Spacer z kibicem - po Wilnie


Fot. Wilnoteka.lt
Michał Chiliński ma dopiero 20 lat, ale w Wilnie był już wiele razy. Przyjeżdża tutaj jak do siebie. Stąd pochodzi jego mama, pradziadek, który walczył pod Monte Cassino, i babcia, którą w czasie wojny zesłano do łagru. W ścisłym kontakcie z rodziną z dawnych kresów, po wielu godzinach opowieści, snutych przez przodków, młody kibic z Warszawy wykształcił w sobie patriotyczną postawę. Miłość do Wilna pobudziła Michała do działania. Z inicjatywy klubu kibiców warszawskiej "Polonii" zorganizowano w zeszłym roku akcję wsparcia szkół polskich na Wileńszczyźnie. Ale Michał zaznacza, że wsparcie materialne nie jest najważniejsze. Według warszawiaka, najistotniejsze są kontakty z Polakami z Litwy - częste przyjazdy do Wilna połączone z wizytami u rodziny.
Michał Chiliński ma 20 lat, na co dzień mieszka w Warszawie, ale bardzo dobrze zna też Wilno. Stąd pochodzi jego rodzina ze strony mamy - pradziadkowie, dziadkowie i wuj. Siostra Michała - Dominika nie bywa na Litwie tak często jak jej brat - za to Michał nie wyobraża sobie życia bez stolicy Litwy. Przyjeżdża tutaj co jakiś czas, bo uważa, że to wyjątkowe miejsce.

Rodzina Michała była zaangażowana w walki o niepodległość. Pradziadek Michała po mobilizacji w 1939 roku został wysłany do obrony Lwowa, a ranny dostał się do niewoli sowieckiej. Ominął go Katyń, ale "nie ominęły go cierpienie i strach" - mówi Michał - "bo były to dla Polski straszne czasy". Po 40. roku trafił do Iranu. Później walczył w Armii Andersa pod Monte Cassino, a następnie bronił też innych włoskich miast. Zasłużony w walkach, nie mógł wrócić do Wilna. Czekałyby go tutaj pewne tortury, a może nawet śmierć. Osiedlił się zatem w Anglii, w Manchesterze. Tam umarł, nie pożegnawszy się z rodziną. Żona pradziadka Michała - Stefania, przez długi czas nie miała informacji o mężu. Sama została zesłana na Sybir, później do Kutaisi, a następnie pod ówczesny Leningrad. Miała szczęście przeżyć łagier i dożyć później starości w Wilnie.   

Michał ubolewa, że nie wszyscy młodzi ludzie z Polski rozumieją, jak to możliwe, że mama Michała pochodzi z Wilna, ale nie jest Litwinką. Kibic z Warszawy za punkt honoru stawia sobie przybliżenie przyjaciołom i znajomym z Polski historię. Chce, żeby Polacy częściej odwiedzali Wilno i próbowali zapoznać się z jego mieszkańcami.

Polscy kibice bardzo mocno podkreślają swoje przywiązanie do wartości patriotycznych. Jak relacjonuje Michał, często wymyślając oprawy meczów, kibice oddają "cześć i chwałę Bohaterom". Oprócz barwnych plakatów i okrzyków na meczach, poszczególne kluby kibicowskie chętnie wspierają Polaków na Grodzieńszczyźnie, Lwowszczyźnie i Wileńszczyźnie.

Mama Michała, mimo że jest Polką, nie otrzymała imienia Małgorzata. Wiąże się z tym ciekawa rodzinna historia. Ponoć ojciec mamy Michała nie chciał, żeby córkę nazywano "Goszą".

Okazuje się, że warszawski dom Chilińskich jest przesiąknięty wileńskimi tradycjami. Rodzina uwielbia smaki kuchni kresowej. Michał pięknie nazywa lubianą przez siebie rybę po "wiljeńsku" i bez zająknięcia przytacza frazy, których używa jego mama. Żywo opowiada też o wspólnych świętach, które spędza z rodziną na Wileńszczyźnie. 


Zdjęcia i montaż: Ara Nersisan