniczący był ostrożnie zadowolony z rozmów. Akurat w kwestii tych dwóch szkół nie może być zgody na zmianę języka nauczania. Celem obecnej polskiej władzy powinno być zwiększenie ilości polskich placówek szkolnych bo jest ich śmiesznie mało w porównaniu do liczby Polaków

#4 Na jednym z portali kresowych

Na jednym z portali kresowych znalazłem taki oto ciekawy komentarz:
Określenie o Andżelice Borys, że „W trudnym momencie porzuciła Związek i wyjechała na Zachód” nie jest do końca zgodne z rzeczywistością. Ona nie porzuciła Związek, a została usunięta za alkoholizm. Polska, próbując ją ratować, najpierw ufundowała stypendium doktoranckie w Polsce, a jak z tego nic nie wyszło, ufundowała jej wyjazd do Brazylii. Po powrocie doszło dopiero do rozgrywki /prawdopodobnie niezbyt uczciwej/ z Jaśkiewiczem. Już raz, zresztą również nieuczciwie ponad 10 lat temu wygrała z ówczesnym prezesem Kruczkowskim, kiedy to na salę obrad została wprowadzona studentka, która stwierdziła, że Kruczkowski ją zgwałcił. I chociaż po latach to okazało się nieprawdą, to Kruczkowski wybory przegrał. Takie to, niestety bagno istnieje w Kresowii, zwanej Związkiem Polaków na Białorusi. Prawdziwy Związek Polaków /nie zaciekłych opozycjonistów/ na czele z Mieczysławem Łysym nie jest, niestety, uznawany przez stronę polską, a jego działacze mają zakaz wjazdu do Polski. To jest skandaliczne zachowanie rządu Polskiego, gdyż większość najbardziej wykształconych i znaczących na Białorusi Polaków, którzy nie chcą zwalczać Łukaszenki, nie jest w stanie uaktywnić się w Związku Polaków, bo, albo utraci pracę, jeżeli przejdzie do opozycyjnego związku, albo będąc w legalnym, nie wjedzie do Polski. Tak rząd Polski podzielił Polaków na Białorusi.

#5 My na Litwie doskonale to

My na Litwie doskonale to znamy z walki, zwłaszcza ostatnio w Wilnie z merem-buldożerem, który likwiduje polskie szkoły.

Trwajcie i walczcie. I nie dajcie się podzielić "farbowanym lisom" przywiezionym w ministerialnej teczce

#6 Obrona szkół to jedno, ale z

Obrona szkół to jedno, ale z tą Borys to jest taka dziwna sprawa. Jedną ręką rozwala (po raz drugi) Związek Polaków na Białorusi, a z drugiej strony udaje, że walczy o polskie szkoły i ostro atakuje państwo białoruskie. Wyszło szydło z worka. Widać dostała zadanie, aby nie doszło do zbliżenia Polski z Białorusią, na czym zależy obecnemu rządowi w Polsce, o czym mówił zresztą minister Waszczykowski. Z tego jej zachowania można wyciągnąć jeden wniosek dla Polski. To potencjalne zbliżenie Polski i Białorusi (co byłoby historycznie uzasadnione, bo nie mieliśmy ze sobą konfliktów) nie jest oczywiście wygodne dla Rosji, ale jeszcze bardziej dla Niemców, bo oznaczałoby to silniejszą Polskę. Dlatego za czasów rządów PO i Tuska robiono wszystko by zepsuć relacje z Mińskiem. Zresztą przyjaciółka Tuska, czyli Andżelika Borys, rozwalała Związek Polaków i to niestety skutecznie. A teraz przefarbowała się i przykleiła do Dworczyka. I też za jego wiedzą, może i udziałem, po raz drugi niszczy i rozbija Związek Polaków. Dowodem na to jest wyrzucenie zasłużonych działaczy – Prezesa Jaśkowiaka i dyrektor Dubowskiej. Przyzwolenie na rozbijackie działania Borys nie służą polskiemu interesowi i przyczyniają się do niszczenia polskości na Kresach. Ciekawe czy wie o tym prezes Kaczyński, że na Białorusi polskimi rękoma jest kontynuowany interes PO/niemiecki?!

#7 To bardzo dobrze że ludzie

To bardzo dobrze że ludzie starają się obronić szkoły polskie na Białorusi. Są tylko dwie, tym bardziej należy się o nie troszczyć.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.