"Trzeba coś z tym fantem robić..."


Od lewej: D. Skusevičius, A. Romaszewska, A. Matonis, fot. wilnoteka.lt
Co udało się zrobić i co jeszcze należy zrobić w ramach przeciwdziałania kremlowskiej propagandzie - te kwestie podnoszono podczas spotkania, które we środę, 11 października w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych (ISMiNP) Uniwersytetu Wileńskiego zorganizował Polski Klub Dyskusyjny (PKD). Uczestnikami dyskusji byli: wiceminister spraw zagranicznych Litwy Darius Skusevičius, dyrektor jedynej niezależnej białoruskiej telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska oraz dyrektor służby informacyjnej Litewskiej Telewizji Audrius Matonis.
Najważniejszą rzeczą, jak podkreślali rozmówcy, jest przede wszystkim naprawa wzajemnych stosunków polsko-litewskich, wtedy dopiero można będzie skutecznie wspólnie przeciwdziałać prowadzonej przez Kreml propagandzie. Niezmiernie ważne, jak podkreśliła dyrektor TV Biełsat Agnieszka Romaszewska, w tym kontekście jest również "odkupienie grzechów" wobec polskiej społeczności na Litwie. 

"Rzeczą najważniejszą, którą udało się w ostatnich latach osiągnąć, jest zrozumienie, że gdy mówimy dzisiaj o propagandzie, nikt nie ma iluzji, że takiego zjawiska nie ma. Zjawisko takowe istnieje. (...) Owo zrozumienie na szczeblu Unii Europejskiej zaowocowało pewnymi działaniami. Na dzień dzisiejszy mamy doskonałą współpracę w tej kwestii z sąsiednimi państwami unijnymi, szczególnie - z Polską. (...) Ogromnym osiągnięciem jest to, że mamy bardziej odporne społeczeństwo, które rozumie, że takie zjawisko istnieje i jest w stanie oddzielić, czym jest prawda, a czym - propaganda" - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Litwy Darius Skusevičius.

Kwestia wpływu rosyjskiej propagandy wygląda nieco inaczej na Litwie i w Polsce ze względu m.in. na fakt, że w Polsce nie ma - i nigdy nie było - rosyjskiej telewizji. To jedna z podstawowych różnic.

"W związku z tym w Polsce często nie ma się poczucia, że rosyjska propaganda jest realnym zagrożeniem" - powiedziała Agnieszka Romaszewska, podkreślając, że nie jest to tzw. czysta propaganda w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nazywa ją "kremlowską agresją informacyjną". "To jest bardziej złożone zjawisko. To - rozprzestrzenianie «rosyjskiego świata»" - mówi, dodając, że w Polsce przejawia się to przede wszystkim poprzez oddziaływanie głównie w niszowych mediach, w mediach bardziej skrajnych grup. "Ta propaganda czy też ta dezinformacja przejawia się tam, gdzie można łatwo wbić klin pomiędzy Polskę a sąsiadów. To jest po prostu zawsze. Mamy na to ogromną liczbę przykładów".

Czy dużo udało się zrobić w ciągu kilku ostatnich lat, przeciwdziałając kremlowskiej propagandzie? Zdaniem A. Romaszewskiej, wciąż zrobiono za mało. "Mam nadzieję, że w obu naszych krajach już wszyscy zrozumieli, jaki jest problem. A teraz nadszedł czas - już trochę późno, ale jednak nadszedł - żeby coś z tym fantem zacząć robić" - powiedziała.


Ustosunkowując się do wypowiedzi dyrektor TV Biełsat, szef służby informacyjnej Litewskiej Telewizji Audrius Matonis zażartował: "Bardzo zazdroszczę Polsce, pani Agnieszce, że nie mają rosyjskiej telewizji, ale na tym moja zazdrość się kończy, bo ogólnie rzecz biorąc mamy bardzo podobną sytuację" - podkreślił. Odnosząc się zaś do słów wiceministra spraw zagranicznych D. Skusevičiusa, zaznaczył, iż uważa, że w kwestii walki z kremlowską propagandą jak na razie znacznie więcej nie zrobiono niż zrobiono. "Najważniejsza rzecz, która w ciągu trzech ostatnich lat niewątpliwie nam się udała - zdołaliśmy przekonać sojuszników na Zachodzie, jak również w naszym najbliższym sąsiedztwie, że Rosja prowadzi wojnę hybrydową, dokonuje dywersji informacyjnych i że nie jesteśmy paranoikami, gdy o tym mówimy." 

Co jeszcze udało się zrobić? Zdaniem A. Matonisa, w dużej mierze dzięki proobywatelsko nastawionym mediom - a takie są bez wyjątku wszystkie główne media na Litwie - przed kremlowską propagandą udało się uchronić umysły litewskiego społeczeństwa. Czy całego? Niestety, nie. 

"Nie zrobiliśmy faktycznie nic, by utrzymać w zachodniej przestrzeni informacyjnej czy też wprowadzić do niej swoich rosyjskojęzycznych i polskojęzycznych obywateli. Nie mówię, że wszyscy Polacy i wszyscy Rosjanie na Litwie tkwią w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, nie robimy jednak niczego, by mieli alternatywę. I to jest największy brak, największe "niedorobienie" ze strony litewskiego rządu" - podkreślił.


W tym kontekście wspomniał o rozpoczętych przez rząd negocjacjach odnośnie do zaistnienia na litewskim rynku polskich kanałów telewizyjnych. Wyraził nadzieję, że już od nadchodzącego roku będą dostępne. Przychylnie o inicjatywie wprowadzenia polskich kanałów telewizyjnych wypowiedziała się również A. Romaszewska.

Co Litwa i Polska powinny wspólnie zrobić w walce z propagandą?

"Najważniejszą rzeczą, którą w pierwszej kolejności powinny zrobić Litwa i Polska, jest naprawienie wzajemnych stosunków. Jest to najważniejszy warunek" - podkreślił A. Matonis, dodając, że wszelkie niesnaski i nieporozumienia są przede wszystkim na rękę Rosji. Zaznaczył przy tym, że należy wykonać kilka prac domowych tu na Litwie. A są to: pisownia nazwisk, rozwiązanie kwestii zwrotu mienia na Wileńszczyźnie, adekwatna pomoc lokalnym "niekłamiącym", jak zaznaczył, polskojęzycznym i rosyjskojęzycznym mediom "To minimum, a jednocześnie maksimum tego, co powinniśmy razem zrobić" - zaznaczył.  


Wiceminister D. Skusevičius zaznaczył, że obecny rząd czyni kroki w kierunku normalizacji stosunków litewsko-polskich, choć przyznał, że nie są to kroki siedmiomilowe. Wśród pozytywnych przykładów wymienił załatwione kwestie w sektorze energetycznym, współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. "Poczyniono ogromny krok do przodu. Gdyby nie nasza współpraca, nie byłoby tych wyników, które mamy po ostatnich szczytach NATO" - wymienił niektóre z przykładów pomyślnej współpracy litewsko-polskiej, dodając, że Litwa i Polska nader pomyślnie współpracują również w kwestii strategicznej komunikacji i walki z propagandą. 

A. Romaszewska zgodziła się ze swoimi rozmówcami, że uporządkowanie wzajemnych stosunków jest sprawą podstawową. Zaznaczyła też, że należy zrobić tak, by stosunki te były dobre. "Bo dobre być powinny" - podkreśliła. Dobitnie zaznaczyła też, że powinno być również wspólne działanie na rzecz uobywatelniania mniejszości polskiej na Litwie. "Uważam - i to jest moje zdanie, które powtarzam wszędzie i w Polsce, i tutaj - że oba rządy mają głębokie grzechy wobec tej społeczności."


Zdjęcia: Paweł Dąbrowski
Montaż: Aleksandra Konina