Różne strony biedy. Refleksje przy świecach w "Betanii"


Betania, fot. Bartosz Frątczak
Nikt nie ma wątpliwości, że wokół nas jest dużo biedy. Czasem przechodzimy obojętnie obok, czasem szukamy winnych, czasem próbujemy pomóc. Współczujemy tym, których dotknęła, boimy się jej lub budzi w nas agresję. Jakie są twarze biedy, czy może ona dotknąć każdego z nas? I czy można z nią wygrać albo przynajmniej się przed nią schronić? Odpowiedzi szukamy w "Betanii".


Władysław Bortkiewicz
z zawodu jest inżynierem transportu. Ma troje dzieci i razem z żoną oczekują narodzin czwartego. Miał dobrze płatną pracę, jednak to okazało się za mało. "Chciałem nadać sens swojej pracy. Czas wolny poświęcam rodzinie, chciałem także, by moja praca była poświęcona komuś, a nie polegała tylko na zarabianiu pieniędzy. To, co teraz robię, ma sens, nawet jeśli uszczęśliwię tylko jedną osobę". Pan Władysław od września kieruje "Betanią", stołówką dla ubogich prowadzoną przez wileński Caritas. Zmiana pracy wiązała się z ryzykiem nie tylko dla niego, ale też dla całej rodziny. Jednak nie żałuje.

"Tu jest kulturalnie, można spotkać się, porozmawiać i dobrze karmią. Jak dla mnie to bardzo dobre miejsce" - mówi Vytautas Išganaitis, stołujący się w "Betanii". Na razie nie pracuje, ale jest pewien, że znajdzie pracę. Do "Betanii" może przyjść każdy, kto otrzymał talon z Caritasu. Nie  trzeba spełniać żadnych kryteriów, talony służą jedynie wstępnemu oszacowaniu potrzeb stołówki na dany miesiąc. Stołują się tutaj nie tylko ludzie ubodzy, bezdomni, bezrobotni, ale i ci, którzy zbyt dużo piją i nie starcza im już na jedzenie. Przychodzą też ładnie i czysto ubrani starsi ludzie z różnymi problemami oraz inwalidzi, którzy po prostu nie mogą sobie sami zrobić jedzenia. A niektórym brakuje tylko jednego - spotkania z innym człowiekiem i możliwości rozmowy. "Betania" stara się zaradzić różnym brakom.

Jakie są powody biedy? Najczęstszym jest dobrze znany problem, o którym nie trzeba dużo mówić - uzależnienia. Wiele osób gwałtownie zubożało w wyniku zmiany systemu. Po rozpadzie ZSRR nowe, kapitalistyczne realia, okazały się dla wielu zbyt trudne. Wtedy także rosyjski przestał być językiem urzędowym i dla osób nie znających litewskiego, pojawiła się bariera językowa. Niektórzy zamknęli się w sobie i nie potrafią nawet prosić o pomoc, gdyż boją się, że nie będą zrozumiani. Ten lęk, który skutecznie uniemożliwia szukanie pomocy, w praktyce jest nieuzasadniony, bo z pracownikami socjalnymi zwykle można porozumieć się także po polsku i po rosyjsku.

Jedną z największych plag są obecnie długi. Pieniądze bardzo łatwo można pożyczyć, jednak często potem jest  problem ze spłatą, a odsetki nie przestają rosnąć... Prawdziwa pułapka pojawia się, kiedy wkracza komornik i zajmuje część pensji. Caritas w Wilnie stworzył specjalne miejsca pracy dla osób zadłużonych. Pracodawcy niechętnie zatrudniają takie osoby, gdyż otrzymują tylko 30 - 35 procent zarobków, reszta idzie na spłatę długów. Praca w Caritasie polega na robieniu świec, które często goszczą na naszych stołach przy okazji świąt. W październiku przy kościołach na Litwie można było także kupić znicze Caritasu, z których dochód przekazywany jest na pomoc najbardziej potrzebującym.

"Robimy świece i przynosimy ludziom radość, trochę światła. O tej pracy powiedział mi pracownik socjalny. W życiu jakoś mi się nie ułożyło..." - opowiada Teresa Wróblewska. Mówi, że gdyby nie praca w Caritasie znalazłaby pewnie inną, jednak wcześniej, przez przeszło dziesięć lat, była bezrobotna i żyła z zasiłków. To pierwsze miejsce, gdzie może nie tylko zarobić pieniądze, ale także mieć satysfakcję ze swojej pracy. "Tu jest lepiej, cieplej. Praca mnie cieszy i ludzie są dobrzy" - podkreśla.

Anna Galickaja pracuje w Caritasie od przeszło roku. "Przez jakiś czas mieszkałam w noclegowni. Szczerze mówiąc, nie bardzo chciało mi się wtedy pracować, bo pracować i prawie nic nie otrzymywać, to trochę bez sensu. Ale przyszłam - wciągnęłam się i jest bardzo dobrze". Teraz mieszka w mieszkaniu socjalnym, udaje się jej płacić rachunki, ma motywację do życia i coś zmienia się na lepsze. Sytuacja osób zadłużonych jest bardzo trudna, ponieważ zniechęca do podjęcia starań o zmianę. "Człowiek zadłużony otrzymuje tylko ok. 400 lt ze swojego wynagrodzenia, czyli dokładnie tyle, ile otrzyma z opieki społecznej, nie podejmując żadnego wysiłku. To całkowicie demotywuje do pracy. Jednak nie spłacając długów, cały czas coraz bardziej się pogrąża" - tłumaczy Władysław Bortkiewicz. 

Jest jeszcze jeden rodzaj biedy, który czasami trudno zauważyć - to samotność. "Betania" jest miejscem, które próbuje zaradzić także jej. Od września działa tu centrum dzienne, które jest miejscem spotkań z ludźmi, ale także ze światem, który z różnych względów był wcześniej niedostępny. Po obiedzie można zostać na miejscu, poczytać książkę, pograć w gry, obejrzeć telewizję. "Na początku, kiedy zaczęło działać centrum dzienne, te osoby mówiły, mówiły i nadal mówią. Wcześniej po prostu nie miały do kogo się odezwać" - mówi pan Władysław. Od 16.00 zaczynają się zajęcia animowane przez 25 grup parafialnych, które zobowiązały się do organizacji spotkań raz w miesiącu. Przychodzą różni goście - był prawnik, który radził, jak wyjść z zadłużenia, poseł na sejm, który starał się przybliżyć życie polityczne Litwy. Młodzież przynosi zazwyczaj gry, czasem przychodzi pośpiewać. Są też zajęcia plastyczne. Świat przychodzi do ubogich a oni wracają do świata.

"Chciałem nadać mojej pracy sens" - mówił Władysław Bortkiewicz. Jego pragnienie się spełniło, jednocześnie umożliwiając odnalezienie zagubionego sensu wielu ludziom, którzy trafiają do "Betanii". Prawdziwa działalność dobroczynna służy zawsze dwóm stronom. Trudno powiedzieć, kto bardziej się może wzbogacić - ten, kto otrzymuje pomoc, czy ten, kto jej udziela. Kupując świece Caritasu, warto o tym pamiętać. Może komuś uda się nie tylko oddać kilka litów, ale też podzielić swoim życiem.  

Stołówka "Betania" działa od 22 lat. Co miesiąc z obiadów korzysta ok. 600 osób. Każdego dnia wydawanych jest ok. 350 posiłków. Od września obok stołówki działa także dzienne centrum i centrum higieny. "Betania" jest jednym z 62 stacjonarnych dzieł prowadzonych przez Caritas na Litwie. Oprócz jadłodalni organizacja prowadzi dzienne centra dla dzieci, domy opieki, domy samotnej matki i noclegownie. 

Komentarze

#1 Póki co cieszy wczorajsze

Póki co cieszy wczorajsze ogromne umocnienie rubla wobec dolara.

#2 Ale u nas na ulicach nie ma

Ale u nas na ulicach nie ma bjedakow zebrzancych jak w Polszcze.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.