"Ciebie, Boże, wysławiamy" - po raz XXVII


Fot. wilnoteka.lt
Przypominamy migawki z festiwalu, który odbył się niedawno w DKP. Tegoroczna edycja "Ciebie, Boże, wysławiamy" była wyjątkowa. Po raz pierwszy zabrakło na niej inicjatora i wieloletniego organizatora Gabriela Jana Mincewicza. Dzieło zapoczątkowane przez wybitnego wileńskiego polityka, pedagoga i muzykologa nadal się rozwija. Jak uważa ksiądz Tadeusz Jasiński, wszystko za sprawą tego, że sam Bóg natchnął Gabriela Jana Mincewicza do zbierania zespołów wysławiających Pana.
Na początku Festiwalu głos zabrał ks. Tadeusz Jasiński. Proboszcz parafii pw. Ducha Świętego w Wilnie przyznał, że koncert "Ciebie, Boże, wysławiamy" jest dla niego bardzo wzruszającym spotkaniem. Ksiądz Jasiński pamięta pierwszą edycję festiwalu z 1991 roku. Festiwal odbywał się wtedy w Domu Kultury w Mickunach. Ksiądz Jasiński wyraził przekonanie, że festiwal będzie istniał, ponieważ powstał z natchnienia Pana Boga. Kończąc przemowę, zaprosił wszystkich do odmówienia modlitwy Anioł Pański w intencji nieżyjącego już Gabriela Jana Mincewicza - inicjatora i wieloletniego organizatora "Ciebie, Boże, wysławiamy".

W tym roku po raz pierwszy w historii nie było już z nami pomysłodawcy festiwalu. Dzieło wybitnego muzykologa, polityka i pedagoga Jana Gabriela Mincewicza kontynuuje komitet organizacyjny w składzie: Ilona i Adam Jurewiczowie, Natalia Sosnowska i Jarosław Królikowski. Festiwal nie ma formuły konkursu. Jak powiedziała w wywiadzie dla Wilnoteki Ilona Jurewicz, nie o to chodzi, żeby ktoś był lepszy, ktoś gorszy. Wszyscy zbierają się w jednym celu - by wysławiać Pana.

Festiwal "Ciebie, Boże, wysławiamy" jest okazją do wyjścia z muzyką religijną poza mury kościoła. Od 27 lat spotkania organizuje się w różnych lokalizacjach. Są zespoły, które prezentują się na festiwalu już od lat, ale np. schola z parafii pw. Ducha Świętego w Wilnie zaśpiewała w tym roku po raz pierwszy. Repertuar występujących jest bardzo zróżnicowany. Wykonywane są pieśni kościelne i oazowe w różnych językach, solo i zespołowo, a cappella, przy podkładach midi, a także z towarzyszeniem instrumentów.

Uwagę publiczności przykuł zespół Randeo Anima z Podbrzezia. To godne podziwu, że w tak niewielkim ośrodku udało się zebrać aż tyle utalentowanych osób w różnym wieku. Grupa nie ogranicza się do śpiewania pieśni religijnych. Jak powiedziała w wywiadzie dla Wilnoteki 24-letnia instruktorka zespołu - Augustyna Grejciun, Randeo Anima realizuje się na różnych płaszczyznach, takich jak taniec, śpiew, teatr czy pantomima. Przy młodzieżowym zespole działa też zespół dziecięcy Randeo Anima Junior. Członkowie grupy przyznają, że próby są dla nich przyjemnością. Augustyna Grejciun nie czuje się autorką sukcesu zespołu, uważa, że działanie grupy jest możliwe dzięki talentom tworzących ją osób: "To nie ja jestem wszechstronnie uzdolniona, ale osoby, które są w zespole. Każdy wnosi coś swojego, każdy ma jakiś talent. Są osoby multiutalentowane, mają wszystko i mogą robić wszystko. Bez tych wszystkich ludzi ja jedna nie potrafiłabym tak naprawdę nic. A z wszystkimi tymi wspaniałymi ludźmi można dużo. Razem jesteśmy siłą".

Zapytaliśmy dyrygentkę Elżbietę Ivanauskienė, prowadzącą scholę przy parafii Ducha Świętego, jak czuje się profesjonalista wśród występujących na festiwalu amatorów. Nie jest przecież tajemnicą, że grupy parafialne mają ograniczone możliwości selekcji członków. Inna sprawa, że wybieranie do zespołów najlepszych głosów stałoby w sprzeczności z misją powszechności Kościoła. W odpowiedzi na nasze pytanie Elżbieta zapewniała, że w ciągu 15 lat swojej pracy miała bardzo niewiele przypadków, kiedy musiała odmówić osobom chcącym śpiewać w scholi. Najczęściej po odpowiednim treningu prawie każdy może śpiewać. Czasami jest po prostu za późno na naukę śpiewu. Kiedy człowiek nie słyszy wysokości dźwięków i nie jest w stanie powtórzyć ich głosem, warto zasugerować mu realizację na innym polu, może niekoniecznie muzycznym. Elżbieta zaznaczyła, że osoby mające trudności ze śpiewaniem często same czują, że schola nie jest miejscem dla nich. Może się to wiązać z blokadą psychiczną, nie z dysfunkcją aparatu mowy. Mimo, że Schola przy parafii p.w. Ducha Świętego w Wilnie istnieje już względnie długo, uczestniczyła w festiwalu po raz pierwszy. Grupa jest nie tylko zespołem muzycznym, ale także wspólnotą. To właśnie w tej wspólnocie wzrastała obecna dyrygentka scholi - Elżbieta. Na próby zespołu chodziła najpierw jako śpiewaczka. Dopiero z czasem przejęła dowodzenie. Elżbieta Ivanauskienė nie traktuje swojej pracy w kategoriach ziemskich. Zapewnia, że ucząc śpiewu, spełnia się duchowo.

Mocnym i nietypowym uderzeniem tegorocznego festiwalu był występ zespółu złożonego z rodzeństwa Gancewskich - czworaczków. Kwartet wsparty przez piątego kolegę udowodnił, że pieśni religijne mogą być aktualne i porywające. Co ciekawe, zespół oprócz przyjaźni i pasji muzycznej łączy również zamiłowanie do piłki nożnej. Na szczęście nad przygotowaniami do koncertu czuwała pani Gancewska, która dbała, aby zespół nie spędzał zbyt wiele czasu na boisku.

Jak okazało się podczas wywiadów, większość talentów muzycznych rodzi się w muzykalnych rodzinach. Ale - na szczęście - osoby niemające w rodzinie tradycji muzycznych też mogą muzykować. Jak pokazują statystyki, tylko około 2% ludzi nie jest w stanie śpiewać ze względu na defekty aparatu mowy. Zatem całe rzesze osób, które żyją w przekonaniu, że słoń im na ucho nadepnął, mogą śmiało brać się za śpiewanie i przygotowywać się do kolejnej edycji festiwalu "Ciebie, Boże, wysławiamy". Do zobaczenia za rok!  


Zdjęcia: Igor Konin
Montaż: Edwin Wasiukiewicz

Komentarze

#1 SŁOTWIŃSKA, a nie

SŁOTWIŃSKA, a nie SUCHIŃSKA.
Równie jak E. Wasiukiewicz, a nie Waiukiewicz.
2 błędy w jednym artykule (drobny i niezbyt drobny) - to trochę przesada :)

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.