Polskie napisy na ulicach owszem, ale w Niemczech


Trasa rowerowa na granicy polsko-niemieckiej, fot. swinoujscie.pl
Tegoroczna majówka była dla mnie wyjątkowo udana. Byłem nad Bałtykiem, którego nie widziałem już kilka lat. Jak wiedzą moi stali czytelnicy, mieszkam obecnie w kraju, który morza nie ma, stąd możliwość, nawet przez kilka dni, posłuchania szumu fal i pobyczenia się na plaży jest dla mnie nie lada gratką. Pogoda również dopisała. Wyjazd bardzo udany. Tym razem miałem okazję zobaczyć niemieckie wybrzeże Morza Bałtyckiego. Jest ono równie piękne i romantyczne jak dotychczas znane mi: polskie i litewskie. Niemniej, o urokach wypoczynku pisać nie będę, podzielę się natomiast kilkoma spostrzeżeniami, które poczyniłem podczas majowego wypadu do Niemiec.
Byłem na wyspie Uznam, którą w poprzek przecina granica polsko-niemiecka. Na terytorium Polski znajduje się Świnoujście z portem, ale także ze wspaniałą szeroką plażą i licznymi hotelami oraz pensjonatami. Natomiast po niemieckiej stronie są śliczne - typowo uzdrowiskowe - miejscowości, takie jak Ahlbeck, Heringsdorf czy Bansin. Dla wygody mieszkańców i urlopowiczów uruchomiono przed kilkoma laty lokalną kolej, która łączy miasta po obu stronach granicy. Miłośnicy aktywnego wypoczynku mogą z kolei korzystać z szerokiej sieci ścieżek rowerowych. Można więc, nie zbaczając z drogi dla rowerów, gnać na dwóch kółkach z Niemiec do Polski i z powrotem.

Coś co mnie mile zaskoczyło, właśnie podczas jazdy rowerem w Niemczech, to wiele dwujęzycznych - po niemiecku i po polsku - napisów rozmieszczonych na tablicach przy ścieżkach rowerowych. Zresztą były one nie tylko tam. Znajdowały się na przeróżnych tablicach informacyjnych, w tym nawet na plaży. Na zewnętrznej tablicy jednej z restauracji widziałem również napisane zdanie w języku polskim, którego niestety, czego żałuję, nie sfotografowałem. A brzmiało ono: „W niedzielę rozpalamy grilla. Serdecznie zapraszamy gości z Polski!”.

Obok polskich napisów równie sympatycznym zaskoczeniem były reakcje niektórych niemieckich sprzedawców, którzy słysząc, że klienci są Polakami, mówili: dziękuję i proszę. Miłą niespodziankę, jaką jest obecność języka polskiego na wyspie Uznam, można sobie tłumaczyć oczywiście faktem, że to pogranicze, oraz obecnością turystów z Polski. Okazuje się jednak, że polski jest także obecny w - nazwijmy to - przestrzeni publicznej stolicy Niemiec, w Berlinie. Napisy po polsku coraz częściej można spotkać np. na dworcach. Widziałem też instrukcje w języku ojczystym w automatach do sprzedaży biletów.

Powie ktoś, iż to naturalne. W końcu mnóstwo Polaków odwiedza miasto nad Szprewą, a coraz więcej polskich firm i sklepów ma tu swoje biura i salony. Doda też zapewne, że choćby dla zwyczajnego komfortu turystów czy ludzi przyjeżdżających w interesach lub na zakupy należałoby umieścić informacje i instrukcje po polsku. I trudno się z takim, wydawać by się mogło oczywistym, poglądem nie zgodzić.

Niemniej, to co jest jasne dla Niemców, do których zresztą nie żywię jakiegoś specjalnego sentymentu, wcale nie jest tak jednoznaczne dla wielu Litwinów. Wilno co roku odwiedzają setki wycieczek z Polski. Dziesiątki tysięcy polskich turystów (jest bez porównania więcej niż Niemców, Hiszpanów czy Anglików) zostawiają w Wilnie niemałe pieniądze. Firmy z Polski, i to te z górnej półki, zainwestowały na Litwie grube miliony. Czy jednak w Wilnie gość z Macierzy ujrzy na dworcu bądź na ulicach napisy w języku mu ojczystym? Odwrotnie, raczej z trudem je odnajdzie. I tylko w nielicznych restauracjach kelner poda mu menu w języku polskim.

Przed laty, gdy w Wilnie, w którym prawie 20 procent mieszkańców stanowią Polacy, otworzono wreszcie Dom Polski, jego kierownictwo musiało stoczyć istną batalię o zgodę władz na umieszczenie na ścianach budynku napisów w języku polskim. Udało się. Wśród wielu zdań, jakie padły z ust urzędników, którzy nie chcieli wydać zgody na istnienie „niebezpiecznego” napisu po polsku na budynku Domu Polskiego, padło też takiej natury: "Jakby Polacy stanowili większość mieszkańców Wilna, to byśmy się zgodzili". Kuriozum! Można by dodać złośliwie, że gdyby Polacy byli większością w mieście, to pewnie nie musieliby pytać nikogo o zgodę.

No cóż, najwyraźniej w zjednoczonej politycznie i gospodarczo Europie zupełnie odmiennie traktuje się tak oczywiste kwestie jak używanie publicznie języków obcych niż państwowy. Być może wynika to z różnicy cywilizacyjnej. Nawet jeśli jednak, to zawsze warto równać w górę i doszlusować kiedyś do standardów Zachodu. Życzę tego władzom litewskim ze szczerego serca!

 

Komentarze

#1 Są szkoły i przedszkola

Są szkoły i przedszkola mniejszości niemieckiej w Polsce głównie na Śląsku w woj. opolskim, śląskim.

#2 U nas w Ameryce tez. A..jesli

U nas w Ameryce tez.
A..jesli chodzi o pomniki, przewspaniale wyglada pomnik Tadzia Kosciuszki siedzacego na koniu tuz obok kasyna w Detroit, MI.
Pozdrawiam moich fanow, Kowboj.

#3 Nareszcie ktoś to opisał w

Nareszcie ktoś to opisał w mediach, Mieszkam niedaleko wymienionych okolic i też jak tam byłem to sobie pomyślałem, że w Niemczech (gdzie przecież Polaków mieszkających stale od kilkuset lat nie ma) da się zamieścić polskie napisy i nie ma z tym żadnego problemu.
I to absolutnie prawda o tym że Berlin jest dostosowany bardziej do polskich turystów niż Wilno. W Muzeach przewodnicy mówiący po polsku czy te małe urządzenia ze słuchawkami, które ich zastępują to oczywistość.
Polecam w przygranicznym Heringsdorfie koło Świnoujścia odwiedzić park przy plaży - znajdziecie tam 4 maszty z flagami - niemiecką, polską, landu Mecklemburg-Vorpommern i województwa Zachodniopomorskiego. Gdybym nie znał osobiście problemów Polaków na Litwie, to nawet nie zwróciłbym na to uwagi, bo to w tej części Europy normalne.

#4 W województwie Opolskim są

W województwie Opolskim są

#5 POLSKA: Dotychczas (stan na

POLSKA:

Dotychczas (stan na 10 stycznia 2013 r.) dodatkowe nazwy wprowadzono dla 799 miejscowości i ich części znajdujących się w 43 gminach (wprowadzono nazwy niemieckie, kaszubskie, litewskie, białoruskie i łemkowskie), nie wprowadzono natomiast żadnych dodatkowych nazw dla obiektów fizjograficznych oraz ulic.

#6 W Polsce nie ma ani jednej

W Polsce nie ma ani jednej szkoly niemieckiej. Dla miliona Niemcow!!!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.