Polskie Dyktando dla Dorosłych. Tekst


Poniżej prezentujemy tekst Polskiego Dyktanda dla Dorosłych. W konkursie, zorganizowanym przez Związek Polaków na Litwie, o tytuł Mistrza Polskiej Ortografii walczyło ponad 60 osób.
Arcyprzodkowie, czyli obrazki z rodzinnego sztambucha
Mój prapradziadek Eustachy, pochodzący spod Wilna pół-Litwin, potomek pół Czecha, pół Polaka oraz rodowitej Litwinki, zagorzałych zwolenników husytyzmu, lubił rozkoszować się lekturą nie najnowszych numerów lokalnych gazet. W „Wiadomościach Wileńskich” zapamiętale wyszukiwał informacji o polowaniach, w których brały udział przewyborne charty z hodowli hrabiego Radziwiłła, oraz wszelkich ciekawostek związanych z leśnictwem, myślistwem i rybołówstwem. W satyrycznej „Musze” czytał przede wszystkim humoreski. Z kolei jego żona Eulalia, córka niezapomnianego autora popularnych herbarzy, sprowadzała z zagranicy supernowoczesne odbiorniki radiowe, by słuchać swoich najulubieńszych arii operowych. Ich syn Błażej jako mały chłopczyk, chcąc nie chcąc, chyżo przemykał między stertami gazet i zepsutych radioodbiorników. W poprzek największego salonu z upodobaniem budował mur z roczników „Życia Literackiego Litwy”, spoza którego lubił od czasu do czasu strzelić ze swojej dziecięcej fuzji do przechodzącego nieopodal starego Józefa, od wielu lat pracującego we dworze ogrodnika-kucharza. Kiedy Błażej dorósł, opuścił majątek rodziców i przeniósł się do Gdańska, gdzie został lekarzem pediatrą, który nie stronił od homeopatii. Niekiedy wypływał w morze, korzystając z zaproszenia swojego przyjaciela, kapitana żeglugi wielkiej, który dowodził ogromnym statkiem cysterną. Podczas tych wypraw łowili halibuty i obserwowali wieloryby. Kiedyś musieli w te pędy czmychać z wody przed jakimś żarłocznym stworem przypominającym minismoka. Po powrocie Błażej zapisywał wszystkie przygody w dwustustronicowym diariuszu. Jego córka Bożena opublikowała ten tekst jako druk bibliofilski pod znamiennym tytułem: „Przygody niby-podróżnika”. Sama także niemało pisywała. Marzyła o tym, by jej syn został uznanym artystą muzykiem lub plastykiem, jednak ja nie byłem cudownym dzieckiem i szybko doszliśmy do wniosku, że czeka mnie raczej pseudokariera, czyli granie pseudowirtuozerskich pasaży lub układanie kolaży, a to jedynie quasi-sztuka. Poza tym od zawsze pasjonowały mnie raczej różne hocki-klocki, które można wyczyniać ze słowami. To dlatego z chęcią piszę np. takie dyktanda.

Komentarze

#1 Trudne!

Trudne!

#2 Oby z roku na rok brało

Oby z roku na rok brało udział w dyktandzie coraz więcej osób. Wg mnie fajnie by było także wprowadzić różne poziomy trudności tak by zachęcić więcej ludzi do nauki polskiego.

- adam81w

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.