Rewolucja godności. Emocje wokół wystawy w Domu Kultury Polskiej


Migawka z wystawy "Ukraina. Rewolucja godności. Majdan w obiektywach polskich dziennikarzy", fot. wilnoteka.lt
Wernisaż wystawy "Ukraina. Rewolucja godności. Majdan w obiektywach polskich dziennikarzy", jaki odbył się w Domu Polskim w Wilnie był nie tylko okazją do obejrzenia fotografii polskich dziennikarzy obecnych na Majdanie, ale także do spotkania z ich twórcami - bezpośrednimi świadkami wydarzeń. Dyskusja, która miała dotyczyć wystawy, skoncentrowała się na aktualnej sytuacji na Ukrainie. Nie obyło się także bez Bandery i gieorgijewskej lentoczki.
Wystawa "Ukraina. Rewolucja godności. Majdan w obiektywach polskich dziennikarzy" prezentowana w Domu Kultury Polskiej w Wilnie jest fotorelacją z całego okresu trwania rewolucji na Majdanie. 35 plansz z fotografiami polskich dziennikarzy pozwala widzom na poczucie klimatu wydarzeń a także zobaczenie, jak zmieniał się charakter wydarzeń na Majdanie.

"Wystawa oddaje klimat, charakter, sedno Majdanu. Wydarzenie, które było przełomowym nie tylko dla Ukrainy, nie tylko dla tej części Europy, ale być może i dla całego świata" -  mówił w czasie otwarcia współorganizator wystawy i świadek wydarzeń na Majdanie Rafał Dzięciołowski, członek zarządu Fundacji "Wolność i Demokracja".

Mirosław Rowicki, założyciel, wydawca i redaktor naczelny "Kuriera Galicyjskiego", największej polskiej gazety na Ukrainie podkreślał natomiast wagę wydarzeń na Majdanie nie tylko w historii Ukrainy, ale też Europy i świata: "To była prawdziwa rewolucja godności, która dokonała w świadomości mieszkańców Ukrainy przełomu, na który w innych okolicznościach być może trzeba by było czekać wiele lat. Stworzyła prawdziwy naród ukraiński, polityczny, obywatelski, a nie tylko etniczny".

Po otwarciu wystawy uczestnikom wernisażu zaproponowano obejrzenie filmu dokumentalnego pt. "Ukraina. Rewolucja godności" zrealizowanego przez redakcję Kuriera Galicyjskiego. 15-minutowy film o wydarzeniach w Kijowie otwierał ubiegłoroczny Festiwal Filmów Emigracyjnych EMIGRA w Warszawie. Po filmie odbyła się dyskusja z udziałem polskich dziennikarzy - autorów zdjęć prezentowanych na wystawie. Spotkanie, które z założenia miało dotyczyć przede wszystkim wystawy, było skoncentrowane na aktualnej sytuacji na Ukrainie. Można było zauważyć, że budzi ona wiele emocji, a ocena wydarzeń nie jest dla mieszkańców Wileńszczyzny oczywista.

Tematy, które zostały poruszone, ukazywały również na ile obecna jest w świadomości Wileńszczyzny rosyjska propaganda. Dziennikarze z Polski i Ukrainy odpowiadali przede wszystkim na pytania dotyczące zarzutów formowanych przez rosyjskie media. Uczestnicy dyskusji pytali m. in. o zakaz używania języka rosyjskiego na Ukrainie, rolę amerykańskiego wywiadu w czasie wydarzeń na Majdanie a także o zagrożenie ze strony ukraińskiego nacjonalizmu. Nie obyło się także bez Bandery i gieorgijewskej lentoczki.

Goście, przecież tak samo jak zgromadzeni na sali - Polacy byli całkowicie zgodni, co do poparcia dla Majdanu a potem strony ukraińskiej w konflikcie na wschodzie kraju. "Wszystkie polskie organizacje, wszystkie polskie media na Ukrainie od samego początku popierały Majdan. Po prostu Polacy na Ukrainie chcieli mieszkać w normalnym państwie" - podkreślił Mirosław Rowicki. "Polacy byli na Majdanie, Polacy ginęli na Majdanie, a teraz wielu Polaków walczy na wschodzie Ukrainy przeciwko rosyjskim agresorom" - mówił redaktor naczelny "Słowa Polskiego" Jerzy Wójcicki, którego brat bierze udział w walkach.

Mimo że liczba uczestników spotkania nie była zbyt duża, można było wyraźnie zauważyć dwie zupełnie różne postawy wobec wydarzeń na Ukrainie. Trudno powiedzieć, czy gościom, ostatecznie przecież świadkom wydarzeń, udało się przekonać część zasłuchaną w głos płynący z rosyjskich mediów. "Mam nadzieję, że nasza obecność pozwoli Polakom z Wileńszczyzny dokonać właściwego wyboru, jeśli Litwa stanie wobec rosyjskiego zagrożenia" - powiedział w rozmowie z Wilnoteką po zakończeniu dyskusji Jerzy Wójcicki.

Na podstawie: inf. wł. 
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski
Montaż: Bartosz Frątczak
Współpraca: Edyta Maksymowicz

Komentarze

#1 A przy okazji które ze

A przy okazji które ze wspaniałych książek Waldemara Łysiaka cenicie najbardziej ?

#2 Bardzo dobrze , że

Bardzo dobrze , że internauta : taka prawda , podał tu tekst jednego z najwybitniejszych współczesnych intelektualistów polskich Waldemara Łysiaka .Pan Łysiak od początku sprzeciwia się kolaboracji z juntą banderowską czym bezdyskusyjnie udowadnia ,że jest człowiekiem bezgranicznej uczciwości i nieskazitelnego honoru .

#3 Dalszy ciąg bulgotu dls

Dalszy ciąg bulgotu dls Cowboy ; "ludobojstwo","wystawe","robic"

#4 Majdan to mordy, wojna,

Majdan to mordy, wojna, ludobojstwo: 6 200 zabitych, smrody w Kijowie, bankruci, propaganda banderowska i z czego tu robic wystawe.

#5 Całkowicie kłamliwy przekaz

Całkowicie kłamliwy przekaz polskich mediów na temat dzisiejszej Ukrainy (same prawie łgarstwa i przemilczenia), będący permanentnym robieniem „laski" post-majdanowco m (jest to zresztą ostatnio również główną perwersją polityki zagranicznej III RP) — karygodnie zderza się z przekazem mediów zagranicznych, i nie chodzi mi tu o media ruskie, lecz o zachodnie. Niżej krótka (z braku miejsca) lista tych propagandowych oszustw:

• Rosnąca liczba zachodnich służb specjalnych (także zaoceanicznych, m.in. służby kanadyjskie), i co za tym idzie tamtejszych mediów, potwierdza — wbrew mitologii lansowanej przez dzisiejszy Kijów — że majdańska ,,noc snajperów” (prawie 100 zastrzelonych) nie była robotą ludzi Janukowycza, tylko „banderowców”.

• Nie jest prawdą, że „rewolucyjny Majdan „był spontanicznym buntem ludu. Nakręcili go agenci USA, bo Obama, którego Putin ograł w Syrii jak przedszkolaka, chciał się zemścić. Szefowa amerykańskiej grupy operacyjnej, Victoria Nuland (Nudelman), wydała 5 mld doi. na stworzenie w Kijowie „pieklą, które ugodzi Putina”, i złożyła na ten temat raport (dane Departamentu Stanu), podkreślając m. in. udział batalionu przebierańców z IDF (siły zbrojne Izraela)jako „demonstrantów" walczących przeciw siłom porządkowym Janukowycza.

• Nie jest prawdą, że zastąpienie Janukowycza „rewolucjonista mi” (Jaceniukiem i Poroszenką) było zastąpieniem układu oligarchicznego systemem demokratycznym. Andrzej Talaga: „Rewolucja obaliła stary reżim, lecz zastąpiła go równie kleptokratyczny m układem (...) Bez zniwelowania tej destrukcyjnej siły Ukraina nie będzie demokratycznym państwem prawa, ale nadal dzikimi polami" (2014).

• Gloryfikowani przez Salon „bohaterowie" donieckich walk z „separatystami" to ochotnicze formacje „Azow”, „Ajdar” i podobne, których członkowie noszą na hełmach swastyki (jak pokazała niemiecka telewizja ZDF), a na mundurach naszywki będące kopiami klamer hitlerowskich pasów, i o Putinie mówią: ,,Ten parszywy Żyd udający Ruskiego!”.

• W styczniu ulicami Kijowa maszerowały rzesze Ukraińców, wzywając do przywrócenia skasowanego przez Janukowycza tytułu „bohatera narodowego Ukrainy” Stenanowi Banderze, zbirowi, co wydał swej UPA ludobójczy rozkaz: „Zabijcie każdego Polaka między szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia!”. Marek A. Koprowski: „Dzisiejsza państwowa doktryna Ukrainy i nowe podręczniki ukraińskie przedstawiają Banderę jako ojca narodu, a UPA jako główny czynnik państwowotwórcz y" (2015).

• Zupełną hucpą (mówi się o takich: „wystrugana z banana”) jest teza większości naszych mediów, że Putin zaatakuje Polskę jak tylko połknie całą Ukrainę. Społeczeństwo jest w ów głupi sposób straszone, by oklaskiwało prokijowskie prysiudy władz. Tymczasem marzenie Putina (i to trudne do realizacji, przynoszące mu duże kłopoty gospodarcze i polityczne) stanowi jedynie wasalizacja rosyjskojęzyczn ego Doniecka, plus korytarz do Krymu. Moskwa nie wysuwa wobec Polski żadnych roszczeń terytorialnych, zaś Ukraińcy nawet w swych periodykach tłoczonych na terenie Polski żądają od nas „zwrotu” Przemyśla i 13 powiatów!

• Z międzynarodowyc h rozmów tyczących Ukrainy Polskę bezwzględnie wyciepa – no nie tylko dlatego, że lokaja nie zaprasza się do stołu, ale i dlatego, że sami Ukraińcy mają nas gdzieś (trudno szanować poplecznika, który usłużnie wycisza wołyńskie ludobójstwo). Kijów wręcz plunął nam w twarz, publikując niedawno listę sprzyjających mu państw, gdzie mieniąca siebie „głównym adwokatem Ukrainy " Polska nie znalazła się nawet w pierwszej dziesiątce!

• Salon przemilcza też okrucieństwo armii ukraińskiej walczącej z „separatystami” . Antoni Mak: „Oddziały ukraińskie z premedytacją ostrzeliwują rakietami dzielnice mieszkalne, powodując ciężkie straty ludności cywilnej, i używają cywilnych mieszkańców jako żywych tarcz” (2015).

P. Gursztyn zaczął swój artykuł od groźby, twierdząc, że każdy kto jest dziś antyukrainistą — „jest albo pożytecznym idiotą, albo poputczikiem, albo agentem wpływu, albo zdrajcą”. Identycznie perorował już po naszej (prawej) stronie Marcin Wolski. Panowie — nie dacie rady zastraszyć mnie takimi hasełkami! Wy widzicie polską rację stanu w pomaganiu nacji, która nienawidzi Polaków bardziej niż ktokolwiek inny jak świat długi i szeroki (może tylko z wyjątkiem post-ponarskich Litwinów), a w moim sercu kołacze się wobec tych zwyrodnialców krótka fraza mówiąca wszystko: pieprzyć Ukrainę! Nie ma zgody na zakazy nazywania Zła złem, czyli piętnowania Ukraińców, podobne do salonowych zakazów piętnowania wszelakich dewiantów — sprzeciwiam się dławieniu wolnej patriotycznej myśli, panowie!

Waldemar Łysiak
„Do Rzeczy”, nr 12/2015 (fragment)
Tytuł oryginału "Liberum veto!"

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.