Rodzina Janiny Strużanowskiej odebrała odznaczenie za ratowanie Żydów


Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim, fot. wilnoteka.lt
Prawie 50 obywateli Litwy, w tym 44 - pośmiertnie - zostało uhonorowanych litewskim odznaczeniem państwowym - Krzyżem za Ratowanie Ginących. Są to osoby, które podczas okupacji niemieckiej z narażeniem życia, własnego i swoich rodzin, ratowały Żydów. Wśród odznaczonych jest Polka, lekarz, założycielka i wieloletnia kierownik Polskiego Zespołu Dramatycznego przy Klubie Pracowników Łączności w Wilnie (obecnie - Polskie Studio Teatralne w Wilnie) Janina Strużanowska. Krzyż za Ratowanie Ginących odebrała córka zmarłej w 1984 r. Janiny Strużanowskiej, Hanna Strużanowska-Balsienė.
"Ci odważni - mężczyźni i kobiety - mogli nie ryzykować. Mogli zachować bezpieczeństwo - po cichu obserwować albo udać, że nie widzą i nie słyszą, co się dzieje wokół. Oni jednak widzieli tylko jedną drogę - otworzyć drzwi swoich domów, przyjąć pod swój dach, podzielić się kromką chleba, ciepłem serca. To wszystko działo się w strasznych warunkach wojennych. Ponad wszystko wznieśli człowieczeństwo, współczucie nie w słowach, lecz w działaniu" - powiedziała prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė.

Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim minutą ciszy uczczona została pamięć zmarłego nad ranem byłego prezydenta Izraela, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, Litwaka Szimona Peresa.

Krzyżem za Ratowanie Ginących pośmiertnie odznaczona została Janina Strużanowska, osoba ogromnie zasłużona dla społeczności polskiej na Litwie, założycielka pierwszego polskiego teatru amatorskiego - Polskiego Zespołu Dramatycznego przy Wileńskim Klubie Pracowników Łączności. Podczas wojny w swoim domu w Kolonii Magistrackiej na przedmieściu Wilna ukrywała ona Jadwigę Werykowską z 3-letnią córeczką Martą. 


"Mama nie ukrywała przed nami, czym to grozi, ale tłumaczyła, że musimy uchronić tych ludzi i w ten sposób uchronimy siebie. Mama była święcie przekonana, że każdy powinien zachować się po ludzku i traktować to jako swój obowiązek, ona sama uważała to za swój obowiązek. Odbieram tę nagrodę jako hołd złożony mamie i wszystkim tym, którzy robili to samo, co ona. Dużo było takich osób - co zresztą dzisiaj tutaj widzimy" - powiedziała Wilnotece Hanna Strużanowska-Balsienė.

Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim Hannie Strużanowskiej-Balsienė towarzyszyła Tamara Ben Amram (z domu - Widuczańska), czyli uratowana przez Janinę Strużanowską Marta Werykowska (w czasie wojny ukrywała się wraz z matką pod fałszywym nazwiskiem). 

Podczas okupacji i Holokaustu Tamara straciła całą swoją rodzinę. W 1959 r. wraz z matką wyjechała do Polski, a stamtąd do Izraela. Niewiele pamięta z okresu wojny - była zbyt mała, natomiast matka niechętnie powracała wspomnieniami do tamtego okresu. Hanna Strużanowska-Balsienė pamięta natomiast, że początkowo jej mama i uratowana przez nią Helena Widuczańska utrzymywały kontakt, który jednak urwał się po wyjeździe do Izraela. "Takie były czasy - tych, którzy wyjechali do Izraela, traktowano jak zdrajców, więc żeby nie zrobić krzywdy tym, którzy zostali, przestawali się odzywać" - tak pani Hanna tłumaczy zerwaną przyjaźń. Dopiero niedawno dzięki pracownikom Państwowego Muzeum Żydowskiego im. Gaona Wileńskiego Tamara Ben Amram dowiedziała się, komu zawdzięcza uratowanie przed Holokaustem oraz że w Wilnie, w tym samym domu w dawnej Kolonii Magistrackiej, mieszkają potomkowie Janiny Strużanowskiej.

"Jestem bardzo szczęśliwa, że pamięć o tej szlachetnej, odważnej kobiecie żyje. Jej już nie ma 30 lat, ale my wszyscy pamiętamy. I moje dzieci mieszkające w Izraelu, i krewni mieszkający zagranicą" -  powiedziała. 

Na podstawie: lrv.lt, inf.wł.
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Edwin Wasiukiewicz

Komentarze

#1 Czasy były straszne,ale w

Czasy były straszne,ale w tych czasach żyli LUDZIE !

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.