"Pułapki miłości" zainaugurowały jubileusz 50-lecia Polskiego Teatru w Wilnie


Migawka ze spektaklu "Pułapki miłości", fot. wilnoteka.lt/B.Frątczak
Polski Teatr w Wilnie w 2015 r. obchodzi 50-lecie działalności scenicznej. Założycielką, wieloletnią reżyserką i kierowniczką artystyczną tego amatorskiego teatru była zawodowa aktorka i reżyserka Irena Rymowicz. Pierwszy swój spektakl zespół zagrał 28 stycznia 1965 r. na scenie ówczesnego Pałacu Kultury Kolejarzy w Wilnie. Była to komedia Aleksandra Fredry "Damy i huzary". W ciągu półwiecza działalności powstało ponad 50 spektakli. Obchody roku jubileuszowego zespół Polskiego Teatru w Wilnie zainaugurował sztuką "Pułapki miłości" w reżyserii Inki Dowlasz.
"Pani Irena wspominała, że podczas pierwszego przedstawienia zainteresowanie było tak duże, że trzeba było dostawiać krzesła (sala w Pałacu Kultury Kolejarzy mieściła 550 miejsc). Pierwszym spektaklem była komedia "Damy i huzary". Kontynuujemy tradycje zapoczątkowane przez Irenę Rymowicz. W naszym repertuarze są różnorodne spektakle. Przeważają komedie, ale jak mówią zawodowcy, trudniej jest zmusić widza do śmiechu niż do płaczu. Są dramaty i tragedie. Sięgaliśmy po klasykę polską i zagraniczną, po sztuki współczesne. Wystawialiśmy Fredrę, Zapolską, Mrożka, Iwaszkiewicza, Ionesco - jest to więc szeroki wachlarz" - powiedziała Wilnotece Irena Litwinowicz, kierowniczka artystyczna Polskiego Teatru w Wilnie. 

Jak wspomina Irena Litwinowicz, choć zespół miał swoją scenę w Pałacu Kultury Kolejarzy, często wyjeżdżał ze spektaklami do różnych miejscowości Wileńszczyzny. "Zdarzało się, że graliśmy co sobota i niedziela, po kilka spektakli w ciągu jednego dnia. Wyjeżdżaliśmy na przykład do rejonu solecznickiego, grając kolejno w kilku miejscowościach. Widzowie bardzo tego potrzebowali. Zdarzało się nam zbłądzić gdzieś w drodze, a ludzie cierpliwie czekali. Mieliśmy taki przypadek: było bardzo zimno, a my tak długo szukaliśmy domu kultury, że zziębnięci widzowie rozpalili przed budynkiem ognisko. Graliśmy nieraz na malutkich scenach. Pani Irena żartowała, że musimy umieć zagrać na pudełku od zapałek. Nasz teatr był więc teatrem objazdowym, tak jak niegdyś słynna Reduta" - wspomina Irena Litwinowicz.

W latach 1993-2001 zespół pracował bez własnej siedziby i sceny. Od 2001 r. Polski Teatr w Wilnie ma swoją siedzibę w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Jak mówi Irena Litwinowicz, obecnie nie ma już tylu wyjazdów. Z jednej strony dlatego, że po odzyskaniu przez Litwę niepodległości wiele wiejskich ośrodków kultury zostało pozamykanych, zreorganizowanych, sprywatyzowanych. Ponadto jest też problem finansowy: kiedyś wyjazdy w teren były finansowane przez Pałac Kultury Kolejarzy, obecnie zespół musi je finansować z własnych funduszy. "Niemniej obecnie również wyjeżdżamy, czasami kilkoma samochodami osobowymi. Nie narzekam jednak. W przyszłym miesiącu, z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, zagramy "Lilije", sztukę wystawioną z okazji 100-lecia Teatru na Pohulance. W kwietniu jedziemy do Lwowa na festiwal "Polska Wiosna Teatralna". W czerwcu na zaproszenie Muzeum Archeologiczno-Historycznego jedziemy do Głogowa, na 20 Festiwal Kultury Polskiej "Kresy". Mamy też grupę młodzieżową - w lipcu wybieram się z nimi do Krakowa. Jesienią będą kolejne spektakle na scenie DKP. Będzie też premiera z okazji roku jubileuszowego, ale to na razie jest niespodzianka" - o planach Polskiego Teatru w Wilnie opowiedziała kierowniczka zespołu. 

Rok jubileuszowy zainaugurował spektakl "Pułapki miłości" Inki Dowlasz w reżyserii autorki. Inka Dowlasz jest reżyserką teatralną, autorką scenariuszy telewizyjnych i sztuk teatralnych z Krakowa. Tematem jej sztuki są relacje między kobietą a mężczyzną oraz pułapki codziennych schematów, które tak łatwo mogą zniszczyć to, co na początku było piękne. Premiera spektaklu odbyła się we wrześniu 2012 roku. W spektaklu grają przedstawiciele kilku generacji Polskiego Teatru w Wilnie, najmłodszy - Jakub Andruszkiewicz ma 10 lat, najstarsza - Danuta Sielicka należy do grona seniorów zespołu. "Obecnie w zespole są uczniowie, studenci, ale też osoby w starszym wieku, związane z nim od dawna. Kiedy w zespole są osoby w różnym wieku, jest ciekawiej, bo młodsi uczą się od starszych, starsi przekazują im swoją wiedzę, swoje doświadczenie sceniczne" - uważa Irena Litwinowicz.

Na podstawie: Inf.wł.